Rozbitkowie

Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni. Archiwum sesji zakończonej.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- Organizacja obozu. To po pierwsze. - Ork nie czuł się wyróżniony słowami Iwana. Logicznym było, że jedna osoba nie może ciągle decydować o wszystkim. Nie w tak luźniej zbieraninie rozbitków. - Uważam, że nie ma co siedzieć cały czas na plaży. Nawet jeśli zobaczymy jakoś statek, to ściągnięcie go będzie trudne z dwóch powodów. Po pierwsze sygnał. Mamy tylko ognień, ale drewno musiałoby być mokre. Trochę nam zajmie zrobienie ładnego dymu ot tak. - Azhim pociągnął łyk wody. - Ale przyjmijmy, że się udało. I tutaj pojawia się drugi powód: jaki statek zdecyduje się płynąć na nieznaną wyspę, gdy zraza zbiera swoje żniwo? Chyba tylko Inkwizycji, ale oni mają teraz ważniejsze sprawy. Po zrobieniu prowizorycznego obozu powinniśmy poszukać dogodniejszego miejsca gdzieś na wyspie. Najlepiej z dostępem do wody pitnej. Po ulokowaniu się w takim miejscu można by było podjąć się konkretnego rekonesansu. Może gdzieś blisko jest jakaś osada.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Fakt, że drzewa nie rosły gęsto, nieszczególnie ucieszył młodego panicza. Gdyby stały zwartym murem, mógłby po prostu przejść kawałek i zatrzymać się bez strachu, że pozostali go wypatrzą. Było jednak inaczej, co zmuszało chłopaka do nieco większego zagłębienia się w las.
Szedł, co jakiś czas odwracając się przez ramię. W momencie, kiedy pozostali rozbitkowie stali się dla niego widoczni tylko dlatego, że wiedział, w którym miejscu należy skupić wzrok, by ich dostrzec, zatrzymał się i rozejrzał uważnie dookoła. Nieszczególnie uśmiechało mu się przeprowadzanie zwiadu samemu, ale skoro już przeszedł ten kawałek, nic nie stało na przeszkodzie, żeby omiótł okolicę spojrzeniem. Wytężył też słuch. I dla dodania sobie otuchy, położył dłoń na rękojeści szabli.
Miał zamiar pozostać tu trochę czasu i wrócić do pozostałych. Nie uśmiechało mu się jednak sterczeć tyle czasu, dlatego rozejrzał się za jakimś drzewem, na które można byłoby się wspiąć i usiąść na gałęzi. Raz, że wygodniej, a dwa... chyba nieco bezpieczniej.
Chciał w to wierzyć.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Rozbitkowie

Post autor: Morok »

Bard od niechcenia przysłuchiwał się rozmowie, siedząc parę metrów dalej. Zdążył już trochę wypogodnieć - i teraz akurat ćwiczył na swojej gitarze jakieś palcówki. Na dłoniach nadal miał rękawiczki, nie wydawało się jednak, aby te mu w jakikolwiek sposób przeszkadzały - tak jakby od dawna przywykł do grania w nich. Nie wyrażał sprzeciwu wobec kolejnych propozycji mężczyzn. Wyglądał tylko na trochę rozkojarzonego, jakby czymś zamyślonego. Również grana przez niego melodia co chwila się zmieniała, tak jakby Chris usiłował sobie przypomnieć jakąś konkretną piosenkę.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Kornel rozsiadł się wygodnie na grubym konarze i oparł plecami o pień. Jedną nogę zarzucił na gałąź, drugą wymachiwał raźnie w powietrzu. Podobało mu się tu. Liściaste gałęzie zagradzały drogę coraz to bardziej wschodzącemu na widnokrąg słońcu, chroniąc chłopaka przed spiekotą. Było rześko, wygodnie i z dala od trupów.

I z dala od szans na szybki powrót do domu.

Chłopak nie zdążył pogrążyć się w melancholijnej zadumie. Zanim jego myśli odpłynęły w tamtym kierunku, zdał sobie sprawę z faktu, który wcześniej musiał przeoczyć. Pieńki. Drzewa pościnane równo, gdzieś zabrane. To nie mogła być sprawa wichury. Do tej pory, kiedy mieszkał na własnej wyspie, często widywał takie pościnane drzewa, chyba właśnie dlatego w pierwszej chwili uznał to za coś naturalnego. Teraz jednak uprzytomnił sobie, co to znaczy.

