Rozbitkowie

Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni. Archiwum sesji zakończonej.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Kornel, który do tej pory siedział kilka metrów dalej i w milczeniu przyglądał się niewielkim falom, nagle drgnął i przeniósł wzrok na siedzących opodal mężczyzn.

- Ja mogę iść - zaoferował, ku zdziwieniu pozostałych. - Zrobiłem chyba nienajlepsze pierwsze wrażenie, chciałbym teraz to zmienić. A byłem już na zwiadach i wypatrzyłem to i owo, więc nie powiecie mi chyba, że się na tym nie znam! - dodał, widząc niedowierzanie na twarzach słuchających go mężczyzn.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- A to coś nowego. Chyba trunek cię ośmielił. - Ork po raz kolejny pociągną z krążącej, niemal już pustej butelki. - Mogę iść. A skoro tylu chętnych, to możemy iść we dwie strony. Pójdzie się na pół dnia i zawróci. To raczej całkiem niezły zwiad. Dzięki temu się nie pogubimy, a jeśli ktoś nie wróci, znaczy, że coś znalazł. Albo coś znalazło jego... - Azhim zamilkł na chwilę. - Zauważyliście? Za cicho tutaj. Nie dość, że na plaży nic nie ma, to jeszcze w lesie totalna cisza.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Morozow również nie krył zdziwienia i podniósł wysoko brwi słuchając Kornela.
-Dwie ekipy? ... uch no w sumie jest nas pięciu. Jeżeli wyruszylibyśmy jutro rano i szli pół dnia, do wieczora wrócilibyśmy do obozu i mogli podzielić się wiadomościami. Jedna osoba powinna poradzić sobie w ogarnięciu obozu. Jak zauważyłeś Azhimie jest tu dość ee... spokojnie. No dobra to wygląda na to, że Chris powinien zostać w obozie a reszta dobrać się w pary i wyruszyć na ten zwiad. Wydaje mi się, że w takim wypadku Azhimie powinniśmy iść oddzielnie bo wygląda na to, że mamy najwięcej doświadczenia w tej dziedzinie. Wasylu, Kornelu wybieracie z kim chcecie iść.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Kornel wzruszył ramionami i spojrzał wyczekująco na Wasyla. W międzyczasie ziewnął, dając do zrozumienia, że tamten powinien szybko decydować, ponieważ mu chce się spać i chętnie już by się położył, aby jutro mieć siły maszerować.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl wskazał głową na Morozowa.
- Wydaje mi się, że pochodzimy z tych samych stron, chętnie więc wyruszę z tobą - powiedział.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

[Jako że jadę, popiszę tutaj mniej więcej, jak chciałbym, żebyście prowadzili Kornela przez ten czas:
- Trochę marudzi, ale dużo mniej niż w pierwszych chwilach;
- mimo kręcenia głową i rzucania pod nosem komentarzy, robi, co mu każą;
- nie wychyla się szczególnie z jakimiś ideami, raczej się alienuje;'
- patrzy nienawistnie na Morozowa xD;
- jakby już ktoś pytal, to jest raczej za ogarnięciem tratwy niż obozu. To znaczy - wyrwać się z wyspy, a nie osiadać na niej.]
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- Czyli my idziemy razem. - Słowa te skierowane były do Kornela. - Skoro ustalone, to idziemy spać, żeby można było wyruszyć niedługo po świcie.
Jako że wszystko było już postanowione, ork położył się na swoim posłaniu i zamknął oczy. - Jeśli ustalicie jakieś warty, to po prostu mnie obudźcie. Preferuję te ostatnie, nad ranem. - Nie mówiąc już nic więcej zasnął.
Niezależnie od tego, czy został obudzony na wartę, czy nie Azhim swym zwyczajem wstał gdy tylko słońce zaczęło wychylać się zza horyzontu. Uważając by nie zbudzić reszty wszedł do wody i popływał nieco ciesząc się zimną, morską wodą. Po niespełna kwadransie wziął się za resztę rozbitków. - No! Wstawać. - Nie zważając na poburkiwanie młodego szlachcica ork naciskał na szybki wymarsz. Zjadł swój przydział żywności i podszedł do Iwana. - Raczej przejdziemy mniej niż wy. - Porozumiewawczo spojrzał w stronę Kornela. - W razie czego zostawię go lekko w tyle, więc możliwe, że wrócę nice po zmierzchu.
Ork wziął ze sobą swoją torbę, nóż i jeden topór. Chrisowi przykazał, żeby pilnował drugiego. Na odchodnym uprzedził go, by nie bawił się tą bronią, bo pewnie i tak jej nie uniesie.

