1. Stopą w błoto

Sesja... osadnicza Harela.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Kto wie, jak szybko się o tym przekonasz - odparła Jerina, odwzajemniając mu uśmiech. - Cieszę się, że jest tu dla ciebie ciekawie. Tak, ciekawie to dobre słowo... a ty - nieoczekiwanie zwróciła się do cieśli, wykręcając palec w jego stronę - też przypłynąłeś tu dla rozrywki odkrywania ciekawostek?
Miała dosyć długie, pomalowane na czerwono paznokcie. Tylko kobiety mogłyby dbać o wygląd na końcu świata, w samym środku bagnistej dżungli.

- A ja - odparł Xevary, szukając dyplomatycznych słów - z pewnością znajdę tu jakąś rozrywkę. Ale przypłynąłem tu z innych powodów.
Jerina zbliżyła się do niego i rzekła, dotykając paznokciem czubka jego szczęki:
- Będę miała was na oku, robaczki...

Po czym odeszła w stronę swojej kajuty.
Tylko Xevary zobaczył, jak mrugnęła do niego porozumiewawczo.

Spojrzał na Arcusa z wymalowanym na twarzy zdumieniem przechodzącym w wesołość.

*

- Perły? - padła najprostsza odpowiedź.
- Nie trzymaliby raczej pereł w budynku sypialnym - stwierdził Laominas. - Chyba, że ktoś je ukrywał tu na piętrze. Powinniśmy zobaczyć to piętro, może jest tam więcej takich skrzyń...

- Które mogą w każdej chwili przeciążyć deski i spaść nam na głowę? - zauważył Zahar. Spojrzeli po sobie.
- Ruszajmy na piętro, ja prowadzę - Laominas celowo zignorował te słowa. - Być uważnym i trzymać broń w pogotowiu.

Poszedł. Zaczął wspinać się na drabince. Zarwał jeden szczebel, ale udało mu się dostać na tyle wysoko, aby wyściubić głowę.
- O kurwa.

Usłyszeli szmer, gdzieś zatrzeszczała deska.
Cisza.

Dowodzący zwiadem zaczął powoli wspinać się do góry, robiąc na drabinie miejsce dla kolejnych. Kiedy Kari wreszcie dostał się na górę, też to dostrzegł.

Instalacja składała się z ułożonych mniej lub bardziej w okrąg skrzyń, i cała pokryta była białym, przypominającym pajęczynę nalotem. Nici były cienkie, ale w takiej ilości, że z trudem dało się odróżnić kształty desek. Oprócz tego w wydzielinie zatopione było mnóstwo przedmiotów, od szyszek i patyków po muszle i...

- Trup - wyrzucił z siebie Laonidas, kiedy w końcu odzyskał mowę. - W środku jest trup.
Cisza, jaka zapadła, wyolbrzymiła chrzęst zaschniętego ptasiego łajna, jakie rozdeptywali, zbliżając się do groteskowej konstrukcji. Myśliwy zwrócił też uwagę, że gówna było pełno, ale ptaka - ani jednego. Nie było widać też żadnych świeżych odchodów. Inni tymczasem przyjrzeli się zwłokom. W środku utworzonego przez skrzynie okręgu leżało ciało mężczyzny w zmurszałych łachmanach. Było ledwie widoczne z powodu otulającej je dokładnie pajęczyny, ale dostrzegli, że jego skóra była sinozielona, a miejscami zalepiona w białe, przypominające trochę wapno strupy.
Nie był to człowiek kompletny. W wielu pokrytych strupami miejscach brakowało mięsa, czasem wgłębienia sięgały niemal do kości. Najgorzej jednak prezentowała się twarz, w której zgniły oczy i czarna pustka zionęła z pociemniałych oczodołów.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

- Mucevher radził sobie na statku całkiem dobrze polując na szczury. Nie wiem na co jeszcze, ale podobno zginęło też kilka kurczaków, które były w ładowni. Poradzi więc sobie i tutaj. Ale prawdą jest, że obydwoje tęsknimy za pustynią, a ten nadmiar wody nieco mnie rozstroił. A ty nie tęsknisz za Manarem?
...
- Podobno studiowałaś przez jakiś czas magię w Akademii. Powiedz, czy spotkałaś wtedy Hasira? Wiesz może o nim coś więcej, bo ja, mimo że spędziłam z nim sporo czasu podczas rejsu, nie potrafię wiele o nim powiedzieć.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Borys »

Ciekawe... Wyglądało na to, że ta bestyjka jest naprawdę przebiegła. Nie dość, że niespodziewanie pojawia się i znika, to jeszcze w praktyce nie zostawia za sobą żadnych śladów. Może znajdą więcej informacji na górze...
Informacja o tym, że znaleziono martwe ciało w pierwszej chwili na niego podziałała elektryzująco i sprawiła, że się ożywił. Ale kiedy zderzył się z rzeczywistością i zobaczył trupa, omal nie zwymiotował. Szybko odwrócił wzrok, nie chcąc oglądać tego widoku. Nie zapomniał jednak o grasującym w okolicy stworzeniu...
- To ofiara choroby czy może naszego kosmatego przyjaciela? - zapytał, choć równie dobrze można to było odebrać jako "nie przestawajcie być czujni!"
Cholera, te stworzenia tutaj są naprawdę dziwne. Może to zwierzę nie było gadem ani ssakiem... a ptakiem? Czy jakąś jego przeklętą formą. W końcu ta... substancja. To musiała być jego sprawka. Myśliwy rozglądał się, szukając czegoś, co mogłoby go naprowadzić na właściwy trop. Chciał znaleźć tę bestię.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Sądząc po jego stanie, musiał umrzeć niedawno - próbował zanalizować sytuację Laominas. - Chyba, że to gówno nieźle go zakonserwowało. Co myślisz, Miras? - zwrócił się do drugiego żołnierza Imperium.
- Myślę, że to miejsce jest nieźle popierdoczone - odparł wojak, starając się zachować zwykły wyraz twarzy. - Co to w ogóle jest..? - Wyciągnął rękę, aby sprawdzić, jak bardzo lepka jest sieć, jednak dowódca szybko mu ją odtrącił.
- Zostaw to, durniu! Niczego nie ruszać, aż Mistrz tego nie zbada. Nie chcę, aby ktoś z was skończył jak ten tutaj...
- Humpf.. a wy, spotkaliście się z czymś takim na pustyni? - Miras spytał najemników Manaru. Zahar pokręcił tylko głową.

Umilkli, widząc, jak Dacius rozgląda się po pomieszczeniu. Dali mu czas na inwestygację.

Ślady ptasich odchodów nie były rozsmarowane przy skrzyniach, co mogłoby znaczyć, że paki stały tu jeszcze za czasów poprzedniej ekipy. Czy ten człowiek sam się tu dostał, czy został tu wniesiony? Które zwierzę świadomie ustawiałoby skrzynie w okrąg? Nie kojarzył nic, co mogłoby się tak zachować. Do tego na poddaszu?

Ani skrzynie, ani pajęczyna nie były pokryte odchodami. Czy ptaki świadomie omijały to miejsce? A może ktoś lub coś posprzątało swoje legowisko, kiedy się tu osiedlało?

I dlaczego przywitała ich cisza? Dlaczego nie było ani jednego wróbla? Od jak długiego czasu ptaki opuściły to miejsce... I czemu jeszcze nie wróciły?
Myśliwy spoglądał na resztki uwitych gniazdek, jakie znalazł w dużej obfitości między belkami więźby dachowej. Były wysuszone na proch i rozsypywały się przy dotknięciu. Nigdzie nie było jajek, ani nawet skorupek po nich.

Być może coś je zjadło. Jeśli to był jaszczur, powinien był rozgnieść wszystkie te gniazdka, tymczasem one wyglądały, jakby ktoś delikatnie wyjął z nich jajka. No i ostatecznie - czy kosmaty, owłosiony jaszczur nie lepiłby się cały od tej wydzieliny? Czy nie zostawiłby wszędzie pełno kłaków? Takie rzeczy zupełnie do siebie nie pasują... Kosmate jaszczury przecież nie istnieją. A może Zaharowi się tylko wydawało, że widzi kosmatego jaszczura? To był tylko moment.

