1. Stopą w błoto

Sesja... osadnicza Harela.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

Obrazek

Axlan stał na dziobie, tląc swojego skręta. Był tak znudzony, że nawet nie zadawał sobie trudu strzepywania popiołu. Poruszał tylko wargą, czekając, aż sam odpadnie.
Był przyzwyczajony do samotności, ale tym razem doskwierała mu ona dużo bardziej niż zwykle. Teraz to była samotność duchowa... I nie sądził, że uda mu się ją zaspokoić w najbliższym czasie.

Obejrzał się do tyłu, omiatając wzrokiem statek. Była to mała łajba, z trudem mieszcząca w sobie zapasy, jakie zabrali. Oprócz rozmaitego, nie psującego się jedzenia i wody były tu również materiały budowlane - świeżo ścięte deski, zestawy gwoździ, metalowych okuć, parę klamek, ogromne skrzynie z narzędziami, zwoje lin, płócien, plecionek, koszy, a także ceramiki i najbardziej podstawowych przedmiotów codziennego użytku ... Ładownia była tak napchana, że łajba ledwie trzymała się na powierzchni. Gdyby spotkał ich jakiś większy sztorm, z pewnością poszliby na dno z pierwszym przechyłem. Na szczęście na tych morzach nikt od stuleci nie uświadczył większej fali.

Podobno to właśnie wyspa Boris-Boris była tego przyczyną. Wody wokół niej mętniały i stawały się spokojne niczym jeziorna tafla. Na brzegach tej przeklętej wyspy nie było plaż, ale długie, pokryte trzcinami mielizny. Zupełnie jakby wynurzenie się jej było jakimś błędem, nieprzewidzianym przez bogów i naturę.

Dowódca przedsięwzięcia usłyszał za sobą czyjeś kroki. Spokojne, miarowe, pełne godności. To z pewnością nie był żaden z marynarzy.
- Zbliżamy się - rzekł alchemik cicho, kiedy stanął przy Axlanie. Jego czarne jak noc oczy wpatrywały się uważnie w twarz sierżanta, ale on nie zareagował. Papieros wciąż był najważniejszą rzeczą w jego świecie.
- Skąd wiesz? Czujesz już coś? - rzekł, kiedy popiół wreszcie oderwał się od skręta i poszybował gdzieś wzdłuż trzeszczącej cicho burty. Dopiero wtedy mężczyzna podniósł na maga oczy, ale nie poruszył głową.
- Nie muszę - Ib-Hashir był wylewny jak zwykle. - Wystarczy spojrzeć.
Dowódca ożywił się. Aż strzyknęło mu w karku, kiedy przekręcił się w drugą stronę.
- Ląd? Gdzie niby?
- Spojrzeć w dół - uściślił mag. - Woda robi się czarna - wyjaśnił wreszcie. I faktycznie: kiedy skierowało się wzrok pionowo w dół, woda na pewnej wysokości zdawała się brunatnieć i gęstnieć jak stara, zjełczała zupa. W istocie, zbliżali się.
W jednej chwili zrobiło mu się głupio, że stał na dziobie i nie zauważył takiej oczywistości. Przeklęci magowie, zawsze się zjawiają w złym momencie.
- Zaraz przygotuję ludzi - mruknął na odchodne Axlan. Czcigodny z kolei został na dziobie i odprowadził go wzrokiem. A potem spojrzał w kłębiącą się pod dziobem otchłań.
- Nie odpuszczę ci - mruknął do siebie. - Nie tym razem...

Sierżant szedł szybko wzdłuż pokładu, kiedy zaczepił go jeden z marynarzy.
- Zbliżamy się do lądu, kapitanie - zameldował posłusznie. Kapitan nawet się nie zatrzymał.
- Wiem. Wszyscy na pokład! - zakrzyknął.

*

Kiedy wszyscy się zebrali, na styku nieba z wodą było już widać maleńki pasek lądu.
- Przygotować się do zejścia na ląd - zarządził Axlan. - To znaczy ogarnąć się, posprzątać syf, jaki zrobiliście w kajutach w czasie podróży i oczekiwać na polecenia. Sternik przeprowadzi manewr cumowania, ale zanim zejdziemy na ląd i rozpoczniemy rozładunek, wyślemy ekipę zwiadowców. W ruinach mogli zamieszkać jacyś piraci albo inny element niepożądany. Schodzi dwóch mieczników, dwóch najemników, i ty - wskazał na Daciusa. - Pomożesz im nasłuchiwać, w razie czego. I żeby nie weszli w żadne trzęsawisko.

- Cała ta wyspa to jedno wielkie trzęsawisko - mruknął Olah, spluwając za burtę.
- Sprawdzicie, czy teren jest bezpieczny i zaraz wracacie - Axlan zignorował starca. - Żebyśmy nie czekali godzinami. Jak kogoś zobaczycie, oceńcie, czy da się nawiązać pokojowy kontakt. Jeśli nie, to nie atakować, tylko wracać na statek. Jakieś pytania?

*

Wszyscy w milczeniu obserwowali mijaną roślinność. Statek płynął wzdłuż brzegu, szukając znajomej zatoczki. Na dziobie stało dwóch ludzi, starając się wypatrywać mielizny, ale woda przy brzegu była tak mętna i ciemnobrązowa, że nie szło w niej zobaczyć dosłownie nic, dlatego okręt trzymał podwójnie bezpieczną odległość od lądu.

- Dziwne te drzewa - odezwał się Xevary, człowiek robiący za drużynowego cieślę - poskręcane, jakby rosły wiecznie nawalone. Dobrze, że mamy swoje deski, bo z tego to będą pewnie same gnaty i ani jednego prostego odcinka... - A domy to już nie wiem, z czego tu będziemy stawiać, może wypleciemy ściany z trzcin? - zwrócił się do Arcusa. To miała być ironia, ale po chwili zdał sobie sprawę, że pomysł wcale nie jest taki głupi...

Tymczasem wojownicy pustyni decydowali, kogo wydelegują na zwiady.
- Kamar jest wielki jak wół - stwierdził Zahir, trącając kolegę w brzuch. - Przydasz się tutaj do wynoszenia skrzyń na pokład, a my z Karim pójdziemy na ten zwiad - stwierdził i spojrzał po nich, oczekując aprobaty dla swojego pomysłu.
- A idźcie sobie, się wybiegasz przynajmniej... - mruknął Kamar.