---edit---
Przyjmijmy, że Azhim spać poszedł jak już się ściemniło, a przed zmrokiem pomagał Iwanowi.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

-W porządku w takim razie postanowione. Wezmę pierwszą wartę. Teraz zajmę się sprawdzeniem w jak bardzo złej sytuacji się znaleźliśmy. Jeżeli ktoś chce może mi pomóc.

Iwan wykorzystał resztę dnia (bo chyba jeszcze jest całkiem widno) aby zrobić dokładny spis zapasów. Na szczęście przybory pisarskie i zabezpieczona w skórzanej etui książka przetrwały bez większych szkód sztorm. Na ostatniej czystej stronie zaczął spisywać poszczególne rodzaje dóbr jakie udało im się uratować [Wiem Ygrek, że wypisywanie wszystkiego po kolei może być upierdliwe, ale wystarczy mi jeżeli mi napiszesz na ile dni wystarczy nam wody a na ile żywności - oczywiście nie z aptekarską precyzją ale jednak w miarę dokładnie ze względu na przeprowadzone szacunki]. Należało też wreszcie rozwiązać kwestię zgromadzonych kosztowności bo prędzej czy później mogły wywołać problemy. [Tu uwaga do MG żeby jeżeli nie kwotowo (bo w sumie nie znamy nawet waluty jaka panuje w tym świecie) to obrazowo opisał ile warte są rezultaty szabru - np. za zebrane kosztowności możecie kupić dom/łódź rybacką/konia/przynajmniej dobrze się napić). Gdy już tego dokonał poprosił wszystkich (nieśpiących) aby zgromadzili się gdy rozdzielał na 5 równych kupek ich nową własność.

Gdy skończyła się jego warta Morozow obudził następną osobę która się zadeklarowała (a jeżeli takiej nie było to wybrał Wasyla)
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Tak więc, nim zapadł zmrok, przeprowadzono dokładny szacunek inwentażu. Morozow wyliczył, że wody pitnej wystarczy - przy rozsądnym racjonowaniu - na około tydzień. Baniaków było w sumie dziesięć, ale były małe, a ust do napojenia było względnie dużo.
Z jedzeniem było lepiej; jego mogło wystarczyć na nawet trzynaście dni, zakładając, że pieczywo zostanie zjedzone nim całkiem stwardnieje. Nie była to bardzo zróżnicowana dieta, bo zdatny prowiant stanowiły właściwie tylko wielkie bułki, koła sera i wędzone ryby.
Rozmaite kosztowności, biżuterie, nadmiar uzbrojenia i inne rozmaitości można było oszacować na warte w sumie jakieś osiemset koron. Była to kwota pozwalająca na kupno co najmniej porządnej łodzi rybackiej i zapasów. Oczywiście przy założeniu, że wszystkie przedmioty z tej sterty udałoby się sprzedać za ich pierwotną cenę, co nie byłoby tak łatwe.

Wieczór i noc były ciche. Zrobiło się nieco chłodniej, ale nie w stopniu powodującym dyskomfort. Niebo wydawało się czyste, ale nie było widać na nim wielu gwiazd. Jedynie księżyc świecił jasno i wyraźnie. Warty mijały bez niespodzianek; w nocy znów pojawił się lekki wiatr, ale przynajmniej dzięki temu przytłaczająca cisza była czymś urozmaicona. Nie zaśpiewały nawet żadne cykady.

Czas minął jakoś szybko. Słońce wstało leniwie i nastał kolejny dzień; odległy stos ciał przestał już się dymić. Na horyzoncie nie było zresztą żadnego cudownego statku, który mógł zostać zwabiony przez miniony dymny znak. Nadszedł czas pobudki i planowanego, dalszego zwiadu.