- Masz coś? - zapytał Laominas, widząc wytężoną minę Daciusa.

*

Helma spojrzała uważnie na alchemiczkę.
- Kto ci to powiedział? Twój wąż? - zaśmiała się. Ach ci ludzie magiczni, oni zawsze wszystko wyczują... - Tak, studiowałam. To znaczy, starałam się. Wielu rzeczy się podejmowałam w życiu. Pustynia nie była życzliwym mi miejscem. Może to dlatego, że mam jasne włosy? Nie potrafię powiedzieć, że tęsknię za Manarem. Dużo widziałam i nauczyłam się czuć wszędzie, jak w domu. Może to też dlatego zgodziłam się na tą wyprawę...?

Westchnęła.
- Ale nie, Mistrza nie spotkałam, nie wiedziałam nawet, że bywa w Akademii. Nawet jeśli, to pewnie nie pozwolono by mi z nim rozmawiać. - uśmiechnęła się. - Wydaje się być dobrym człowiekiem, choć trochę zamkniętym w sobie - uśmiechnęła się. - Zwróciłaś uwagę, jak śmiesznie stawia stopy, jak chodzi? W tej długiej szacie sprawia wrażenie, jakby sunął, ślizgał się po ziemi niczym.. wąż, właśnie - wskazała palcem na Mucevhera.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Borys »

Dacius po oględzinach próbował zebrać wszystkie elementy tej układanki w całość, by zrozumieć, co tutaj zaszło. W efekcie...
Rozejrzał się po towarzyszach. Większość wgapiała się w niego, wobec czego zrobiło mu się głupio. W końcu kto wie jak długo czekali, aż w końcu zbierze myśli? Ale nadszedł ten moment, aby dać im odpowiedzi na ich pytania...
Dacius wzruszył ramionami, gestykulując i otwierając usta, ale nie rozległa się żadna mowa. Myśliwy zwyczajnie nie potrafił znaleźć dobrych słów, aby podsumować swoje oględziny.
- Nic tu się nie klei! No... poza tym czymś - wskazał na wydzielinę, kiedy w końcu zaczął mówić. - Wygląda to tak, jakbyśmy mieli do czynienia z kimś lub czymś inteligentnym. Mistrz Ib-Hashir MUSI to zobaczyć, ja tutaj, choć przykro mi to mówić, niewiele mogę.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

- Wybacz, Helmo, jeśli swoim pytaniem sprawiłam ci przykrość.- Zahira wyglądała na skruszoną.- Nie to było moim zamiarem. Po prostu byłam ciekawa. A twoje włosy są piękne! Z tego co wiem, powinny być raczej atutem, a nie powodem złego traktowania. Do tego studia w Akademii, nawet choćby przez krótki czas... Chyba, że mówisz o Akademii, gdzie jasne włosy mogły budzić nieufność. Och, przepraszam, znowu niepotrzebnie się rozgadałam, a ty może nie chcesz wracać do tych wspomnień. Ale to miejsce dziwnie na mnie działa, czuję się nieco rozstrojona, jakby brakowało harmonii między mną a wyspą. Ty też odnosisz takie wrażenie?
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Jak to, inteligentnym? - zdziwił się Zahar. - Przecież tu nie ma nikogo od dwudziestu...
- Spokój - przerwał mu Laominas. - Zaufaj mu, zna się na rzeczy - spojrzał na Daciusa wzrokiem w stylu: "a przynajmniej mam taką nadzieję". - Cokolwiek tu miało miejsce, zostawienie tego magom to dobry pomysł. - Uśmiechnął się, choć był to uśmiech w najlepszym razie cierpki.
- Ale kto inteligentny zrobiłby... zrobiłby to? - z braku słów Zahar wskazał po prostu na oblepioną czymś grupę skrzyń.
Odpowiedziało mu spojrzenie, od którego od razu spotulniał.
- Tym bardziej miejmy się na baczności - wycedził Laominas cicho.

- Co więc robimy? - spytał Miras.
- Schodzimy. Sprawdźmy jeszcze pozostałe pokoje, czy nie ukrywa się tam aby jakiś kosmaty jaszczur - kolejne wymowne spojrzenie powędrowało w stronę Zahara.

Sprawdzili. Było pusto i cicho. Kurz wskazywał na to, że pozostałe pomieszczenia nie były niepokojone przez nikogo od wielu lat.
- Jeśli tu urzędował ktoś inteligentny... czemu nie wchodził do innych pokojów? - spytał znowu Zahar, widząc, jak ich stopy niszczą gładką od lat powierzchnię pyłu na podłodze.
- Ot, zagadka - syknął Laominas. W rzeczy samej, było to dobre pytanie, ale... nie chciał roztrząsać tego tematu dopóki magowie nie zanalizują sytuacji.

Nastroje w drużynie lekko stężały. Od chwili, gdy zobaczyli trupa, nie rozmawiali już ze sobą zbyt długo. Przyspieszyli kroku i w pośpiechu obeszli okolicę, nie napotykając już nic niezwykłego. Zobaczyli jeszcze trzy miejsca, w których niegdyś znajdowały się budynki - dwa rozsypane do gołej ziemi, a jeden pozbawiony dwóch ścian, z zarwanymi stropami... Zachowało się tylko jedno skrzydło, w którym też nie było co zbierać, może poza zgromadzonym na opał drewnem, kotłami, potłuczonymi garnkami i resztą pieca.

W las się nie zapuszczali. Na południe teren robił się grząski i Dacius ostrzegł ich, że zaczynają się tutaj bagna.
- W porządku, wracamy na statek - zadecydował Laominas i cała ekipa obrała kurs powrotny. Mgła powoli gęstniała.

Kiedy dotarli na miejsce, Axlan już czekał na pomoście, obserwując jak robotnicy wynoszą skrzynie. Laominas szybko zdał mu relację.

Obrazek

- Wiedziałem, że coś do ciężkiej cholery będzie nie tak - mruknął sierżant, słysząc o nieboszczyku. - Niech zajmą się tym magowie. A wy pomóżcie ludziom, niedługo zacznie się ściemniać. Do tego czasu chcę mieć jakąś namiastkę obozu. Tą noc spędzimy pewnie jeszcze na statku, ale rano przenosimy się do namiotów i odsyłamy statek do Imporii. Im szybciej wypłynie, tym szybciej wróci. Z nowym jedzeniem. I piwem.
- Tak jest - zasalutował Laominas.
- A daruj sobie te kontynentalne konwenanse - Axlan machnął ręką. - Teraz wszyscy jesteśmy tylko bandą skazańców...
- Zadbaj więc o to, by banda skazańców zmieniła się w drużynę zwycięzców - znienacka wtrącił się do rozmowy Ib-Hashir. Uśmiechnął się lekko, widząc zmieszanie w oczach przywódcy. - Pokaż mi tą pajęczynę, przyjacielu - rzekł do stojącego obok Kariego. - A ty - tu zwrócił się do Zahara - powiadom moją asystentkę, ażeby do nas dołączyła. Towarzysz jej w drodze.
- Się robi, mistrzu - rzucił Zahar i ruszył na okręt. Minął na trapie robotników, którzy znosili skrzynie z towarami i układali je w resztkach starego magazynu, tuż koło wielkich białych grzybów.

- Skoro bogowie tak chcą... - Axlan zajęty był wyciąganiem kolejnego papierosa. - Miras, idź po Arcusa, chcę wiedzieć, jak wyobraża sobie nasz przyszły obóz.
Gdy żołnierz wskoczył na statek, a ludzie Manaru oddalili się, sierżant odetchnął. Drżącą ręką sięgnął po hubkę i krzesiwo, chcąc rozpalić skręta.
- Jeszcze 5 skrzyń i skończymy - cichy, ale niski głos Kamara zupełnie zaskoczył Axlana. Najemnik wyrósł za jego plecami jak spod ziemi, sprawiając, że hubka wyleciała mu z ręki i wpadła między deski pomostu.
- Do ciężkiej kurwy! - zaklął na wpół wzburzony, a na wpół zaskoczony dowódca, widząc, jak cenny przedmiot ląduje w błotnistej mazi. Był zbyt lekki, żeby utonąć, więc Axlan przypadł do desek i czym prędzej po niego sięgnął. Niestety, zmoczona hubka nie nadawała się już do niczego.
- Choroba, może wyschnie... Co mówiłeś? - przypomniał sobie o istnieniu najemnika.
- Jeszcze 5 skrzyń i skończymy - powtórzył Kamar tym samym tonem. - Nie było już nic dla mnie w ładowni. Wzięli ostatnie.
- W porządku, następnie rozbijecie nad skrzyniami jakiś prowizoryczny namiot, w razie jakby padało. Zorganizujecie też palenisko przed nim.
- Się zrobi - odparł Kamar i wrócił na statek.