Omal nie krzyknął. Zeskoczył z drzewa i co sił pognał na plażę, aby opowiedzieć o tym pozostałym. Miał nadzieję, że żadne niepożądane oczy nie zdążyły go jeszcze spostrzec.

[Jeżeli dobiegnie bez przeszkód, to opowiada, że widział pieńki i ze ktoś tu z pewnością jest.]
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- O! Czyli chyba miałem rację z tą osadą. Brawo, paniczu! - Ork uśmiechną się nieco ironicznie do zasapanego młodzieńca. - Ale skoro tak, to obóz, nawet tymczasowy, musimy zorganizować gdzieś indziej. Płomienie i dym ze stosu mogą ściągnąć tu mieszkańców wyspy. A nie wiemy jak będą nastawieni. - Azhim podrapał się po głowie zastanawiając się nad następnymi słowami. - Przenieśmy się gdzieś wzdłuż plaży. Tak z trzy tysiące kroków co najmniej. Oczywiście trzeba by było zabrać ze sobą wszystkie przydatne rzeczy. Jeśli pójdziemy po mokrym piasku, to woda zmyje nasze ślady. A jutro rano wróci się tu, by spalić zwłoki. Albo wieczorem. Wtedy przekonalibyśmy się, czy ktoś tu naprawdę mieszka.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Iwan gdy tylko usłyszał z jakimi rewelacjami przybył do nich Kornel zaprzestał prac przy stosie.
-Skoro ślady czyjejś obecności są tak blisko nas to byłbym jednak za tym żeby przed przenosinami obozu sprawdzić ten obszar. Idąc z obciążeniem po plaży będziemy łatwym celem dla czających się pod osłoną lasu strzelców. W każdym razie musimy rozdzielić między siebie teraz broń aby nikt z nas nie był bezbronny. Mieliście kiedyś do czynienia z bronią palną panowie? Ja okazjonalnie ale zdarzało się. Przede wszystkim dajcie mi chwilę na przywdzianie zbroi. Wygląda na to, że twoje życzenie Chrisie zaraz się urzeczywistni.
Morozow udał się czym prędzej w miejsce gdzie zostawił swój pancerz i zaczął go szybko zakładać.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Rozbitkowie

Post autor: Morok »

Słysząc, że reszta grupy podjęła decyzję o wyruszeniu, Chris widocznie się ożywił i stanął na równe nogi, jednym ruchem zawieszając gitarę z powrotem na plecach.
- Broń palna? Nie wiem, czy waszmoście o mnie słyszeli, ale byłem kiedyś nazywany "Królem Wyspy Strzelców". I było to zanim jeszcze ustrzeliłem z muszkietu krwiożerczego komara-ludożercę, który nękał wioskę Han'Hwa, kładąc kres jego niecnym postępkom - rzekł dumnie, podchodząc do sterty oręża i oglądając jej zawartość z miną wytrawnego znawcy. Z kupy broni wybrał jeden z pistoletów. No, przynajmniej wiedział, jak go trzymać, a to już była połowa sukcesu. Szybko wyłowił też kilka sztyletów, ukradkiem raz po raz sprawdzając ich wyważenie. Miał nadzieję, że mężczyźni nie poznają, że akurat ich potrafi używać. Części z nich nadal nie ufał, a najskuteczniejszym sojusznikiem przy wsadzaniu ludziom ostrzy pod żebra był zwykle element zaskoczenia.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl na pytanie zadane przez Morozowa wyciągnął jeden ze swoich pistoletów i zaczął go czyścić. To chyba wystarczy za odpowiedź? Zresztą... zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wtrącił się Chris. Opowiastka chyba nie przekonała Dimitrowa, bo wbił lodowate spojrzenie w młodziaka i schował broń z powrotem za pas.
- Nie, nie słyszeliśmy - mruknął chłodno. - Ork ma słuszność, nie zostaniemy na plaży zbyt długo. Niemniej, czas płynie, więc powinniśmy zabrać się do roboty.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- Niespecjalnie. Wiem z której strony się trzyma, z której leci pocisk, ale nigdy nie garnąłem się do strzelania. - Mówiąc to ork wskazał wymownym gestem na swoje topory. - Co do wcześniejszego zwiadu, to rzeczywiście ma to sens. Nie ma jednak sensu zagłębiać się jakoś bardziej w las. Byłoby dobrze uwinąć się z obozem jeszcze dzisiaj.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