[Tu po prostu piszcie już że się dzielicie na te pary i wyruszacie, możecie po drodze rozmawiać albo mogę od razu przewinąć akcję dla danej grupki jeszcze dalej, już do "efektów" zwiadu. Ten post był w sumie dla formalności]
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

Po porannym ogarnięciu się Azhim z Kornelem wyruszyli na zwiad w stronę statku. Ork dyktował tępo marszu i chociaż początkowo czekał co pewien czas na człowieka, to im bliżej było do południa, tym bardziej zostawiał go w tyle. Szukał śladów humanoidów, zwierząt lub jakiegoś strumienia.

[Ja jestem za pogonieniem akcji. Barneja nie ma, więc w drodze sobie nie pogadamy.]
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Gdy nastała godzina wymarszu Iwan spakował do swojej torby podróżnej zapas wody i żywności na dwa dni.
-To na wszelki wypadek. Wam też radzę podobnie - zwrócił się do reszty.
Z wypchaną torbą i pełnym rynsztunkiem Morozow udał się wzdłuż lasu w lewą stronę od obozu (patrząc z morza).
-W porządku Wasyl ty miej oko na plażę ja skupię swoją uwagę na lesie. Jak ci się znudzi daj znać, możemy się zamienić - zażartował Iwan.
-A właśnie, z tego co mówiłeś wynika, że pochodzisz z Carstwa? Wiem. że wciąż nie opanowałem do końca tutejszego akcentu choć od paru lat podróżuję po tych wodach. Ciekawe jak Car radzi sobie z zarazą. Zakładam, że w naszej matczyźnie również nie brakuje stosów.

[Jak Borys coś odpisze teraz czy później i jakoś odniesie się do tej wypowiedzi to fajnie, ale również jestem za przyśpieszeniem akcji, więc raczej nie ma co wiele zwlekać]
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl postąpił podobnie jak Iwan - zabrał ze sobą zapasy żywności, wody pitnej... no i alkoholu. Poza pełnym jedzenia plecakiem i bronią nie zamierzał dźwigać za wiele - zakładał, że jeszcze wrócą do obozu. Podczas drogi raczej milczał, rzadko odzywał się nie pytany.
- Tak, z Carstwa, choć poza pochodzeniem już niewiele mnie łączy z tymi ziemiami - odparł chłodno. - Nie wiem nawet jakie zaraza zbiera tam teraz żniwa.

[ok, możemy przyspieszyć]
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Tak więc Wasyl i Iwan ruszyli w jedną stronę, a Kornel i Azhim w drugą. Obie pary oddaliły się od obozu, pozostawiąc chwalebne zadanie pilnowania go Chrisowi. Mógł nie przepadać za resztą rozbitków, ale czy rzeczywiście było lepiej, gdy nie było ich obok? Chłopak został sam na sam z posępną ciszą przerywaną cichymi szumami słabych fal.

Godziny mijały nader spokojnie. Zarówno w obozie, jak i poza nim, na marszu. "Zwiadowcy" po jednej stronie mieli lasek, a po drugiej wybrzeże. Przez dłuższy czas nic nie wskazywało na niespodzianki, ale wkrótce las przerzedzał się, by w końcu - zarówno obok jednej, jak i drugiej "grupy" - zniknąć. W jego miejscu majaczyły łąki, pagórki i samotne drzewa.
KORNEL I AZHIM
Marsz przebiegał cicho i spokojnie, ale w tym przypadku zmiany na horyzoncie pojawiły się szybciej. Po około czterdziestu minutach dojrzeli w oddali ciemny punkt nad brzegiem; gdy podchodzili bliżej zdołali dojrzeć, że była to mała chatka rybacka stojąca przy niedługim molu. Ziemia w tym miejscu nadbrzeża była częściej pokryta zielenią, a plaża węższa. Gdzieniegdzie stały też pojedyncze, niskie drzewa.
Z bezpiecznej odległości można było stwierdzić, że u brzegu, pod chatką był zacumowany... ułamany fragment łódki. Uwiązany na linie, dryfował bez celu na słabych falach, stukając czasami o pale pod molem. Pod zamkniętymi drzwiami do chaty było też coś, co mogło być przewróconymi beczułkami, ale aby móc stwierdzić więcej należało zdecydowanie się zbliżyć.