Axlan westchnął po raz kolejny.
- No to sobie popaliłem.

*

- Nie nie, w porządku - Helma uśmiechnęła się przyjaźnie. - Ja się już chyba wcale nie obrażam, za stara jestem na to - zaśmiała się. - Cóż no, moje włosy, cóż, są jakie są. Dziękuję, że tak mówisz, mi też się podobają, i to chyba najważniejsze.
Odgarnęła żółte kosmyki, jakie naszły jej na czoło. Poprawiła chustę, drobnymi gestami ukrywając zawahanie.
- To przez nie wyleciałam z Akademii, jeśli już poruszamy ten temat - uśmiechnęła się w końcu. - Nie martw się, już mi to nie robi, chociaż przyznam, że wtedy byłam naprawdę poruszona. A ta wyspa... cóż, staram się o niej myśleć jak o zwyczajnej wyspie, chociaż... - urwała, słysząc zbliżającego się człowieka. Obie kobiety odwróciły się od burty i ujrzały Zahara. Mężczyzna skłonił się lekko, choć w tym ukłonie nie było nic z gracji.
- Czyy... panna Zahira? - spytał, spoglądając alchemiczce w oczy, ale jego spojrzenie raz po raz schodziło na węża, którego trzymała w ramionach.

*

- Arcusie - dosyć donośny głos żołnierza nie pozwolił inżynierom wymienić się uwagami na temat Jeriny. Miras podbiegł do nich zwinnym krokiem. - Axlan cię wzywa na ląd, celem omówienia kształtu przyszłego obozu - zameldował.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

Arcus uśmiechnął się widząc wyraz twarzy cieśli. - Zadziorna kobieta. - Gdy tylko wymówił te słowa usłyszał wołanie jednego z załogantów. - Czyli zaczyna się nasza robota Xeavery. - Nie zwlekając inżynier udał się za Mirasem. - No, czyli łatwa część za nami.
- Co wiemy Axlan? Na ile sytuacja pokrywa się z naszymi informacjami? - Arcus zapoznał się raportem zwiadowców i zamyślił się na chwilę. - Mieszkalny I i garkuchnia rozwalone, a po reszcie nie ma śladu, hmm... To ja proponuję je do końca rozwalić i wybudować na nowo. Ale mieszkalny nieco bardziej na wschód. Jeśli chcemy, żeby ta hodowla działała długo, to przyda się łatwy dostęp do cypla, a teraz jest on nieco zblokowany. Chociaż w sumie... - Głębokie zmarszczki pojawiły się na czole inżyniera. - Nie! Rozwalamy to co jest i odbudowujemy w tym samym miejscu. Jeśli mamy szczęście, to fundamenty zostały, więc mniej roboty będzie. To najpierw mieszkalny i magazyn. A później reszta.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

Zahirze nie było dane dowiedzieć się, co zwróciło uwagę Helmy, gdyż zbliżył się do nich jeden z najemników, przerywając rozmowę. Szkoda, bo młoda alchemiczka była ciekawa, co też niezwykłego zauważyła kucharka. Chciałaby też dowiedzieć się więcej o tej kobiecie. Trudno, ale w tak małym gronie na pewno nadarzy się jeszcze niejedna okazja do rozmowy.
- Tak, to ja. W czym mogę ci pomóc... Zaharze?
....
- Wybacz, Helmo, ale skoro Mistrz mnie wzywa, nie mogę kazać mu czekać. Bardzo miło mi się z tobą rozmawiało.
...
- Nie musisz się obawiać Mucevhera - dziewczyna pogłaskała węża, który na tą pieszczotę zmrużył oczy i cicho zasyczał.- Nie zaatakuje, jeśli nie uzna cię za zagrożenie dla mnie lub dla siebie. Proszę, poczekaj na mnie chwilę, wezmę tylko kilka rzeczy z laboratorium.
Zahira udała się do kajuty, gdzie do niewielkiej torby zapakowała jakieś fiolki, niektóre puste, inne wypełnione jakimiś dziwnymi cieczami lub proszkami, kilka różnej wielkości noży, jakieś dziwnych kształtów łyżeczki, parę różnej wielkości pędzelków, kawałki płótna i dziwne rękawiczki, wyglądające jakby były wykonane z jakiejś błony. Kilka minut później pojawiła się z powrotem na pokładzie.
- Jestem gotowa, możemy iść - zwróciła się do oczekującego na nią najemnika.
- Chyba pora wypróbować, czy zaklęcia działają tu normalnie - pomyślała patrząc na wszechobecne błoto. Wymruczała kilka słów pod nosem, którym towarzyszył ledwie zauważalny gest dłoni. Teraz uznała, że jest gotowa, by postawić stopy na lądzie, a raczej w błocie, nie brudząc przy tym szat.
Wąż coś zasyczał.
- Tak, wybierz dla nas najlepszą drogę - odpowiedziała, a gad zsunął się na pomost i popełznął w kierunku budynku.
- Zaharze, opowiedz mi, proszę, co znaleźliście. Tylko nie ukrywaj przede mną niczego, gdyż wolę być przygotowana na to, co zastanę.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

Axlan pokiwał głową w zamyśleniu. Palce jego prawej ręki chodziły bezwiednie, a dłoń poruszała się, jakby w zniecierpliwieniu.
- Tam na cypel chodziło się za potrzebą, to było dobre, bo ustronne i bezpieczne miejsce. Zostawiłbym układ tak jak jest. Fundamenty to sporo roboty, a te mamy już gotowe. Mam nadzieję.
Spojrzał w kierunku budynku mieszkalnego.
- Myślisz, że nie uda się go wykorzystać? Wygląda na tylko trochę zapuszczony, ale przecież strop i pomieszczenia zachowały się.

*

Kucharka skinęła głową.
- Jasne, idź, jeszcze się pewnie nagadamy - odparła z uśmiechem. Odprowadziła ich wzrokiem. Ach, żeby wszyscy alchemicy byli tak mili i uprzejmi, jak Zahira...
...
Zahar patrzył, jak wąż sunie przez trawiaste kępki i szedł za nim. Wkrótce jednak grunt stał się bardziej stabilny i ta praktyka przestała być potrzebna.
- Trup w jakby pajęczynach, wokół skrzyń - odrzekł na jej pytanie. - Jakby dosyć świeży. Dacius mówi, że żadne zwierzę tego nie zrobiło.
Patrzył na nią z czymś w rodzaju fascynacji w swoich ciemnobrązowych, okraszonych pokaźną brwią oczach, sprawiając, że poczuła ukłucie niepewności.
- Co to jest? - spytał, jakby wierzył, że będzie w stanie od razu podać mu odpowiedź.

*

Tymczasem na lądzie zapanowało niejakie ożywienie. Ludzie krzątali się wokół skrzyń, pokrzykując. Ktoś pobiegł po drewno, inny rozpakowywał narzędzia. Kamar stał z wielkim młotem, przygotowany do wbijania palików. Inny niósł zwiniętą w rulon, dosyć sporych rozmiarów płachtę.
Jerina przeglądała zawartość i ilość skrzyń, odhaczając coś w swoich notatkach.
- Nie zgadza się! - zakrzyknęła z oburzeniem. - Brakuje dwóch kur! Który bałamucił kury?!