Ludzie byli tak bardzo ożywieni końcem podróży, że nikt nie zauważył, że nie ma z nimi mistrza alchemika.
Nikt, poza Zahirą.
Ponieważ łajba nie była wielka, dziewczyna dostrzegła go szybko - stał na rufie i spoglądał w kilwater, jaki zostawiała za sobą łódź, sterem orząc brunatną zawiesinę.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

Arcus uśmiechnął się usłyszawszy żart. - Jeśli nie będzie mocno ciągnęło z bagien, to czemu nie. Ale pewnie będzie. - Wzrok inżyniera padł na widoczny już ląd. Im dłużej się przyglądał, tym niej mu się tu podobało. - Jak już dzielni wojownicy zrobią zwiad, to my konkretnie rozeznamy się w warunkach. I wtedy się postanowi. - Mężczyzna ponownie się zamyślił, dumając nad tym, co ich czeka. Ciekaw był ile z pierwotnych budynków ocalało.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Ciekawe, ile z tych pierwotnych budynków ocalało - westchnął Xevary, bezbłędnie wstrzeliwując się w myśli inżyniera.
Olah podsłuchał rozmowę i podszedł do nich.
- Gdy dopadła nas choroba, mieliśmy już postawiony jeden barak do spania, drugi do gotowania, trzeciii... dla dowództwa, czwarty na magazyn i piąty taki a'la stodoła do hodowli i koło niego budowaliśmy szósty. Była też kaplica. Było dużo już. No a potem nas wzięło to cholerstwo i zaczęliśmy padać jak kawki. Wszystko zostało w panice porzucone tak, jak stało - opowiadał.
- Ilu was w ogóle było i ilu zdołało się uratować? - zapytał cieśla.
- Też dwudziestu. Kiedy zmarła pierwsza piątka, wiedzieliśmy już, że nas też zaraz weźmie. Chcieliśmy uciekać. Zostawiliśmy chorych na wyspie, bo dla nich nie było już ratunku. Z tych, co odpłynęli, jeszcze sześciu zmarło na statku, przeżyłem ja i trzech innych. Kiedy dopłynęliśmy, od razu zajął się nami medyk, ale potem jeszcze dowiedziałem się, że jeden z kolegów mimo to zszedł niewiele później... a jak pozostała dwójka - nie mam pojęcia, kontakt mi się z nimi urwał.

- Zostawiliście tu chorych na pewną śmierć? - zdziwił się Xevary.
- I tak by umarli - stary Olah wzruszył ramionami. - Toć rozsypywali się w oczach. Nie było dla nich szans, dzień, dwa.. bez różnicy, czy na statku, czy tutaj. Nie chcieliśmy, aby zarażali tych, co jeszcze mogli przeżyć. Oni też nie chcieli, byli już na skraju.

Patrzył na przesuwający się, ponury, obficie zadrzewiony, ale z jakby ciemniejszymi, jesiennymi już liśćmi, brzeg. I nagle oczy rozszerzyły mu się.
- To ta kępa, zaraz za nią jest zatoczka! - zaskrzeczał z przejęciem. - To ta kępa! Po lewo jest strasznie płytko, trzymać się blisko niej.
Poczuli, jak słaby wiatr zmienił kierunek, a żagle przesunęły się nad ich głowami. Łajba skręciła w ląd.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Barnej »

Kari, który podczas całego rejsu nosił rozpuszczone włosy, teraz odplótł z nadgarstka rzemyk i związał nim czarny warkocz. Przeciągnął się, aż strzeliły stawy, a potem poklepał Zahara po ramieniu i uśmiechnął się pokrzepiająco. Chociaż tamten starał się zachowywać profesjonalnie, starszy wojownik nie był pewien, czy to aby nie tylko dobra mina do złej gry.
Zresztą nigdy nie zawadzi spróbować podnieść morale towarzyszom. Dlatego dorzucił półgębkiem:
- W razie czego mamy wracać na statek, ale gdyby trzeba było kogoś posiekać, żeby się przedrzeć, postaraj się nie zostawać za bardzo w tyle. - I mrugnął porozumiewawczo, po czym odszedł do Axlana. Mijając Zahirę, uśmiechnął się szeroko.

Kari stanął przed dowódcą wyprostowany i przez chwilę czekał, aż tamten da mu znać, że może się odezwać. Kiedy to nastąpiło, zapytał:
- Ta woda... Nie wygląda szczególnie dobrze. Zresztą nic tu dobrze nie wygląda, ale głównie woda mnie martwi. Mamy się wystrzegać kontaktu z nią, dowódco?
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- To zwykła woda - odparł Axlan, spoglądając nań z ukosa. - Tylko brudna. Nie ma tu innej, więc i tak będziemy musieli się w niej kąpać.

- Patrz, widać już zabudowania - zmienił temat, wskazując zatoczkę, która wyłaniała się zza kępy trzcin.
Właściwie to w oparach pełzającej po brzegu mgły odróżniała się na razie tylko jakaś rozklekotana rudera bliżej nieokreślonego koloru, stojąca zaraz nad brzegiem, na pomoście, na palach wbitych w miękkie dno. Snopy i bliki światła przechodzące przez ściany budynku zdradzały istnienie wielu sporych dziur w konstrukcji.
Pomost też przedstawiał się tragicznie - jego część była kompletnie zniszczona, a reszta w ponad połowie zapadła się poniżej lustra wody.
- O choroba... Chyba i tak nie unikniecie kontaktu z wodą - podsumował widok Axlan.

W tej chwili odezwały się komendy sternika, a marynarze zaczęli krzątać się po pokładzie, przygotowując cumy.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Barnej »

Kari podążył spojrzeniem za wzrokiem Axlana i uśmiechnął się cierpko. Nie spodziewał się, co prawda, wielkich pałaców, doskonale wiedział, co prawdopodobnie tu zastaną, jednak spodziewać się, a ujrzeć coś na własne oczy, to różnica. Powstrzymał się przed westchnieniem, w końcu nie przyjechał tu na wczasy.
- Urocze miejsce - skomentował z przekąsem. - Pójdę do kajuty po broń - oznajmił dowódcy na odchodnym, a potem krzyknął do młodszego kompana:
- Zahar! Jesteś gotowy? Szykuj się, zaraz schodzimy!