IWAN I WASYL
Nim coś definytywnie się zmieniło minęło dużo czasu. Podobnie jak w przypadku drugiej grupy, las prędko się rozrzedził i ustąpił miejsca łąkom, ale dopiero po dwóch godzinach coś pojawiło się na horyzoncie... niemniej był to widok, którego tak prędko by się nie spodziewali. W oddali, gdzie wybrzeże robiło się mniej piaszczyste, a ląd bardziej zielony, majaczyły rysy portu.
Właściwie był to zabity dechami, maleńki port, ale jednak. Gdy podchodzili bliżej, dostrzegali więcej; kilka budynków, z których jeden - wyraźnie większy - musiał być tawerną, parę pomostów i mol, do których nie było zacumowane nic. Zabudowę stanowiło ciemne drewno, a pod skromnymi ścianami widniały jakieś skrzynie, belki i poukładane stosy desek. Na jednym molu można było dostrzec rozrzuconą na czymś sieć. Z tej odległości nie było widać znaków życia, ale pootwierane okiennice tawerny i reszty małych budynków wskazywały, że z bliska niekoniecznie zobaczą tych znaków więcej.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

-Nie wygląda to dobrze. Wygląda na to, że dokonano już ewakuacji mieszkańców z tego miejsca - stwierdził Iwan, po czym wyjął ze swojej torby lunetę aby lepiej przyjrzeć się osadzie. Starał się zauważyć jakiekolwiek ślady obecności ludzkiej lub ... jakiejkolwiek innej.
[Mam nadzieję, że dobrze zrozumiałem wcześniejsze posty i nasz "ekwipunek startowy" został w całości przez znaleziony. Jeżeli nie to Morozow po prostu zaniecha powyższego działania i ...]
-Ciężko będzie się podkraść. Proponuję iść po prostu najciszej jak tylko nam się uda i mieć uszy i oczy szeroko otwarte.
Iwan zamierzał iść aż do rogatek osady. Jeżeli stamtąd nie zauważy niebezpieczeństwa ruszy dalej i zatrzyma się przy pierwszym budynku kryjąc się za jego ścianą w ten sposób aby potencjalni obserwatorzy z wnętrza przystani nie mogli go tak łatwo zauważyć.
[I tam czeka na opisanie sytuacji przez MG :p]
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

IWAN I WASYL
Morozow nadal nie dostrzegał żadnej aktywności. Niemniej im bliżej podchodzili, przez szkło zauważył, że okiennice tawerny były gwałtownie otwarte i wyłamane, a u stóp drzwi do niej, bez wątpienia, widniały ciemne ślady krwi. Gdy zbliżyli się bardziej mogli potwierdzić to gołym okiem. Teraz było widać też inne ślady: niektóre beczki, deski i skrzynie były poprzewracane chaotycznie i uszkodzone, na "uliczkach" małego portu zalegały drzazgi i pył, a pod ścianami tawerny widać było malutkie fragmenty szkła. Wszystko wskazywało na to, że doszło tu do czegoś więcej, niż ewakuacji...
Ich podejście nie wzbudziło jednak żadnego ruchu ani na zewnątrz, ani w środku budynków. Port wydawał się pusty i panowała tu taka sama, przytłaczająca cisza, jak wszędzie indziej. Nic nie wskazywało na to, że ktoś mógł ich usłyszeć lub zobaczyć. Nic nie wskazywało zresztą na to, by ktoś tu teraz był.
Niemniej plamy ciemnej już krwi przed drzwiami do tawerny uderzały ich w oczy i burzyły dotychczasowy spokój.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Iwan cicho cmoknął przez półotwarte usta.
-Nie dobrze. Spóźniliśmy się. Teraz możemy tylko sprawdzić o ile - rzekł cicho Morozow zdejmując z pleców kuszę i naciągając cięciwę.
-Proponuję głębszy zwiad na wrogi teren. Podkradniemy się pod tawernę i sprawdzimy jak świeże są ślady krwi oraz spróbujemy dowiedzieć się co tu się wydarzyło. Ja mam kuszę więc będę cię osłaniać idąc 4 kroki za tobą. Na wszelki wypadek przygotujmy pistolety, choć wolałbym z nich nie korzystać. Nie wydaje mi się aby te plugastwa się gdzieś tu pałętały, ale na wszelki wypadek musimy mieć plan awaryjny.
Iwan rozejrzał się czy dałoby radę w miarę szybko wejść na dach budynku przy którym stoją. Jeżeli w pobliżu ale nie strefie, w której mogli zostać zauważeni z głębi osady znajdowały się jakieś skrzynie, beczki albo worki zrobiłby z nich prowizoryczne podwyższenie przy ścianie, o którą się opierali. Jeżeli takiej możliwości nie było to Morozow tylko wyszeptał parę przekleństwa i dał znać Wasylowi żeby zaczynali.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Skrzynki i beczki były porozrzucane tu i tam, ale tawerna była dość wysoka. Próba biegania po porcie i ściągania nierozbitych obiektów, by wspiąć się na dach, z pewnością trochę by potrwała i wzbudziła sporo hałasu, zwłaszcza w przenikliwej ciszy, jaka wkoło panowała.