W samym środku tego barłogu stał Olah, podpierając się kijem i stukając nim rytmicznie w podmokłą ziemię.
- Wróciłem... - szeptał sam do siebie, jakby nie mogąc w to uwierzyć. W jego głowie z pewnością rozgrywały się teraz całe serie wydarzeń z poprzednich lat...
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

- Żadne zwierzę tego nie zrobiło...- Zahira powtórzyła ostatnie zdanie.- Żadne zwierzę...
Dziewczyna zatrzymała się tak nagle, że Zahar tylko dzięki swojemu refleksowi nie wpadł na nią i nie zrzucił jej ze ścieżki prosto w bagno. Przez chwilę zastanawiała się nad czymś, wreszcie zaczęła mówić, ni to do siebie, ni to do towarzyszącego jej mężczyzny:
- Dacius zapewne ma rację i nie było to żadne zwierzę... które znamy. Ale nie wiemy, jakie zwierzęta tu żyją. Skoro tylko tutaj występują małby wytwarzające złote perły, to dlaczego nie mogły być również inne, żyjące tylko tutaj stworzenia. A to, że o czymś nie wiemy, nie znaczy jeszcze, że to nie istnieje... Zwykle proste wnioski okazują się najbardziej trafne...
Wreszcie odwróciła się, spojrzała na najemnika i teraz już głośno powiedziała:
- Wydaje mi się, że to jednak było jakieś zwierzę, o którego istnieniu nie mieliśmy do tej pory pojęcia. Powiedz mi, czy podczas zwiadu nie natrafiliście na jakieś ślady, których nie potrafiliście rozpoznać?
...
- Do budynku jest już blisko - powiedziała wysłuchawszy odpowiedzi - więc Mucevher poradzi sobie z zapewnieniem mi bezpieczeństwa. A ciebie chciałam prosić, byś przyprowadził do nas Olaha. Jako jedyny spędził tu trochę czasu, więc może będzie coś wiedział na temat tego tajemniczego stworzenia.
Żeby Zahar nie poczuł się urażony, że traktuje go jak chłopca na posyłki, dodała:
- Wybacz, że cię o to proszę, ale wąż mógłby mieć niejakie trudności z przekazaniem mojej prośby, a poza nami nikogo innego tu nie ma.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Był jeszcze... - Zahar zawahał się na moment - jakby jaszczur, tylko taki włochaty, czarny. Ale zaraz zniknął i sam już nie wiem, czy to prawda, że go widziałem - usprawiedliwił się.
Wysłuchał jej prośby w milczeniu.
- Nie dotykaj tej sieci - ostrzegł ją tylko, po czym wycofał się krok w tył i ruszył po Olaha, z trudem odwracając od niej głowę.

Zahira ruszyła sama ścieżką. Idąc, czuła się bardzo nieswojo. Energia wokół krążyła na granicy ledwie wyczuwalnego szumu w jej uszach. Wszystko zdawało się bezdźwięcznie współśpiewać, budując ten rytm, wedle którego drgały nawet źdźbła mijanej trawy. Czy wyspa chce przekazać jej jakąś wiadomość?
Zatrzymała się na moment, wręcz czując jak niejasna świadomość skupia się wokół niej... Świadomość czego, wyspy? Bo z pewnością nie było nikogo w pobliżu. W tym momencie zapragnęła, by Zahir jednak pozostał obok niej, chociaż była bardziej niż pewna, że to irracjonalny lęk.

Ostatnie kroki do budynku pokonała w przeświadczeniu, że spowijająca wyspę mgła stała się nieco gęstsza niż normalnie, choć widoczność pozostała taka sama.
Wąż zakręcił się alchemiczce pod nogami, w jego oczach wyczytała chęć, by znowu znaleźć się u niej na ramionach.

Nie było klamki, pozostał tylko otwór. Kiedy go złapała, przypomniał jej się gest, jaki wykonała idąc tutaj z najemnikiem. Zaklęcie dosłownie rozprysło się w kakofonii lokalnych energii, nie wywoławszy żadnego zauważalnego efektu. Czy coś tu zakłóca magię? A może użyte zaklęcie było za słabe i po prostu nadmiar obcej wibracji rozproszył je w sposób naturalny?

Słyszała już dźwięki rozmowy Ib-Hashia z Karim. Kiedy jednak skupiła się na drabinie, meblach i otaczających ją ścianach, poczuła, że wnętrze domu wołało podobnie jak reszta okolicy. Pamiętając o nakazie mistrza, nie zagłębiała się w nachalne wibracje lokalnej magii. Mimo wszystko jednak, coś ją kusiło... Mogła teraz iść od razu do nich na górę, lub rozejrzeć się po parterowych pokojach.

*

- Powiem tak: czuć tutaj magię na kilometr - Ib Hashir aż się krzywił, kiedy patrzył na omotaną siecią konstrukcję. Nawet mimo tego, że stali dobre pięć metrów od niej, przy samym zejściu na parter. - Wściekle emanuje, jest bardzo nienasycone. Dobrze, że mnie wezwaliście. Co zdążyliście już zbadać, tudzież zrobić? Czy ktoś dotykał tej... tego czegoś? - spytał Kariego, zerkając nań uważnie.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

Mgła gęstniała. Pasma zbierały się, wiły wokół siebie w takt jakiejś dziwnej, obcej melodi, która przyciągała, a równocześnie budziła niejasną obawę, zbierając się w jednym miejscu, a jednocześnie sięgając do najdalszych krańców wyspy. Świadomość gęstniała z każdą chwilą oplatając umysł Zahiry swoimi nitkami niczym pajęczyną. Delikatne włokna łaskotały zachęcająco, zdawały się mówić: "wpuść nas, wpuść do swojego umysłu, a poznasz naszą prawdę..." Tak łatwo byłoby się poddać temu wrażeniu, otworzyć umysł...
Skądś, gdzieś z jakiś zakątków świadomości, a może z bardzo daleka dobiegł syk węża. Syk pełen prośby, przerażenia(?), na pewno niepokoju.
- Wracaj! - wołał gad.- Wracaj, bo to nie jesssst twoje miejsssssce! Wracaj do gorącego, sssssuchego piasssssku przessssssypywanego z miejsssssca na miejsssssce przez pussssstynny wiatr! Wracaj! Ta kraina mgieł i wilgoci nie jest twoim domem! Wracaj! Wracaj! Wracaj!
To wołanie przyjaciela przywróciło alchemiczkę do świadomości. Resztką woli zerwała mentalną pajęczynę oplatającą jej umysł. Zatrzymała się i złożyła głęboki ukłon w stronę najgęściejszych oparów, ukłon należny magom najwyższego kręgu i królom.
- Kim jesteś?- spytała.- Co chcesz mi powiedzieć? Jakie są twoje intencje? Tak, wiem, że wszystkie te odpowiedzi uzyskałabym łącząc się z tobą, ale nie jestem jeszcze gotowa na to spotkanie. Wybacz mi.
Pokłoniła się ponownie, wyciągnęła ręce do przyjaciela, by ułatwić mu wpełznięcie na ramiona.
- Dziękuję, że pomogłeś mi uwolnić się spod tego czaru- szepnęła i pospiesznie weszła do zruinowanego budynku.
I znowu to uczucie. Ponowne zaproszenie do zatopienia się w melodii wyspy, zatopienia się w jej świadomości. Pokusa niezwykle silna, tak trudna do zwalczenia. I głos Mistrza dobiegający z góry, głos, który niósł ostrzeżenie...
Po raz kolejny zwalczyła pokusę. Chciała pozostać tu sama, rozejrzec się, lecz było to zbyt niebezpieczne. Mimo, że starała się zamknąć umysł, zbudować barierę, wołanie wyspy było nadal słyszalne. Nie mogła dłużej ryzykować, bo nie była pewna, ile jeszcze zdoła się opierać tajemniczej mocy. Szybko wspięła się po drabinie i stanęła obok Ib-Hasima. Złożyła tradycyjny ukłon.
- Wzywałeś mnie, Mistrzu.
...
Słowa maga do niej skierowane sprawiły, że napór obcej woli na jej umysł zelżał, jakby ktoś nie chciał miec świadków. Teraz, mimo silnych wibracji magicznych mogła jasno myśleć i pracować. Musi porozmawiać o tym z Ib-Hasimem. Ale nie teraz, nie przy świadkach... Teraz pora zająć się zwykłą pracą. Dziewczyna beznamiętnie przyjrzała się pajęczynie i uwięzionemu w niej ciału.
- Zahar wspomniał o jakimś zwierzęciu, które tu widział. Wysłałam go, by sprowadził Olaha, tego starego hodowcę. Może on będzie mógł udzielić nam jakiś informacji na temat tego - wykonała gest w kierunku pajęczyny.