[No dobra, to to jest mój ostatni odpis w tym tygodniu. Dobrze się składa z tym zwiadem, możecie pisać śmiało bez mojej postaci póki co dzięki temu. :) Nic nie deklaruję, bo nie mam pojęcia, jak się akcja potoczy, ale generalnie Kari wypełnia po prostu polecenia.]
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

Słowa z toczącej się rozmowy dotarły do Arcusa dopiero po dłuższej chwili. - A wszystko było z drewna. - Inżynier zdawał się być lekko nieprzytomny. - No a z czego by innego! - Sam odpowiedział na zadane wcześniej pytanie. - Wybaczcie. Jestem lekko roztargniony.
- A ta choroba. Powiedz mi proszę, czy to nie przez mięso małb? Zastanawia mnie to od początku rejsu. Poza owadami nie widzę innej możliwości.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Nie wiem, psia ich mać - mruknął Olah... - Było dobre, zjadliwe, gotowane długo. Brzuch po tym nie bolał. To te się znają, magowie, na chorobach, nie ja...
Rozejrzał się. Nie dostrzegł nigdzie ani Ib-Hashira ani Zahiry.
- Oni mogliby ci powiedzieć, ale.. gdzie oni są?


- Jestem gotowy - odparł Zahir, obracając w dłoni swój sejmitar. Dobrze, że mają takie właśnie miecze, przydadzą się, jeśli będzie trzeba przeciąć jakieś krzaczory. - Zaczekam tu - dodał beznamiętnie, wpatrując się w dom na brzegu. Ciekawe, co tam znajdą..?
Tymczasem brzeg przybliżał się nieuchronnie i już niedługo miał ugościć ich na następne... parę dni, tygodni, miesięcy? A może nawet lat? Któż mógł to wiedzieć..?

Statek zaczynał tracić prędkość, a cichy szum z dołu informował o tym, że suną już po miękkim dnie.
- Przygotować wiosła - krzyknął sternik, skręcając gwałtownie sterem. - Luzować żagle!
Łajba wykonała soczysty zwrot przed pomostem i okręciła się wokół własnej osi. Coś stuknęło, coś zaryło, coś zaszumiało. Stracili sterowność, lecz dokładnie w tej samej chwili w ruch poszły wiosła i dokończyły dzieła.
Statek delikatnie oparł się burtą o wystającą część pomostu.
- Uważaj - krzyknął jeden z żeglarzy. - Cofaj!
Zmurszałe deski wyginały się pod naporem okrętu.
- Coś go znosi - zauważył drugi.
- Skakać na pomost i cumować! - sternik zaczynał tracić cierpliwość.
Jeden z drugim spojrzeli po sobie i chwycili liny. Skoczyli.
Trzask. Plusk. Oczywiście.
- Pięknie się zaczyna - westchnął Axlan do siebie.

- Cholerna zupa - mruknął jeden z marynarzy, kiedy opanowali sytuację. Woda była tu odczuwalnie gęstsza niż normalnie. Próbowali wspiąć się na inne deski pomostu, lecz te także nie dawały żadnego oparcia. Drewno było spróchniałe i rozmoczone jak gąbka. Zaczęli niezdarnie gramolić się dalej, bo dopiero przy samym brzegu pomost był w miarę stabilny. Woda przypominała tam już bagno, była na tyle mulista, że zaczęli obawiać się, że ich wciągnie. Nie było wyraźnej granicy między wodą i lądem, wszystko się przenikało, choć za pewien wyznacznik można by przyjąć obecność trawy. Przemoczeni i umorusani błotem żeglarze z wielką ulgą powitali chwilę, kiedy wdrapali się na keję. Bez zbędnych słów zabrali się do cumowania i przyciągnięcia statku bliżej. Dnem rył o stare dechy pomostu, krusząc je na miazgę.

Żołnierze tymczasem obserwowali sytuację z góry.
- Nie powinniśmy ich ochraniać? - spytał Zahir.
- Oczywiście, że powinniście - odparł kąśliwie Axlan. - Wszyscy, którzy mogli tu być, już dawno by nas usłyszeli. Nie sądzę, żeby coś się mogło wydarzyć, ale jak najbardziej, złazić na ląd! Rozpocząć zwiad!

Kari wrócił na pokład dokładnie w chwili, kiedy padły te słowa. Ekipa zwiadowcza szybko się skompletowała, wzięła myśliwego i przygotowała się do zejścia. Właśnie zrzucano trap. Statek był już przycumowany do okolicznych słupków i drzew.

- Tak jak było mówione, robimy szybki rekonesans i wracamy - poinstruował wojowników Laominas, wyznaczony na dowódcę zwiadu. - Nie sądzę, żeby komuś chciało się tu zamieszkać. Nie rozdzielamy się. Za mną, zdobywać ziemię!
Pierwszy skoczył na trap, który zachwiał się i zatrzeszczał złowrogo.
- Schodzić pojedynczo - dodał dla przezorności.

Kiedy Dacius znalazł się na ziemi, rozejrzał się. Nie była to taka typowa ziemia. Była brunatna, gliniasta, wiecznie mokra. Będzie od niej bardzo ciągnąć w nocy. Nawet trawa była tu jakaś inna, jakby grubsza i bardziej mięsista.

Kolejni żołnierze dołączali do niego.
- No i udało się bez moczenia - ucieszył się Zahir.