Aby lepiej opisać sytuację wstawiam rysunek poglądowy. Strzałka to oczywiście kierunek, z którego Iwan i Wasyl przyszli.
obrazek
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl miał z kolei pod ręką swój buzdygan, jak i pistolety gotowe do strzału. Nim przeszedł do przodu, zwrócił się jeszcze cicho do Iwana.
- Albo wojna albo piraci albo zaraza... o pierwszej w tym rejonie nie słyszałem, drudzy nie pojawiają się tutaj za często - poza tym, zgarnęliby łupy. Stawiam na zarazę - a to oznacza, że ląd ten nie należy do bezpiecznych. Nawet jeśli "nieprzyjaciół" nie ma w tej dziurze, to szlajają się gdzieś indziej na tej wyspie...
Równie dobrze mógł więc w sumie odpowiedzieć "tak, bądźmy ostrożni"... w każdym razie, ruszył do przodu, stąpając jak najciszej i nasłuchując, omijając miejsc, w których rzucałby się w oczy. Zwracał też uwagę na wszelkie miejsca, z których byłby niedostępny dla zombie...
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- Dobra, poczekaj tutaj, najlepiej miedzy drzewami, a ja zobaczę co z tą chatką. Jeśli będzie bezpiecznie, to machnę ręką.
Azhim skradał się skrajem lasu, tak by nie można było go zauważyć z chatki. Starał się obserwować tak plażę, jak i las. Cholera wie co może wyleźć. Usiłował wypatrzyć oznaki życia wokoło budynku. Ślady stóp, ogniska, czy czegokolwiek innego. No albo ślady zwierząt. Jeśli to chata rybacka, a wszystko na to skazywało, to trochę ryb by się tam znalazło. Nie zależnie od tego jak nieświeże by były, coś przyszłoby na darmowy posiłek.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

KORNEL I AZHIM
Ork zachował najwyższą ostrożność w podchodzeniu do chatki, ale wszystko wskazywało na to, że w pobliżu nadal nie było niczego, co mogłoby go usłyszeć lub zobaczyć. Wokół chaty śladów aktywności nie odnalazł; ziemia od strony lasu nie była podeptana, a ślady, jeśli tam były, zapewne zostały zawiane przez piach. Niemniej zauważył jeden, istotny szczegół z przodu chatki, od strony morza - z bliska było widać, iż drzwi były zatrzaśnięte i niemal wbite we framugę, a pod nimi leżał... samotny but.
Nie czuł jednak od beczek przed chatą zapachu ryb, mimo że wyraźnie widział, iż wieka niektórych są otwarte.
IWAN I WASYL
Mężczyźni ostrożnie podeszli pod wejście do tawerny, by zbadać ślady krwi. I choć ciągle obserwowali i nasłuchiwali otoczenia, nie zauważyli żadnych zmian. Póki co.
Iwan przyjrzał się z bliska plamom krwi pod wejściem do tawerny. Niestety nie było wątpliwości - choć była już ciemna i znacznie wsiąknęła w ubitą "ścieżkę" portową, była dość świeża. Nie była jeszcze zaschniętą, organiczną farbą, a dopiero gęstą mazią. Mógł ją ocenić na maksymalnie kilka dni.