[W którym dokładnie momencie czar Zahiry przestał działać? Od razu się rozprysnął, czy dopiero jak dotknęła drzwi?]
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

- Trzeba sprawdzić. Jeśli zrobili z porządnego drewna, to nie powinno przegnić. - Teraz i Arcus spoglądał na budynek mieszkalny. - Na moje oko może być. Przynajmniej na razie. Trochę go podłatamy i może nawet posłuży na więcej niż kilkanaście dni.
Po krótkiej wymianie opinii przyszedł czas na oględziny. Arcus gestem poprosił kapitana, by ten mu towarzyszył, a następnie udał się obejrzeć budynek. Będąc tak blisko statku nie obawiał się, że coś może go zaatakować, więc spokojnie obszedł ruderę odgarniając zielsko by sprawdzić, czy najniższe części drewnianych ścian mają się dobrze.
Następnie przyszła pora na wnętrze. Inżynier sprawdził dokładnie ściany nośne, chcąc się upewnić, czy długo jeszcze wytrzymają. Szukał również dziur, luk i ogólnie elementów, które należałoby naprawić. Całe oględziny wykonywał w ciszy. Czasem tylko coś do siebie mruczał, a znalezione wady konstrukcji notował rysikiem na kawałku pergaminu.
Ukończywszy swe badania zwrócił się do Axlana. - Co o tym sądzisz? Ja myślę, że w całkiem niezłym stanie. Więcej będzie tu sprzątania, niż naprawiania. - Inżynier zapukał w ścianę. - Drewno mieli dobre, to i nie dziwo, że długo wytrzymało.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Borys »

Dacius z ulgą opuścił pomieszczenie z trupem i wrócił na świeże powietrze. Jednak myśli o tym, co zobaczył, nie opuszczały go, dlatego mógł wydawać się lekko rozkojarzony.
Inna sprawa, że po prostu chłonął atmosferę tego niezwykłego miejsca. To był zupełnie inny świat niż lasy na północy. Gdyby nie to, że nie chciał ryzykować życiem innych, zaprowadziłby zwiad jeszcze dalej. Kiedy już ten się skończył i robiło się późno, powstrzymywał się kilka razy przed wejściem w las. Miast tego rozglądał się za ptactwem, próbował oszacować, jak wiele jadowitych insektów i gadów żyje na tych ziemiach i pomagał przy budowie obozu - tam, gdzie akurat potrzebowano ludzi.
Akurat skończył nosić deski, kiedy dowiedział się, że Ib Haszir oraz Zahira udali się już badać niepokojącego trupa i te dziwne pajęczyny. Pędem udał się na miejsce, licząc, że pozna kilka odpowiedzi. Zwolnił, kiedy już wszedł do budynku. Cicho i spokojnie udał się do pomieszczenia, w którym spodziewał się spotkać magów. Nie mówiąc ani słowa, stanął sobie gdzieś w kącie, patrząc tylko z szacunkiem na Ib Haszira i Zahirę. Nie chciał przeszkadzać im w pracy.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Barnej »

Kari popatrzył na twarzy z grymasem po pokoju. Przywykł do bólu, wojny i do trupów na tyle, żeby nie zrzygać się za każdym razem na ich widok, ale w dalszym ciągu nie potrafił pogodzić się ze śmiercią. Tym bardziej ze śmiercią jednostki, która dotykała zawsze mocniej niż setki padających w boju mężów. Dawała bowiem do zrozumienia, że nie giną masy, giną ludzie te masy tworzący. I że koniec czeka na każdego, także na Kariego.
Pytanie Ib-Hashira wyrwało go z tej smętnej zadumy.
- Nikt niczego nie dotykał, Ib-Hasirze. Dacius sam nie potrafił stwierdzić, co tutaj zaszło, dlatego postanowił wezwać ciebie. Wszystkich nas zastanowiło jednak to... to gówno. Głupio to zabrzmi, ale jego układ nie wygląda na przypadkowy. Czemu ptaki srały wszędzie poza... poza tymi miejscami?
Wzdrygnął się, kiedy ktoś wszedł do pokoju. Ręka błyskawicznie powędrowała do rękojeści katany, ale wtedy zorientował się, że to tylko wspominany przed chwilą Dacius. Skinął mu głową i opuścił dłoń.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- To dobrze. - Ib-Hashir zignorował wchodzącego na górę myśliwego. - Magia tej sieci mogłaby skazić kogoś z was. Jest bardzo aktywna. - Pokiwał głową, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu. - Ptaki nie są głupie - rzekł.

I wtedy zdecydował się podejść bliżej. Przyjrzał się uważnie zmarłemu.
- Hmmm... - mruknął, nie wyjmując dłoni z rękawów szaty. - To musi być ktoś z pierwszych osadników. Dzięki magii przeleżał tak długo niemal niezmieniony... Dzięki tej... sieci.
Wyciągnął rękę i wtedy się zachwiał. W pierwszym odruchu Kari myślał, że Mistrz mdleje i spiął się, żeby go złapać, jednak ten szybko powrócił do siebie. Jego oczy na powrót przybrały trzeźwy wyraz, i wtedy, dosłownie na ułamek sekundy, pojawił się w nich... strach.

- Musimy to... zbadać lepiej - rzekł Hashir, starając się przywrócić utraconą pewność siebie. Kilka mrugnięć oczami i już był jak dawniej. - Gdzie jest Zahira? Niech nie wchodzi do tego domu..

Ruszył w stronę drabinki, kiedy nagle pojawiła się na niej alchemiczka.
- Zahira - Ib-Hashir przystanął przy niej czym prędzej. Poczuła, jak płaszcz jego energii odgradza ją od mglistego chóru czym nagle postawiona ściana. Objął ją na wysokości talii i spojrzał jej w oczy.
Musiał wyczuć, że wszystko jest z nią w porządku, więc odstąpił od niej i zapytał, dlaczego przyszła bez Zahara.

- Dobrze, Olah nam się przyda - zaakceptował decyzje dziewczyny. - Musimy wiedzieć wszystko o tym trupie. Będzie trzeba zrobić szczegółowe badania. Wzięłaś sprzęt? Bardzo dobrze - pochwalił asystentkę, lecz ona czuła, że między tymi wszystkimi słowami kryje się coś więcej. Coś, czego nie może teraz powiedzieć, dlatego zapełnia czas banialukami. Nawet jej wąż podniósł lekko głowę, chociaż atmosfera w tym budynku czyniła go strasznie ospałym.

- Przyjaciele - mistrz odwrócił się w końcu do najemnika i myśliwego. - Poczekamy teraz na Olaha i zobaczymy, co ma do powiedzenia, ale na czas badań wszyscy powinniście opuścić to pomieszczenie i zaczekać na parterze.
Spojrzał na nich, próbując ocenić reakcję na to stwierdzenie.
- Czy jaszczur, którego widzieliście - dodał, odgadując ich myśli - będzie w takiej sytuacji mógł nam zagrażać?

*

- Tak - zgodził się Axlan. - Drewno mieli zdecydowanie lepsze niż nasze. Co to za gatunek, dąb? Tu nie rosną dęby, nie widzę nigdzie - zastanawiał się, kiedy nagle podeszła do nich Jerina.
- Planisto, melduję niezgodność w magazynie - wyprężyła się, choć nie było żadnej wątpliwości, że robi to z ironią. - Braki obejmują drób, sztuk dwa.

Axlan spojrzał na nią spode łba.