Myśliwy wbił oczy w przestrzeń przed sobą. Mgła zdawała się nie opuszczać tego miejsca. Drzewa przybierały w niej fantastyczne kształty, a cisza, jaka ich otoczyła, mroziła krew w żyłach. Zidentyfikowali coś w rodzaju polany, na brzegu której widać było dwa kolejne budynki. Jeden bliżej, całkiem w dobrym stanie, drugi dalej, schowany za tym pierwszym.
Wszyscy czuli, jak serca zaczynają im szybciej bić.
- Sprawdźmy najpierw tą ruderę - Laominas wyprowadził ich z odrętwienia, wskazując ręką na rozsypujący się skład stojący zaraz przy nich, tuż przy pomoście. - Przygotujcie się raczej na jaszczury albo inne stworzenia, bo ludzi tutaj z pewnością nie ma.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

Zahira stała samotnie przy burcie w pewnej odległości od rozmawiających mężczyzn. Może nie do końca samotnie, bo jak zwykle towarzyszył jej wąż. Przez chwilę nic nie mówiła, słuchając dolatujących do niej rozmów.
- Ale wpadliśmy w bagno! Dosłownie i w przenośni - odezwała się cicho do gada. Wąż zasyczał, czyżby w odpowiedzi na jej słowa(?).
- Tak, masz rację! Wiem, że z Radą Akademii się nie dyskutuje, ale tęsknię za pustynią. A ty nie tęsknisz? Poza tym nie podoba mi się to miejsce. Jest jakieś dziwne. I ta panująca tu cisza...
Dziewczyna zamknęła oczy. Głęboko wciągnęła powietrze przez nos i usta badając jego smak i zapach. Skupiła się na odczuciach próbując rozpoznać atmosferę tego miejsca i krążącą tu magię. Zamknęła umysł na wszelkie wibracje płynące ze statku i zgromadzonych na nim ludzi. Nie było to trudne, bo dobrze poznała je podczas wspólnego rejsu, więc teraz wystarczyło odsunąć to, co znane, a skupić się na nowym, nieznanym. Poznać i spróbować zrozumieć, co chciało przekazać to miejsce, dowiedzieć się, jakie jest jego nastawienie do przybyszów...Trwało to kilkanaście minut.
Wreszcie otworzyła oczy, strzepnęła dłońmi, jakby chciała strząsnąć z nich krople wody.
Na sznurku spuściła naczynie za burtę, zaczerpnęła nieco mętnej wody i skierowała się do kajuty, którą z Ib-Hashirem przerobiła na laboratorium.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Borys »

Dacius chłonął widoki, nawet jeśli te były raczej smętne, ponure i niezbyt kojące. Zupełne przeciwieństwo jego ojczystych ziem i lasów, w których żył. Czy był rozczarowany? Zdecydowanie nie! Te bagna również miały swój urok, swój majestat, swoje tajemnice.
Specyficzne zapachy omal go nie otumaniały, były takie... nietypowe, takie charakterystyczne. Mgła, dziwaczne drzewa, piorunująca cisza i opuszczone budynki też sprawiały niesamowite wrażenie. Sporo rozmawiał z Xevarym na temat tego, co tutaj zastaną, ale teraz dopiero zrozumiał, dlaczego stary Olah tłumaczył im, że "tego nie da się opisać słowami"...
Nie mógł sobie jednak pozwolić na utratę koncentracji. Wystarczy chwila, by bagna przypomniały o swojej reputacji i pochłonęły jednego z jego towarzyszy. Dlatego w pełnym skupieniu przeczesywał teren i jeśli tylko coś go zaniepokoiło informował o tym kolegów.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

Nie tracąc już więcej czasu na bezmyślne patrzenie się na drzewa Arcus udał się na poszukiwania alchemika. Statek nie był zbyt duży, wiec szybko odnalazł go na dziobie. Mimo, że podczas rejsu nie rozmawiali zbyt często, to inżynier darzył Ib-Hashira szacunkiem. W końcu znał się na magii, a ta była w kręgu zainteresowań Arcusa.
- Widzisz coś w wodzie Ib-Hashirze? Nie wygląda zbyt zachęcająco, co? - Mężczyzna podszedł do Nomada i stanął obok niego. - Zastanawiałem się ostatnio nad tą chorobą, która dotknęła poprzednich osadników. Nie wydaje ci się, że mogła ich dotknąć przez jedzenie mabł? - Inżynier zaczął bezwiednie gładzić gęstą brodę wpatrując się w kilwater. - Niee, wtedy umarliby pewnie wszyscy. Hmm, a jeśli to przez małby ze złotymi perłami? Może to była magiczna choroba. Co o tym myślisz?
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

Gdy tylko dotarły do dziewczyny pierwsze podszepty magii, zrozumiała, że na tej wyspie nie będzie lekko.
Nie znała tego śpiewu, nie rozumiała języka, w jakim grał tutejszy świat. Coś było inaczej, podejrzanie inaczej.

Wibracje wody, roślin, budynków, sprawiały wrażenie buczących, jakby lekko zniekształconych, przeniesionych na inną oktawę... Z trudem rozpoznawała w tym bezdźwięcznym hałasie konkretne znaczenia...
Ciekawe. O tym nic jej Hashir nie powiedział.

Ib-Hashir... Człowiek tajemnica. Spędziła z nim już trochę czasu, a jednak nigdy nie zdołała odkryć ani jednej z jego kart.

Ib-Hashir oderwał wzrok od wody. Niespiesznie przeniósł spojrzenie na inżyniera i wtedy w jego oczach zaświeciły się dwa badawcze ogniki.
- Czy mam rozumieć, że zajmujesz się badaniem tej choroby? - wykazał uprzejme zainteresowanie.

*

Nogi z każdym krokiem wgłębiały się na kilka centymetrów w dół murawy.
- Czy tu nie ma kawałka suchej ziemi? - westchnął jeden z żołnierzy. Perspektywa zostania tu na dłużej coraz mniej się im podobała.
Sprawdzili już magazyn przy pomoście - była to całkowita ruina pozbawiona dwóch ścian i dachu, ostały się jedynie resztki, a we wnętrzu zadomowiły się wielkie, białe grzyby, obrastając obficie zmurszałe drewno. W tym, co kiedyś było wnętrzem, stało też parę skrzyń, ale nie otwierali ich. Wieko jednej z nich zadało się i przez szpary dostrzegli tylko bardzo gęstą pajęczynę.
Szli teraz w stronę zdecydowanie lepiej zachowanego budynku mieszkalnego. Z zewnątrz wyglądał na solidny, choć wykonany także w najprymitywniejszej konstrukcji drewnianej. Rzędy okien (czy też raczej dziur w ścianach) zdradzały obecność niewielkiego poddasza.
- Nareszcie - ucieszył się jeden z wojowników, kiedy poczuł, że grunt pod stopami nieco twardnieje. Laominas tymczasem sięgnął do klamki od drzwi wejściowych. Była tak stara i przerdzewiała, że została mu w ręce. Odrzucił ją na bok i otworzył drzwi chwytając za dziurę. Skrzypnęło przeraźliwie.