Jednocześnie oboje poczuli coś o wiele gorszego, gdy znaleźli się tak blisko budynku by zbadać plamy - od drzwi do tawerny zawiało słabym, ale wyraźnym, słodkawym zapachem zgnilizny...
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

Będąc już pod chatką ork postanowił obejść ją i zobaczyć, czy drzwi są jedynym wejściem. Później sprawdził ewentualne beczki, wrak łódeczki, a nawet zajrzał do buta. Tak na wszelki wypadek. Krążąc po okolicy starał się zachowywać jak najciszej.
[zakładając, ze okna nie ma, lub że też jest zatrzaśnięte]
Po oględzinach sprawdził, czy jest możliwość cichego wejścia na dach chcąc znaleźć dziurę przez którą mógłby obejrzeć wnętrze. Jeśli było to bezsensowne, to postanowił zapukać cicho do drzwi chatki. - Jest tam ktoś? - Jeśli w przez dłuższą chwilę nikt nie odpowiadał, ork postanowił wpuścić się sam. Jeśli drzwi otwierały się do środka, to z kopa, jeśli wyglądały na słabe i otwierały się na zewnątrz to z kopa, a jeśli były mocne, to starał się wyważyć zawiasy nożem. W przypadku niepowodzenia zostawał topór.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Iwan szybko sięgnął do torby po jedwabną chustę, którą zawinął sobie wokół ust i nosa. Jeżeli Wasyl nie miał po ręką podobnej to zaoferował mu swoją zapasową. Następnie podkradł się do jednego z otwartych okien tawerny i zajrzał do środka spodziewając się nieciekawego widoku.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Ta krew mogła mieć maksymalnie kilka... dni? To bardzo niedobrze... do tego ta irytująca cisza i zapach, świadczący, że w pobliżu pewnie znajdują się trupy - niekoniecznie "żywe"...
Wasyl nie mógł mieć dobrych przeczuć. Przyjął chustę od Iwana, a kiedy ten zaglądał przez okno, Dimitrow wolał mieć oko na okolicę. Lepiej być ostrożnym.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Kornel przycupnął przy masywnym konarze i w milczeniu obserwował skradającego się dookoła chatki Orka. Ucieszył się, że nie musi samemu przeprowadzać rekonesansu - miał teraz przynajmniej czas, by odsapnąć, bowiem podróż z tak wytrawnym piechurem dała mu się we znaki. Parę razy przyszło mu nawet do głowy, żeby po prostu zawrócić do obozu, zaraz jednak uprzytamniał sobie, że wiązałoby się to z samotną podróżą przez las. Wtedy dochodził do wniosku, że powinien przyspieszyć, aby nie zgubić z oczu pleców towarzysza.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

KORNEL I AZHIM
Chatka pozbawiona była okien. Resztki łódki nie posiadały żadnych godnych uwagi szczegółów poza faktem, że wyglądały na odłamane od reszty przez roztrzaskanie. But i beczki były puste, ale wieka tych drugich nosiły na sobie znamiona gwałtownego otworzenia, a z bliska widać było nawet zadrapania i ślady paznokci.
Na zawołanie nikt nie odpowiadał. Azhim nie napotkał jednak większych problemów z otworzeniem trzwi, które - choć mocno wbite we framugę, nie były zamknięte ani na klucz, ani nie zabarykadowane. Po chwili zmagania z jękiem i cichymi trzaskami otworzyły się, ukazując skromne wnętrze chatki, a w nim...