- Wszystkie ubytki kuchenne uwzględniałam, kucharka może potwierdzić - uzupełniła dziewczyna.
- Musiały się jakoś wydostać z klatek i wypaść za burtę - westchnął dowódca. - Olej to.
- W porządku, brak kur olany - zaczęła coś kreślić w notatkach. - Stan magazynu prawidłowy.
- I zajebiście - podsumował kapitan, choć bez specjalnego entuzjazmu. - Czy magazyn przewiduje jakąś dodatkową hubkę?
Przekartkowała zeszyt.
- Hubek brak, mamy tylko suszone podgrzybki, pół kosza - zameldowała posłusznie.
Machnął ręką, po czym klepnął nią Arcusa w ramię, zachęcając do marszu.
- Choć, rozpalmy jakiś ogień. Muszę zapalić.

Skierowali się w stronę stojącego przy "magazynie", usypywanego przez robotników stosu drewna, drewienek, chrustu i starych desek.

*

[czar rozprysnął się od razu]
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

Hashim zachowywał się jak na niego dość dziwnie. Mimo, że Zahira nie poznała go dość dobrze, odniosła wrażenie, jakby Mistrz ukrywał prawdę za potokiem wypowiadanych słów. Ale to nie miejsce i nie pora na poważną rozmowę.
Obrzuciła krytycznym spojrzeniem swoją ubłoconą szatę, westchnęła, nałożyła na dłonie rękawiczki i zabrała się do pracy. Najpierw pobrała próbki znajdujących się w pomieszczeniu substancji. Właściwie nie było tego wiele: trochę odchodów, chyba ptasich, kurz z podłogi i kilka odłamków drewna ze skrzyń, ścian czy podłogi. Pamiętając ostrzeżenie Zahara nie ruszała sieci. Jeszcze raz rozejrzała się po pomieszczeniu, czy czegoś nie przeoczyła. Tak, to już było wszystko, co mogła zebrać bez dotykania dziwnej pajęczyny. Na to jednak się nie zdecydowała. Czuła, że to ona jest głównym źródłem magicznych wibracji w tym pomieszczeniu.
- Mistrzu, to już wszystko, co mogłam tu zrobić. Pozostaje jeszcze sama sieć i ten człowiek. Jeśli sobie tego życzysz, mogę na jutro przygotować eliksir, który pozwoli ci ustalić dość dokładny czas jego śmierci, a nawet go przesłuchać, jeśli dysponujesz odpowiednim rodzajem magii, oczywiście pod warunkiem, że nie zmarł zbyt dawno.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

- Mhm, chyba dąb. A tu rośnie sam badziew.
Podczas pokazu Jeriny inżynier uśmiechał się rozbawiony sytuacją. Milczał, aż Axlan klepnął go w ramię. - Ognień zdecydowanie się przyda.
Gdy podeszli do stosu Arcus był nieco zdziwiony. - Sporo tu tego. Myślałem, że na opał trzeba będzie miejscowe drzewa ścinać, a tu taka niespodzianka. Swoją drogą, jeśli już o ogniu mowa. - Mężczyzna wskazał na coś, co niegdyś było placem wokół którego stały budynki. - Można by było to zielsko wypalić. Będzie to ładniej wyglądało i żadne zwierzęta nie podejdą niezauważone. O ile coś tu żyje po za małbami. Olah powinien coś o tym wiedzieć. Tylko gdzie on jest?
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Niegłupie - omiótłszy wzrokiem teren, sierżant Axlan pokiwał z aprobatą głową. Podszedł do Kamara i wydał stosowne rozkazy.
- Zrobi się - odrzekł niewzruszenie najemnik. Posłano kilku ludzi, by zaopatrzyli się w misy pełne wody. Wspólnymi siłami ułożyli stos drewna w centrum placu i przynieśli trochę suchego jak pieprz siana z kurzych klatek. Kamar osobiście zajął się wzniecaniem ognia. Na ćwierć etatu był też przecież kowalem i żywioł ognia należał do grona jego najlepszych przyjaciół.
Wkrótce wilgoć ziemi dała za wygraną i w wieczorną mgłę wmieszał się nieśmiało słupek dymu. Z nabożną uwagą obserwowali święty proces, w którym ciepło, światło i suchość zwyciężają nad wszechogarniającą stęchlizną. Kiedy pojawił się pierwszy płomień, kilku robotników powitało go radosnymi okrzykami. Stali i uśmiechnięci patrzyli przez chwilę na ogień, którego światło odbijało się od ich zębów.

- Dobra, dość tej celebrycji. Zacznijcie od środka i wypalajcie ślimakiem wokół. - Axlan zakręcił palcem spiralę. - Nie dopuścić, by ogień przybrał zbyt duże do kontroli rozmiary i omijać budynki szerokim łukiem - przestrzegł.
- Znam się na rzeczy - odmruknął w odpowiedzi Kamar, choć i na jego twarzy gościł uśmiech.
- I dlatego ty to zrobisz - zgodził się sierżant, wyciągając papierosa. Odpalił i zaciągnął się z wyraźną błogością na twarzy.
- Myślę, że starczy nam materiału, aby utrzymywać ogień przez noc. Powiedzcie Helmie, że wkrótce będzie mogła przygotować posiłek. - Głos Axlana był teraz dużo przyjaźniejszy. - A my poszukamy Olaha... Gdzie on jest, widział go ktoś?
- Ja widziałam - odezwała się Jerina. Dopiero teraz dostrzegli, że cały czas siedziała na pozostałościach drewnianej platformy na której osadzono magazyn i obserwowała ich spomiędzy skrzyń. - Dziadek poszedł z tym takim, byczkiem z tatuażem, do domu grozy - wyjaśniła.
- Dom grozy - zaśmiał się dowódca, kiedy ruszyli z Arcusem w stronę jedynej ocalałej w pełni budowli na wyspie. - Co sądzisz o tej kobiecie? - zapytał inżyniera znienacka.

*

Mistrz stał w milczeniu, obserwując poczynania swojej asystentki. W jego głowie musiało krążyć bardzo dużo myśli.
- Napar Czarnego Języka? Zdecydowanie, warto go przygotować. Zrób z trzech owoców, oszczędzaj jałowiec - doradził.
Usłyszeli kroki.
- A tuśmy spali, wszyscy pracujący na piętrze, żołnierze na parterze - dobiegł ich chrapliwy głos Olaha. - Tutaj stała ława i kto wcześnie rano wstał, zawsze tu siadał i się rozmawiało... O to, ten kawał drewna, wszystko zniszczone...
- Pomóc ci? - spytał Zahar. Najwyraźniej starzec zaczął wspinać się już na drabinę. Olah zignorował to pytanie, zręcznie pokonując kolejne stopnie. W moment był już na górze.
- Na świętą równowagę - wyszeptał, kiedy zobaczył ciało. Podszedł do niego i zapatrzył się.

Zapadła cisza, podczas której wszyscy w napięciu obserwowali starca.
- Prestas - rzekł w końcu Olah.
- Prestas?
- Tak nań wołano - Głos miał słaby, a dolna szczęka drżała mu przed każdym słowem. - To jeden z robotników, bardzo sumienny był, znał się na wielu rzeczach, skromna dusza bliska bogom. Zostawiliśmy go na wyspie... razem z innymi co się zarazili... Rozumiał naszą decyzję - westchnął Olah.
- Czy miał kontakty z magią? - spytał Ib-Hashir.
- Presio, taki dobry człowiek... dlaczego tak zrobiliśmy? Jakimiż bezdusznymi głupcami byliśmy wtedy... - starzec zdawał się nie usłyszeć pytania.
- Zabierzcie go stąd - rzucił nagle Ib-Hashir. Kompani spojrzeli na niego, zdziwieni ostrością polecenia.
- Zostać w chorobie, bezradzie, w takim miejscu, bez nadziei na ratunek, ze śmiercią na karku... - mamrotał dziad, unosząc ręce w geście niewypowiedzianej niesprawiedliwości, jaka stała się jego udziałem. Kolana mu drżały.
- Odsuńcie go! - sprecyzował swoje polecenie Ib-Hashir, samemu rzucając się na Olaha, lecz było już za późno.