Z tonącego w mroku wnętrza wylała się na nich upiorna cisza. Laominas spojrzał po twarzach swoich towarzyszy.
- Idziemy - szepnął, choć się trochę cykał. I wszedł na drewnianą posadzkę, która zatrzeszczała równie przeraźliwie, co drzwi.
Jeśli ktoś tu przebywał, to już dawno wiedział o ich obecności. Ale wszystko wskazywało na to, że nie przebywał.
Stali w czymś w rodzaju sali, gdzie ostało się parę starych ław i stół. Była też drabinka na piętro i czworo drzwi do bocznych pomieszczeń.
- O w mordę - Zahir zajrzał do jednego z nich. - Tam jest coś - zamknął szybko drzwi. - Siedzi na ścianie.
- Co?
- Jakby jaszczur, tylko że.. jakby włochaty? Nie ruszał się, czarny.
Spojrzeli po sobie.
- Duży?
- No taki... taki - pokazał, rozwierając ramiona. - Na oko.
- Nie mieliśmy z niczym walczyć - przypomniał Laominas.
- Ale może nas zaatakować w trakcie zwiadu - zauważył drugi wojownik.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Borys »

Dacius był jednym z pierwszych przy budynku mieszkalnym, szybko wtargnął też do środka z resztą żołnierzy, rozglądając się i wypatrując czegoś nietypowego, interesującego. Wieść o "włochatym jaszczurze" przykuła jego uwagę i sprawiła, że porzucił chęć tłumaczenia kolegom, że to miejsce ma przecież swój urok. Przynajmniej na ten moment.
- Miał gadzie ślepia? - zapytał szybko, chcąc zweryfikować, czy mieli do czynienia z faktycznym jaszczurem czy może raczej ssakiem, na co wskazywałoby wspomniane futro. - Widział cię? Zwrócił na ciebie uwagę? Pozwólcie mi rzucić na niego okiem...

Jeśli Zahir potwierdził, że stworzenie wodziło za nim wzrokiem, Dacius prosi o czujność. Pędzony ciekawością i jeżeli mu na to pozwolono - spokojnie otwiera drzwi i spokojnie zagląda do środka...
Stworzenie musiało mieć tu legowisko - nie byłoby to niczym dziwnym. Mogło być więc agresywne, jeśli uzna przybyszów za zagrożenie.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

Magiczna analiza nie na wiele się zdała. To miejsce było jakieś inne, dziwne, jakby pochodziło z innego wymiaru. Owszem, cały czas istniała szansa, że Zahirze uda się dostroić swoje zmysły do wibracji wyspy, ale na to potrzebowała czasu i, co chyba ważniejsze, przyzwolenia sił tu panujących.
Tymczasem postanowiła zbadać zaczerpniętą wodę. Rozpoczęła od najprostszych testów i prób jej oczyszczenia tak, by bezpiecznie nadawała się do picia. Część pozostawiła, by się odstała, resztę filtrowała przez różne sączki (płótno, jedwab, pergamin) i z tych zbierała osad do dalszych badań. Użyła też filtra piaskowego. Część wody zagotowała, część nawet przedestylowała, do innych pojemników dodawała różne odczynniki, poczynając od zwykłych, stosowanych przez medyków (takich jak roztwór Dankina), na skomplikowanych, tylko alchemikom znanych kończąc. Działanie wszystkich metod skrzętnie opisywała. Zajmowała się tym, aż do momentu uzyskania czystej, zdatnej do picia wody lub do powrotu na statek zwiadowców.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

No tak. Enigmatyczny jak zawsze. - Nie, nie mam potrzebnych umiejętności. Choroby i ich leczenie wykraczają za moje możliwości, lecz i tak się nimi interesuję. Wszędzie można nauczyć się czegoś nowego, czegoś ciekawego. A ze ty zdałeś mi się osobą najlepiej poinformowaną w tej materii, to uznałem, że zapytam.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

Skinęli głowami, pozwalając myśliwemu wejść do środka.
- Tyłem był, nie widziałem oczu - wyjaśnił Zahir.

Jednak kiedy Dacius uchylił drzwi i spojrzał we wskazanym mu miejscu, nie ujrzał żadnego jaszczura. Pokój zdawał się być pusty...

*

Alchemiczka szybko uzyskała czystą wodę. Wyglądało na to, że wystarczy tylko odfiltrować osad. Brud, jaki zebrała, był mieszaniną piachów, lokalnej gleby i mikroflory. Był mulisty, miał konsystencję oleistej mazi. Raczej nie wyglądał na bardzo niebezpieczny, ale zaciekawiła ją jedna rzecz. Jego wibracja, która była całkowicie nieuchwytna. Wymykała się jej. Była całkowicie niezrozumiała, a do tego ledwie słyszalna, jakby przez grube ściany, zniekształcona jak dźwięk przebijający się przez bulgoczącą wodę.

*

- W istocie, to mogła być magiczna choroba - odrzekł Hashir inżynierowi. Rozpoczął wolny spacer wzdłuż burty. - Skutecznie leczyliśmy ją magiczną odtrutką, którą teraz przywieźliśmy tu ze sobą. Nie musisz się niczego obawiać, będę nad tym czuwać - zapewnił i uśmiechnął się lekko, choć w jego głosie wcale nie było czuć wsparcia.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

Arcus szedł obok alchemika. - Rzeczy niebezpieczne zazwyczaj są ciekawe, ale to dobrze, że masz antidotum. - Inżynier skinął głową i poszedł na drugą część statku. Po drodze zastanawiał się, czy każdy alchemik jest taki nadęty. On na pewno się tak nie dystansował kiedy ktoś go o coś pytał.
- I co z tym zwiadem? - Arcus stanął przy grupce czekającej na zwiadowców.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

Ib-Hashir odprowadził inżyniera wzrokiem. Milczał, a jego złączone na brzuchu dłonie schowane były całkowicie w obszernych rękawach szaty i nie zdradzały żadnego ruchu. Okrywająca go szata drgnęła lekko dopiero wtedy, kiedy zaczął powoli sunąć w stronę laboratorium.
- "Rzeczy niebezpieczne... zazwyczaj ciekawe..." - powtórzył, uśmiechając się do siebie. Wszedł do pracowni swojej asystentki.
- Widzę, że nie marnotrawisz dnia na czekaniu - rzekł do Zahiry, kiedy stanął w progu. Skoncentrowana na badaniu dziewczyna odwróciła się szybko. - To dobrze - rzekł mag, choć w tej pochwale nie było czuć żadnego uznania. - Coś odkryłaś?