Odrapany, ciemny szkielet spoczywał w kącie, trzymając swe kościane ręce na rękojeści szabli, która przybijała go do ściany przez klatkę piersiową. Jego kości były w niektórych miejscach pokryte resztkami ciała, fragmentami ścięgien czy też cienkimi warstwami nadgniłego mięsa. W powietrzu nie było jednak czuć silnej woni gnicia.
Na jego karku nie było głowy. Kręgi szyi wyglądały na równo odrąbane, co potwierdzały ślady uderzeń ostrza na ścianie tuż z tyłu. Czaszka spoczywała nieopodal na podłodze, a na niej samotna mucha, próbująca znaleźć coś dla siebie. Ziemia, na której "siedział", pokryta była bordowymi, brązowymi i czarnymi plamami, znad których dochodził słaby już swąd gnicia i nieczystości.
Nawet Kornel zauważył tumany pyłu, które wydostały się gdy ork otworzył drzwi. Chatę wypełniał bardziej kurz i stęchlizna niż smród trupa. Stołek i krzesła leżały porozrzucane, a na drugim końcu małej przestrzeni widniały rozcięte, puste worki i rotrzaskana skrzynka.
IWAN I WASYL
Iwan zajrzał przez zniszczone okno. Niestety jego obawy się potwierdziły.
Tawerna była w środku zdruzgotana. Stoły i krzesła leżały powywracane i połamane, żyrandol ze świecznikiem roztrzaskał się na środku sali, lada i szafy z butelkami były rozwalone. Wszędzie walały się fragmenty mebli i przedmioty, a podłogę pokrywały gdzieniegdzie stosiki rozbitych naczyń i szkła, niby lekki śnieg.
Najemnik dojrzał też zwłoki. Na środku sali leżały dwa ogryzione szkielety, ciągle obleczone w rozszarpane odzienie; opodal nich leżały ich szable i jeden kapelusz. Jednemu z nich brakowało całej ręki.
Pod ścianą i stołami spoczywały też inne zwłoki. Nie były to szkielety; choć ukryte w cieniu, wyraźnie były całe i to od nich dochodziła woń zgnilizny.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- Szlag! - Ork zaczął potężnie kaszleć starając się pozbyć pyłu z ust. - Musze sobie sprawić taką chustę jak Iwan. - Nim wszedł do chaty Azhim zamachał ręką Kornelowi, dając znać, że jest bezpiecznie. Co prawda możliwe, że zrobił to za wcześnie, no ale jeszcze się zobaczy.
Nie czekając na szlachcica najemnik ostrożnie wszedł do chaty. Upewniwszy się, że jest względnie bezpiecznie wszedł, lecz ciągle był gotowy by zerwać się i wybiec. Niby leżał przed nim szkielet, ale coś musiało go do cna obeżreć.
Azhim usiłował zobrazować sobie co tu mogło zajść. Czy drzwi zatrzaśnięto od wewnątrz, czy od zewnątrz? Kto mógł zabić tego człowieka? Po co w ogóle zatrzaskiwać trupa? Ile leżały tu te zwłoki (czy są włosy, paznokcie)?
Po oględzinach zwłok przyszedł czas na dokładniejsze przyjrzenie się samej chacie. Czy rzeczywiście było tu tylko to, co dostrzegł przy pobieżnych oględzinach?
Zbadawszy dokładnie chatę ork postanowił kontynuować zwiad. Było jeszcze dość wcześnie, a skoro znaleźli chatkę rybacką, to może dalej będzie osada. Porządek marszu był podobny do wcześniejszego, jednakże z jedną znaczącą różnicą - zabity najpewniej był umarlakiem, więc ork bacznie lustrował wzrokiem las, trzymając się jak najbliżej wody. Tempo marszu dostosował do kompana, by ten był w pełni sił w razie spotkania z zarażonymi.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Iwan zmrużył oczy i przyjrzał się dokładniej gnijącym zwłokom. Coś mu nie pasowało i szybko dotarło do niego w czym tkwi problem. Nie chciał wyjść na przewrażliwionego, ale ich bezpieczeństwo bylo ważniejsze. Klepnął swojego towarzysza lekko w ramię i na migi pokazal mu aby zachował ciszę, wreszcie wskazał kciukiem przez okno do wnętrza tawerny. Morozow skupił wzrok i starał się policzyć z iloma potencjalnymi plugastwami przyjdzie im walczyć. Na razie zachowywał się ostrożnie nie chcąc powodować niepotrzebnego zamieszania. Probowal też podnieść z ziemi obok kamyka, patyka lub jakikolwiek inny przedmiot, który po wrzuceniu do środka spowodowałby dostateczny hałas aby zwrócić uwagę spodziewanego wroga.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Cicho stąpający Wasyl podszedł do okna i zajrzał do środka. Fakt, nie wyglądało to za wesoło, choć na twarzy Dimitrowa trudno było zauważyć obrzydzenie lub strach. Ruchem głowy dał znać Morozowowi, że lepiej byłoby się stąd wynosić, zamiast wywoływać burdę w tawernie. Zwłaszcza, że jej bywalcy mogą okazać się bardzo niegościnni.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