Starzec upadł na kolana, rękoma lądując w pajęczynie.
- Presiu, wybacz nam! - zajęczał chrapliwie, nie zdając sobie w ogóle sprawy z tego, co zrobił. W tym momencie dopadł do niego mag i czym prędzej odrzucił do tyłu. Śluz pociągnął się za jego dłońmi, sieć porwała się w kilku miejscach.
- Cholera! - zaklął Mistrz. Zahira jeszcze nigdy nie widziała Ib-Hashira tak poirytowanego. Wszystko szło nie po jego myśli. Czym prędzej rozłożył starca na podłodze, nie dbając w żaden sposób o delikatność, i chwycił za nadgarstki, przyciskając je do podłogi.
- Wyczyść mu dłonie, szybko - poinstruował swoją asystentkę. Nie było to łatwe, w kontakcie z ciałem śluz jakby roztapiał się, przybierając formę przezroczystej wody i.. znikał powoli.
- Cóżeś zrobił?! Głupiec! - zwykle opanowany i spokojny, mag teraz wyrzucał z siebie bezsilną złość.
- Ja... ale ja... - Olah był całkowicie zdezorientowany. W jego oczach tańczył strach spowodowany dziką reakcją czarownika.

- Niezły bigos - skomentował całe zajście Zahar, zwracając się szeptem do stojących z boku Daciusa i Kariego.

- Przygotujesz zaraz eliksiry, Łaskę Gwiazd, Całkowitego Rozproszenia, i balsam Starego Węża - Ib-Hashir instruował dalej szybko swoją asystentkę. - Wiesz, jak się robi balsam Starego Węża? Wy dwaj, wyniesiecie go zaraz na zewnątrz - zwrócił się do na najemników. - Nie dotykać jego dłoni!
- Ja... nie chcący - Olah z trudem wyciskał z gardła kolejne słowa.
- Zamilcz już teraz, za późno - Hashir nie chciał go słuchać. - Powinienem był to przewidzieć..! - westchnął do siebie, kręcąc głową.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Borys »

W pewnym momencie Dacius zastanawiał się, czy po prostu nie wyjść z tego pomieszczenia... ta sytuacja była ponad jego siły. Nie wiedział czy ruszać pomóc Ib Hashirowi wyciągać Olaha z pajęczyny - po prostu stał jak kołek i przyglądał się całej sytuacji. Ograniczył się tylko do rzucenia zaniepokojonego spojrzenia Zaharowi.
Co tu się działo?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

Zahira podbiegła do Olaha i zaczęła czyścić jego dłonie. Nie omieszkała przy tym pobrać kilku próbek do dalszych badań. Wreszcie większość śluzu została starta i dziewczyna sięgnęła ponownie do swojej torby. Wyjęła z niej maleńką, bogato zdobioną szkatułkę, nabrała nieco znajdującego się tam proszku i posypała nim dłonie nieszczęśnika. Proszek zamigotał i wchłonął w siebie całe dostępne w pomieszczeniu światło. Przez chwilę zapanowała nieprzenikniona ciemność. Ciemność zaczęła wypełzać przez wszelkie szpary i szczeliny w poszukiwaniu większej ilości światła. Wreszcie zaczęły ją powoli rozjaśniać zapalające się gwiazdy. To zjawisko trwało tylko kilka minut i ciemność rozproszyła się. Wreszcie wszystko wróciło do stanu poprzedniego.
Hasim zapewne rozpoznał Gwiezdny Pył, legendarne antidotum, którego receptura była jednym z najpilniej strzeżonych sekretów Wieży Alchemików. Być może Zahar słyszał coś o nim, ale raczej były to opowieści powtarzane przy wieczornym ognisku, niż jakieś konkretne informacje.
Teraz pozostało już tylko sprawdzić, czy magia Wyspy nie zmieniła w jakiś sposób jego działania. Dziewczyna spojrzała na maga, prosząc go tym spojrzeniem, żeby sprawdził efekt działania leku.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

- Sam nie wiem. - Mężczyźni szli ramę w ramię, ale Arcus patrzył na postępy w wypalaniu placu. - Nie mogę jej rozgryźć. Podczas rejsu nie zdarzyło nam się rozmawiać, ale gdy już dopłynęliśmy, to niemal natychmiast nawiązała kontakt.
Inżynier był ciekaw co zastaną w budynku, w którym było już kilka osób z załogi, ale nie pchał się przed kapitana. Z szacunku postanowił go przepuścić, po czym kontynuował rozmowę. - Kim ona w ogóle jest? Zapytana nie chciała mi odpowiedzieć. Wydaje się być zdeterminowana. Tak jakby nie miała nic do stracenia.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

Mistrz nie przejawił jednak entuzjazmu.
- Zobaczymy - rzekł tylko. - Na razie może wystarczy, ale podejrzewam, że i tak nie unikniemy eliksirów.
Spojrzał na trójkę gapiów.
- Zanieście go teraz w suche, bezpieczne miejsce, niech odpoczywa, nigdzie się nie rusza i cały czas jest na obserwacji. Nie dręczcie go pytaniami. Gdyby cokolwiek się zaczęło dziać, natychmiast nas powiadomcie. Niedługo do was dołączymy, dokonamy tylko wstępnej analizy.

- Czym miałoby być to.. cokolwiek? - spytał Zahar, swoim wyrazem twarzy dając jasno do zrozumienia, że nie ma zielonego pojęcia, co się tak naprawdę stało i czego się spodziewać.
- Nie wiem - odrzekł Ib-Hashir, zgodnie z prawdą. - Coś nietypowego, zmiany fizyczne, albo w umyśle.
- W porządku - zgodził się niepewnie młodszy najemnik, po czym spojrzał na Kariego, mając nadzieję, że ten będzie potrafił lepiej zaopiekować się Olahem.

Wojownicy pustyni chwycili przejętego całą sytuacją starca i wynieśli go z pomieszczenia.
- A ty - palec mistrza powędrował w stronę Daciusa - zatroszcz się o to, by ktoś pilnował tego domu przed jaszczurami. Ale nie wchodźcie na górę.

*

- Miej ją na oku - Axlan spoważniał. - Ta kobieta ma wiele za uszami, chociaż nie wygląda. Podobno - zniżył głos - swego czasu współpracowała z piratami.

Weszli do budynku i zobaczyli Zahara stojącego przed drabiną, oraz nogi Olaha. Kari stał na górze i podawał starca na dół.
- Co się tu dzieje? - spytał Axlan.
- Olah miał wpadkę - odrzekł Zahar, przechwytując chłopa. - Znaczy, dotknął jakby pajęczyny.
- Co?
- Tej magicznej pajęczyny. Mistrz twierdzi, że to mu zaszkodzi - wyjaśnił po swojemu Zahar.
- Do ciężkiej cholery. Olah, coś narobił?
- To... dziwne - odpowiedział wciąż jeszcze oniemiały Olah.
- Mistrz mówił, żeby nie męczyć go pytaniami - dodał Zahar.

Axlan spojrzał na najemników nieufnie. Oczywiście, że słowa Hashira są dla Manarczyków ważniejsze niż jego.
- W porządku. Porozmawiam sobie z Hashirem - zadecydował.
- Mistrz teraz bada pajęczyny. Nie chce, aby mu przeszkadzano.
Widać było wyraźnie, jak w dowódcy wzbiera irytacja. Walczył z chęcią odtrącenia Zahara i zrobienia po swojemu.
- Tak właśnie mam - mruknął tylko do Arcusa, kiedy się opanował. - Oczywiście, magowie i ich sprawy. W porządku, poczekamy.

*

Wypalanie traw szło szybko. Przestrzeń wokół ogniska była już czysta, a Kamar wraz z ekipą poszerzał teraz krąg dobre kilkanaście metrów dalej. Spalona ziemia wysuszyła się i stała dużo przyjemniejsza dla ludzi. Przy palenisku rozlokowała się już Helma wraz ze swoim kociołkiem. Przystawiono jej stolik, na którym przygotowała warzywa na zupę. Wokół stało parę skrzynek z pożywieniem i klatka z kurami.
Robotnicy rozłożyli bambusowe maty wokół ognia i rozsiedli się, rozmawiając półgłosem. Jerina dalej siedziała przy magazynie i wpatrywała się z pewnej odległości w płomienie.