*

- A, powoli, weszli do chaty - zrelacjonował inżynierowi krótko Xevary, wskazując na najlepiej zachowany budynek, który widzieli bezpośrednio z okrętu.
Cieśla podrapał się po brodzie. Po paru dniach rejsu miał niechlujnie zarośniętą twarz. - Minie trochę czasu, zanim obejdą wszystko.. a ty jak tam, gadałeś z mistrzem magii? - zapytał, jednocześnie orientując się, że patrzy na niego Jerina. Kobieta przysłuchiwała się rozmowie. Kiedy ich spojrzenia spotkały się, uśmiechnęła się łobuzersko, po czym grzecznie odwróciła głowę w stronę wyspy. Fala czarnych loków przysłoniła jej oczy.

*

Tymczasem Axlan chodził po pokładzie w te i we wte, nerwowo tląc kolejnego papierosa.
- Jak tam, kapitanie? - zagadnął go jeden z marynarzy, Feders.
- Niech tą wyspę najstarsze demony wezmą - warknął w odpowiedzi dowódca. - Wiesz, co mi mówili, gdy dawali mi tą misję? Że na miejscu zastaniemy opuszczoną osadę. Osadę! Wyobrażasz to sobie? Oni te kupy zgnitych desek nazwali osadą!
- Ano, siedzą w tych swoich zamkach... - żeglarz spróbował być dyplomatycznym, choć widać było, że nie spodziewał się takiego wybuchu.
- Też mam piękny dom w Imporii! - przerwał mu Axlan. - Żonę, piątkę dzieci... a tu będę siedział w gównie.
Feders uniósł jeszcze wyżej brwi. Nie wiedział, jak się zachować.
- A co, myślało się, że się na wakacje przyjechało, eh? - zaśmiał się, starając się rozładować napięcie.
- Zamknij tą swoją mordę, Feders - kapitan najwyraźniej nie chwycił dowcipu. - Do ładowni, wynosić wszystko na pokład!

Chcąc nie chcąc, marynarz podkulił ogon i ruszył w stronę zejścia.
- Pomóż mu, kto wolny - dodał już spokojniej sierżant, widząc, że jego rozmowa zwróciła uwagę paru osób. I rozgoryczony udał się do swojej kajuty. Bez słowa minął rozmawiającego z cieślą Arcusa i słyszeli tylko, jak trzaska drzwiami.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

- Rozmowny jak zawsze. Ale dobrze wiedzieć, że ma odtrutkę na to świństwo na które pierwsi osadnicy chorowali. - Arcus odwrócił wzrok w kierunku wskazanego budynku. - Jedna wielka dupa te bagna. Trochę nam najmie to wszystko ogarnąć. Szkoda, że wszystko w takim beznadziejnym stanie. - Inżynier starał się wypatrzyć miejsca wyżej położone, takie, gdzie można by było się spokojnie ulokować. Nie uśmiechało mu się czuć ciągle wilgoć od ziemi. Jednocześnie porównywał on stan obecny osady z zapamiętaną mapą patrząc, czy po wszystkich budynkach pozostały zgliszcza.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Barnej »

Kari odważył się wychylić ponad ramieniem myśliwego i samemu także zerknąć do środka. Nie dostrzegłszy jaszczura w miejscu, o którym wspominał jego kompan, cofnął się nieco i sięgnął ręką do rękojeści przytroczonej na plecach katany. Ujął ją i wysunął klingę na kilka centymetrów, aby w razie czego zareagować odpowiednio szybko.
- Jeżeli się nie przewidziałeś - rzucił do Zahira - to coś doskonale wie o naszej obecności. I lepiej, żebyśmy mieli oczy dookoła głowy.

[hej, hej, hej, on miał na imię ZahAr, a nie ZahIr, przynajmniej wg kp. ;)]
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

- Mistrzu!- Zahira skłoniła się zgodnie z obyczajem.- Właśnie skończyłam badanie wody. To nie ona powoduje tą chorobę. Po przefiltrowaniu osadów nadaje się do użytku, chociaż zalecałabym gotowanie wody przeznaczonej do picia, przynajmniej na początku naszego pobytu tutaj. Możesz przekazać tę informację pozostałym. Jeśli chciałbyś zapoznać się ze szczegółami mojej pracy, to spisałam je tutaj.
Dziewczyna podała Ib-Hashirowi zapisany pergamin.
- Poza tym nic. Nie potrafię odczytać wibracji tego miejsca. Są one zniekształcone, jakby przedostawały się tu przez jakąś barierę z innego wymiaru. Jeśli nie masz dla mnie innych poleceń, to spróbuję je odczytać.
Ponieważ zwiadowcy jeszcze nie powrócili, a innych obiektów do badań na razie nie było, Zahira skupiła się na wodzie, która w końcu pochodziła z wyspy. Najpierw spróbowała poznać wibracje wody destylowanej, a przynajmniej wychwycić różnice miedzy wibracją wody destylowanej, a zwykłej wody z kontynentu. Później takiemu samemu procesowi poddała wodę filtrowaną, odstaną, a wreszcie mętną z wszystkimi rozpuszczonymi w niej zanieczyszczeniami. Za każdym razem spisywała swoje spostrzeżenia na pergaminie. Wreszcie wstępne notatki były gotowe. Alchemiczka schowała pergamin pod okrywającą ją szatą i wyszła na pokład.
Przez chwilę spacerowała, wreszcie przystanęła przy burcie i wpatrzona w morze pozwoliła myślom płynąć własnym torem zbyt zmęczona, by teraz analizować zmiany wibracji spowodowane zanieczyszczeniem wody...
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- Proszę, proszę - mistrz pokiwał głową, wodząc oczami po pergaminie. - Dobra robota - pochwalił swoją asystentkę, gdy chował zwitek do torby. Dopiero wtedy podniósł na nią wzrok. Nie było w nim już nic z pochwały, lecz raczej coś... metalicznego?
- Powinienem ci to był powiedzieć od razu: nie zagłębiaj umysłu w wibracje - ostrzegł. - Tutejsza magia może być bardzo niebezpieczna. Ja to zrobię. Ty się skup na konkretnych rzeczach, badaj wodę, znalezione rośliny, ewentualne pozostałości po starej ekipie, lokalne grzyby... Im konkretniejsza rzecz, tym lepiej. Szukaj korzeni choroby. Nie zanurzaj się w śpiewie tego miejsca, przynajmniej do momentu, w którym uzyskam pewność, że nie grozi to obłąkaniem lub inną dysfunkcją. Jeśli znajdziesz coś podejrzanego, lepiej, abyś przyniosła to do mnie.