KORNEL I AZHIM
Z bliska można było zauważyć, że niekoniecznie szkielet musiał być "objedzony". Choć ewidentnie skonał w wyniku jakiejś szarpaniny, na kościach i nielicznych resztkach tkanek nie było wyraźnych znaków odgryzania. Leżącą na ziemi czaszkę pokrywały pozostałości włosów i skóry; na reszcie "ciała" sporadycznie widać było wysuszoną, kruchą skórę. Był to bardziej szkielet niż zwłoki, a ponadto już dawno musiał przestać faktycznie gnić. Pokrywał go przede wszystkim kurz. Ktokolwiek to był, musiał umrzeć dłuższy czas temu.
W chacie niestety Azhim nie znalazł nic więcej. Wyglądała całkiem opróżnioną; wszystko z pojemników, kątów, malutkich mebli było już wyjęte. Po bałaganie i śladach szarpaniny można było stwierdzić że prawdopodobnie została ograbiona, a osoby za to odpowiedzialne uciekły w pośpiechu i zatrzasnęły za sobą drzwi.

Las milczał, a morze szumiało cicho tak samo jak wcześniej. W oddali nie było widać wiele poza tym, że las rzedniał coraz bardziej, ustępując miejsca poszerzającej się nizinie. W stronę brzegu wkradała się trawa, coraz gęstsza i wyższa. Wyglądało na to, że im dalej od wraku w tą stronę, tym bardziej teren "dziczał"
IWAN I WASYL
Jeden... dwa... pięć... Iwan naliczył w sumie sześć zwłok. Spoczywały w ciszy, okryte cieniem i wonią śmierci. Ciężko było dopatrzeć się stąd szczegółów ich wyglądu.
Pod ścianą było pełno rzeczy, które można było rzucić, by wywołać hałas. Kamienie, kamyki, kawały i kawałki drewna, odłamki i nawet jakaś butelka. Jednak w czasie, gdy mężczyźni rozglądali się po okolicy, po ziemi czy też po sobie, by zdecydować się co robić, coś przerwało tą potężną ciszę towarzyszącą im przez cały czas.
Powiała lekka bryza, rozbijając słaby, chłodny wietrzyk o tawernę i płynąc dalej. Po niej jednak usłyszeli cichutkie jęki drewna, jakiś stukot, jakiś szmer i poruszenie... coś drgnęło w tawernie, gdy oni tylko na chwilę patrzyli gdzie indziej. Zaszeleściło, stuknęło, zaszurało, i znowu ucichło.
Iwan wiedział, że jeśli marny powiew ich żywego zapachu obudził te rzeczy, które spoczywały w tawernie, to musiały one bardzo długo głodować...
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

Wnioski wyciągnięte z oględzin nieco uspokoiły orka, lecz ciągle starał się zachowywać największą ostrożność. Cisza, która zaległa między nim, a Kornelem zupełnie mu nie przeszkadzała. Miał sporo czasu, by analizować obecną sytuację.
Coraz dzikszy teren nie napawał otuchą. Oczywiście da się żyć w dziczy, ale przecież nie o to chodzi. Azhim chciał się wyrwać z tej wyspy.
Coraz bardziej pewny bezcelowości dalszego zwiadu najemnik wyszukał wzrokiem spory głaz. - Idziemy do tamtego kamulca. Jeśli stamtąd nie dostrzeżemy żadnych śladów ludzi, to zawracamy. - Gdy dwójka zwiadowców dotarła do wyznaczonego celu, ork rozejrzał się dokładnie. Teraz nie miał już wątpliwości, że nie ma co iść dalej. Przynajmniej na razie. - Dobra, wracamy do obozu. Miało być pół dnia, ale nic więcej już nie znajdziemy. - Najemnik ostatni raz popatrzył w kierunku w którym szli dotychczas. Zrezygnowany odwrócił się i oszczędnym ruchem ręki pokazał Kornelowi, że mogą już wracać.
Powrót podobny była do dotychczasowego marszu. Zwiadowcy szli nieco wolniej, a ork nie lustrował wzrokiem krawędzi lasu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zombiesada”