Olah został ułożony nieco z boku, blisko ogniska, aby było mu sucho i przyjemnie. Miał leżeć, mimo że czuł się całkiem dobrze. Czuwali nad nim Kari z Zaharem, choć ten ostatni nie był specjalnie zachwycony powierzoną mu rolą.
Arcus z Axlanem usiedli nieopodal. Wypytali już o wszystko i teraz pozostało im tylko czekać na magów. Dowódca wziął patyk i dla zabicia czasu zaczął rysować nim w popiele schemat obozu.
- No to tu jest brzeg, pomost, statek, magazyn.. Tu mamy ognisko, a tu stoi ta chałupa. Tutaj masz las - objaśniał pojawiające się kreski i kropki. - Na czas budowy trzeba rozbić namioty. Zrobimy to wokół ognia. Masz jakiś pomysł, jak je rozlokować? Jeden dla bab, jeden dla żołnierzy, jeden dla Manaru, jeden dla robotników... - zaczął wyliczać, nie będąc pewnym, czy o czymś nie zapomniał.

Zahar patrzył na starca, któremu zrobiło się tak dobrze, że sobie zasnął w najlepsze.
- I co, mamy tu teraz tak siedzieć i czekać, aż zacznie się z nim jakby coś dziać? - spytał Kariego. - Przecież widać, że nic się nie będzie dziać. Hashir spanikował trochę, nie? Może Helma by mogła nas w tym zastąpić? - kombinował.

Tymczasem w "domu grozy" Dacius siedział na desce, która kiedyś była ławeczką i rozmyślał. Razem z nim domu pilnowało jeszcze dwóch żołnierzy Imperium, Miras i Laominas. Ten pierwszy siedział obok niego, a ten drugi stał przed drzwiami.
- Dziwna ta wyspa, nie? - Miras zdecydował się zacząć jakąś rozmowę. - Myślisz, że ten jaszczur istnieje naprawdę?
Dacius przypomniał sobie opis potworka. Jeśli jest czarny i kosmaty, to wkrótce nie będą w stanie go w ogóle dostrzec. Słońce już zaszło i wieczorny półmrok zakradał się do chałupy.

*

- Nareszcie - Ib-Hashir nie krył zadowolenia z faktu, że na piętrze zostali w końcu sami. Zniżył głos, aby nie niepokoić siedzących na parterze wojowników. - Zahiro, nie wiem, czy Gwiezdny Pył okaże się skuteczny w tych warunkach. Wahałbym się, czy zużywać na tego człowieka tak cenne substancje. Może się okazać, że zginie szybciej niż sądzimy... Ponadto, Gwiezdny Pył mógł uszkodzić bądź zmienić energię pajęczyny.

Zerknął w stronę oblepionych skrzyń.
- Zauważyłaś coś? Zelżało.
Alchemiczka skupiła się na otaczającej ich wibracji. Była odczuwalnie mniejsza, jakby nieco... zaspokojona?
- Nie jestem teraz pewny, czy to dlatego, że on coś wchłonął, czy to dlatego, że Gwiezdny Pył wyciszył nici - wyjawił Hashir. - Te nici są związane z Wyspą, bardzo mocno. One w jakiś sposób żyją. Myśl o nich jak o pleśni. Albo magicznym mrowisku.

Spojrzał na nią i przytrzymał za rękę, aby zebrać na sobie całą jej uwagę.
- Ale zanim zaczniemy analizę sieci, powiedz mi, jak odczuwasz lokalne wibracje? Czy zauważyłaś już obecność czegoś, co moglibyśmy nazwać nieupostaciowioną świadomością? Zaatakowała cię, prawda? Jest sprawą życia i śmierci, by nie skupiać uwagi na jej podszeptach. Można postradać zmysły, a kto wie, czy obłąkanie to nie najbezpieczniejsza z konsekwencji takiego zatracenia.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Borys »

Dacius posłusznie kiwnął głową słysząc polecenie Ib-Hashira, ale nie wydawał się być z tego pomysłu zbyt zadowolony. Nie chodziło o to, że bał się tego miejsca, trupa czy tajemniczego jaszczura... po prostu zdecydowanie bardziej wolał spędzić noc w większym gronie przy ognisku, pospacerować na większym obszarze (a nuż odkryłby jakieś nocne gatunki?), zdrzemnąć pod gołym niebem, gdy była okazja. Całe szczęście, że przynajmniej obok byli Laominas i Miras i było do kogo otworzyć gębę.
- Istnieje - odparł błyskawicznie i stanowczo. - Coś tu na pewno jest, zastanawiam się tylko... czy to na pewno zwierzę? Słyszeliście legendy o istotach, które potrafią przybierać różne, zwierzęce kształty? A może to był jakiś demon, zły duch? Ech... nie wiem.
Westchnął i wyciągnął się, aż mu strzyknęło w plecach. Poczuł, że robi się głodny... no jasne, tak się tym wszystkim zaaferował, że zapomniał poprosić Helmę o coś do przekąszenia na noc.
- Kto wie co tu się dzieje, na pewno jednak nie jest to coś... normalnego - Dacius starał się zabrzmieć mądrze i rozsądnie, ale wyszło mu to jak wyszło.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Mam szwagra na morzu - podjął Miras, wpatrzony w podłogę. - Kiedy powiedziałem mu, że wybieram się na Boris-Boris, odradzał. Powiedział, że to przeklęte miejsce.
Westchnął i spojrzał na Daciusa zmęczonym wzrokiem.
- Wyśmiałem go, ale kiedy teraz tutaj jestem... sam już nie wiem. A ty, dlaczego tu w ogóle przyjechałeś?
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Barnej »

Kari spojrzał na Zahara i przez kilka chwil nic nie mówił. Potem zerknął na śpiącego jak niemowlę Olaha. Sam nie do końca wiedział, co myśli o tym wszystkim. Ib-Hashir wydawał się strasznie przerażony. Przez cały rejs wywarł na Karim wrażenie człowieka opanowanego i statecznego, dlatego taka nagła zmiana wywarła na najemniku duży wpływ.
- Nie kombinuj - zganił w końcu młodszego towarzysza, znów przenosząc na niego spojrzenie. - Żaden z nas dwóch nie zna się na magii ani... ani niczym takim jak te pajęczyny. Gdyby wszystko było najnormalniejsze w świecie, Olah nie spałby teraz jak kamień. Przecież jeszcze chwilę przed zobaczeniem ciała, wydawał się całkiem żwawy i rześki... jak na siebie - dodał po chwili namysłu. - Mówią, że inteligentni ludzie się nie nudzą. Zawsze pozostaje nam rozmowa. Dlaczego zdecydowałeś się tu zaciągnąć?
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

Zahar wzruszył ramionami. Magia, nie magia.
- Byłem trenowany na ochroniarza - rzekł. - Ale nie lubiłem tych ludzi. Wiadomo, niektórym się to jakby nie spodobało, więc trzeba było się gdzieś... aale nie narzekam - uzupełnił od razu.

Podrapał się po ramieniu, patrząc w ogień.
- Jedyne, co mi się średnio podoba... to te jakby perły, co pójdą do Imperium.
Zerknął na siedzącego obok Axlana, jakby sprawdzając, czy rysujący coś w piachu dowódca ich słyszy. Wyglądało na to, że nie.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Barnej »

Kari spojrzał na towarzysza z zainteresowaniem przemieszanym z podejrzliwością.
- Nie uśmiecha ci się, żeby Imperium się wzbogaciło, co? - zapytał szeptem, kiedy wydało mu się, że zrozumiał podtekst i znaczenie szybkiego spojrzenia w stronę siedzących niedaleko.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- My tu robimy co nam każą, jesteśmy tylko najemnikami... - Zahar niespecjalnie zniżał głos. Widać uznał, że nikt nie jest zainteresowany podsłuchaniem tej rozmowy. - Ale mam nadzieję, że wojna się skończy, zanim pierwszy ładunek pereł dotrze do Imporii.

- W ogóle bez sensu ta wojna - podniósł głowę, spoglądając na Kariego. Czy podzieli jego zdanie?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Perłowy Renesans”