Wyszedł. Mogła kontynuować badania.
Badana woda wciąż charakteryzowała się zaburzonymi wibracjami. Szumy i zgrzyty psuły całą jej harmonię, zupełnie, jakby coś zakłócało odbiór. Dźwięk charczał i, mając w pamięci słowa Hashira, zauważyła, że słuchanie tego nie działa na nią dobrze. Wody mętnej z kolei nie dało się w ogóle słuchać, nieregularny, zupełnie losowy szum magii przyprawiał o mdłości...
W każdym razie, sprawdziła też wibrację zwykłej wody. I jeśli do tej pory nie była pewna, czy zaburzeniu ulegała jej własna percepcja, czy obiektywna właściwość cieczy, teraz mogła pozbyć się złudzeń: w przeciwieństwie do lokalnej, woda z kontynentu miała bardzo czyste brzmienie, choć nieco stłumione. Wszystko wskazywało na to, że panuje tu zupełnie inny klimat magiczny.
Te wnioski nie prowadziły jeszcze do niczego... jednak skutecznie napędzały gonitwę myśli i wyobrażeń...

Niestety, odpoczywająca przy burcie Zahira nie zdążyła przemyśleć problemu, bo niemal od razu podeszła do niej... kucharka.
- Chwała Gwiazdom, młodziutka - przywitała się po manarsku. Jej szeroki uśmiech mógłby chyba rozpędzić każdą czarną chmurę. - Jestem Helma i chyba nie miałam przyjemności cię jeszcze poznać. Będę dla was gotować, a ty, jesteś tą tajemniczą alchemiczką, no nie? Mamy podobne fuchy, wszak i tu i tu się miesza w garze - trajkotała, a jej złote loki trzęsły się w rytm wypowiadanych słów. - A ty, dlaczego tu przybyłaś?

*

- No, jak otwierali drzwi do tej chałupy, to urwali klamkę - zgodził się Xevary. - Będziemy tu mieli cholernie dużo roboty - uśmiechnął się cierpko.
Kiedy Arcus próbował sobie przypomnieć lokalizacje kolejnych budynków, doszedł do wniosku, że z pokładu nie widać niczego więcej. Mgła zasłania dalszy widok... chociaż, gdyby tam rzeczywiście stały jakieś budynki, to może coś majaczyłoby na granicy widoczności..?
Tymczasem Xevary zwrócił uwagę na idącego kapitana.
- Zdaje się, że nasz Axlan się na coś zirytował - zauważył, kiedy przebrzmiało trzaśnięcie drzwiami.
- Miękki jest - wtrąciła się nieoczekiwanie Jerina. Odwrócili na nią wzrok. Kobieta stała oparta o burtę nie dalej jak metr od nich, i bezceremonialnie poprawiała mankiet od żakietu.
- Co? - cieśla zamrugał, niepewny, czy dobrze usłyszał.
- Powiem wam coś: on nie wierzy w tą misję - wypaliła dziewczyna.

*

- Przecież widziałem wyraźnie - Zahar nie wydawał się być zadowolony z faktu, że ktoś podważa trzeźwość jego spojrzenia. - Miał wielkie kosmate łapy, małą, ptakowatą głowę i długi ogon.
- Ptakowatą? - spytał jeden z żołnierzy.
- No z kształtu. Taka mała w stosunku do reszty. I na długiej szyi. Spotkałeś coś kiedyś podobnego? - spytał myśliwego. - Co z tym robimy?

[Barnej: Faktycznie, sorry ^^]
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Borys »

- Nie - odparł krótko i błyskawicznie Dacius. Elektryzowała go myśl, że ma szansę spotkać się oko w oko z jakimś nieznanym mu gatunkiem. Wierzył bowiem relacjom Zahara - w końcu to był słabo poznany, niemal mistyczny ląd!
- Pójdę przodem, osłaniajcie mnie - zaproponował... a w zasadzie polecił, bo kiedy to mówił, już wchodził do środka. Rozglądał się uważnie po pomieszczeniu, poszukując stworzenia. Nie pominął również sufitu. Możliwe, że jest tu jakieś wyjście na zewnątrz i dlatego zwierz uciekł. Pociągał nosem, może wyczuje jakiś specyficzny zapach?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Barnej »

Kariemu nie trzeba było powtarzać. Płynnym ruchem wyciągnął z pochwy pozostałą część ostrza i ujął katanę oburącz. Wszedł do środa za Daciusem, błyskawicznie omiatając wzrokiem wszystkie kąty i sufit. Miał nadzieję, że pozostali zareagują równie szybko i nie pozostawią ich dwóch bez dodatkowego wsparcia.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

Wokół roztaczały się tylko zapachy stęchlizny, mokrej ziemi i nadgniłego drewna. To, co zawsze.
Pokój okazał się być podłużnym pomieszczeniem sypialnym, bowiem gdzieniegdzie walały się jeszcze porzucone maty z jakichś palmiastych liści. Główną atrakcją tego pozbawionego jakichkolwiek cech szczególnych pokoju była rozwalona skrzynia, która spadła tędy przez dziurę w stropie. Drewno popękało i rozpadło się, lecz zawartości nigdzie nie było.
- Co tu się mogło wydarzyć? - zdziwił się Zahar.

Kosmatego potworka nigdzie nie było. Musiał uciec oknami, w których już dawno nie było okiennic, albo wejść na górę przez dziurę w dachu.
- Co robimy? - szepnął drugi z żołnierzy. Zdezorientowany przewracał niebieskimi oczami po kompanach.
- To musiał być jakiś niegroźny gatunek. O ile w ogóle był - mruknął Laominas, zerkając na Zahara. Czy ten młody najemnik mógłby sobie w taki sposób zażartować..? - Kontynuujmy zwiad, chyba, że nasz myśliwy ma inne zdanie.

Dacius tymczasem szukał śladów. Wyglądało na to, że ten stwór ma bardzo miękkie łapy, albo poruszał się tylko po ścianach, bo na zapylonej posadzce nic nie naruszało cienkiej warstwy kurzu. Jednak, choć wszyscy trzymali się z daleka od rozbitej skrzyni, widać już stąd było, że wokół niej kurzu jest jakby mniej.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Liadan »

- Chwała Gwiazdom, Helmo - dziewczyna uśmiechnęła się do kucharki.- Mam na imię Zahira i jestem asystentką mistrza Ib-Hashira. A to jest Mucevher - przedstawiła węża, który zdawał się drzemać na jej ramionach.- Wiesz, nigdy tak na to nie patrzyłam, ale twoje spostrzeżenie jest niezwykle trafne. Wygląda na to, że mężczyźni nie potrafią obejść się bez kogoś, kto będzie dla nich lub za nich mieszał w kociołku. Ale to chyba wiesz lepiej ode mnie.
...
- Co ja tu robię? Sama chciałabym to wiedzieć. Ale patrząc na to, jak tu wygląda, to chyba ktoś musiał mnie bardzo nie lubić, że mnie tu wysłali. W ostatniej chwili, tuż przed wypłynięciem statku dowiedziałam się, że mam pomagać Ib-Hasirowi w jego badaniach. Czyli jak zwykle przy takich okazjach odwalać za niego czarną robotę. Nie powinnam ci tego mówić, bo to Mistrz jest uprawniony do przekazywania wyników naszej pracy, ale zbadałam tutejszą wodę. Po odfiltrowaniu osadów będzie można jej używać. Chociaż do picia powinniśmy ją gotować. A ty? Co ciebie skłoniło do udziału w tej wyprawie?
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

- A ty wierzysz? - Arcus nie był zdziwiony słowami kobiety. - Luźna zbieranina najemników i rzemieślników. Ponadto dwoje dystansujących się alchemików. I grupa tam za założyć prosperującą osadę przynoszącą spore zyski uporawszy się wcześniej z chorobą, która zabija w kilka dni. - Inżynier wyliczał na palcach wszystkie powody. - A jeśli coś się nie uda, to właśnie Axlan oberwie. Albo spędzi tu sporo czasu, w gównianych warunkach i niekoniecznie odniesie sukces, albo wróci szybko i straci to, na co do tej pory pracował. Nieciekawa perspektywa. - Na twarzy człowieka pojawił się kwaśny uśmiech. - Dość o tym. Kim ty w ogóle jesteś? Kojarzę cię, ale nie mogę dokładnie umiejscowić w swojej pamięci.
Awatar użytkownika
Harel
Posty: 281
Rejestracja: 2013-12-18, 19:48
Been thanked: 2 times

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Harel »

- A ja - brunetka podniosła wyżej głowę - wierzę. I wyobraź sobie, że przypłynęłam tutaj z własnej woli.
Zaczęła obchodzić go wokół.
- Jestem Jerina Dettirsova i zamierzam postawić ten burdel na nogi. Wszystko się da, tylko trzeba mieć odrobinę dobrej woli. I jeśli ten patałach wymięknie, sama dokończę to przedsięwzięcie - rzuciła zadziornie. - I wy mi w tym pomożecie, żeby nie było niejasności.

Uśmiechnęła się.
- Ładny kołnierzyk, zawsze takie nosisz?

*

Helma zaśmiała się, słysząc słowa alchemiczki.
- Mężczyźni to dzieciaki, a ja nigdy nie przestanę ich wychowywać - podsumowała. - Jak dowiedziałam się, że wybiera się tu grupa biednych, bezradnych kulinarnie panów, to jakże mogłabym zostawić ich na pastwę losu? - uśmiechnęła się wesoło.

- To wspaniale, że odfiltrujesz wodę - ucieszyła się. - Właśnie się zastanawiałam, czy wszędzie tutaj jest taki brud... Jak tylko zejdziemy na ląd, ugotuję pysznej zupy.
Wskazała palcem na Mucevhera.
- A czy twój wąż nie czuje się tu źle? To pustynny gatunek, zdaje się... czym się będzie żywił?
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Barnej »

Kari rozejrzał się jeszcze uważnie i schował miecz. Nie wyglądało na to, żeby coś miało im jeszcze zagrażać. W pokoju nie było za wielu miejsc, w których mógłby się schować potencjalny napastnik. Na wszelki wypadek jednak, Manarczyk zdecydował się nie przechadzać zbyt blisko dziury w stropie.
- Myślicie, że co mogło być w tej skrzyni? - zapytał, wskazując podbródkiem na leżące na ziemi połamane deski.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: 1. Stopą w błoto

Post autor: Ranjir »

- I ja jestem tu z własnej woli. - Inżynier nie dawał po sobie poznać, by agresywna postawa kobiety robiła na nim wrażenie. Nawet lekko kpiąco się uśmiechał. - Nie przeszkadza mi to jednak w trzeźwiej ocenie sytuacji. Jest ciekawie, ale ciężko. Więc zgodzę się, że trzeba tu chęci. Chęci i silnej woli.
Na zaczepkę Arcus odpowiedział jeszcze szerszym uśmiechem. - Tak. A do tego mam kilka chust. Czyżbyś zajmowała się ubiorem, że akurat na to zwróciłaś uwagę? - I znowu lekko kpiący uśmiech. - Dobrze, że masz ambicję, by przewodzić, ale czy masz umiejętności?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Perłowy Renesans”