-Dobra, w takim razie zbadajmy bezpośrednio teren wyrębu drzew, powinniśmy znaleźć jakieś oznaki bytności osoby która je ścięła. Nie ważne w jaki sposób transportowała później drewno, ciężar ładunku powinien sprzyjać powstaniu wyraźnych śladów. Azhimie nie pomylę się chyba jeżeli stwierdzę, że jesteś wśród nas najlepszym tropicielem. Sugeruję abyś to ty szedł na czele zwiadu i zajął się sprawdzeniem tamtego obszaru.
To mówiąc Iwan podniósł jeden z patyków i zaczął kreślić znaki na piasku.
-Jesteśmy tu- powiedział stawiając duże X - Jeżeli Azhim zająłby pozycję na piasku reszta z nas powinna ustawić się w linii w odległości około 5 metrów od siebie. Ja mógłbym zająć się prawą flanką, a Wasyl lewą. Chris i Kornel byliby pomiędzy nami a tobą Azhmie. Udawszy się w takim szyku dojdziemy w końcu do gdzie znajdują pnie drzew. Kiedy ty Azhimie zająłbyś się badaniem tego obszaru reszta z nas otoczyłaby ciebie i osłaniała ze wszystkich stron. Potem w zależności od tego co znajdziesz powinniśmy ruszyć w najbardziej prawdopodobną stronę, w którą udał się nasz drwal. W takim samym szyku jak poprzednio. Myślę, że możemy poświęcić czas dwóch różańców (ok 30 minut) na ten zwiad, a jeżeli nic nie znajdziemy powinniśmy zawrócić. Aha i nie muszę chyba dodawać, że z pistoletów strzelamy w ostateczności. Ja mam kuszę, a Azhim łuk. W pierwszej kolejności to przy ich użyciu spróbujemy rozprawić się z ew, wrogiem. Jeżeli dojdzie do walki to powinniśmy walczyć w dwóch grupach - jednej dwu osobowej i jednej trzyosobowej. Podstawę jednej grupy tworzyłaby prawa flanka, a drugiej lewa. Azhim dołączyłby do tej z grup, która potrzebowałaby większego wsparcia. To jak wam się widzi ten plan?
Obrazek
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Kornell popatrzył na narysowane na piasku kółka i kreski i skinął głową. Spodobało mu się, że będzie szedł w środku. Bycie eskortowanym to to, do czego został stworzony ktoś na jego pozycji!

- Także powinienem dostać broń. Jako dziecko - zaczął wyjaśniać nasz dorosły - nieraz udawałem się z ojcem na polowania, od najmłodszych lat oswajałem się z pistoletami. Doskonale wiem, jak to się robi!
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

Hmm. - Ork przyglądał się rysunkowi Iwana. - W istocie jestem niezgorszym tropicielem. Nie są to co prawda moje rodzime lasy, ale nie powinno to być problemem. A łuku niestety nie mam. Ale jeśli jakiś się znajdzie, to chętnie wezmę. - Ot, małe nieporozumienie.
W czasie, gdy reszta przygotowywała się do wymarszu, Azhim wziął jeden z leżących obok toporów. W sumie nie trzeba było mu nic więcej. A jeśli będzie za ciasno na topór, to zawsze ma przy pasie nóż.
- Idziemy? - Jeśli wszyscy byli gotowi, to przyszedł czas na zastosowanie się do planu Iwana. Trzymając się szyku, Azhim próbował wypatrzeć jakieś ślady bytności humanoidów jeszcze przed polaną. Gdy dotarli już do pieńków starał się ocenić, jak dawno ścięto drzewa (kolor drewna, wióry wokoło), czy są tu jakieś ślady ludzi, może jakaś ścieżka obok i czy jest ślad po ściętym drzewie (nawet nikły, sprzed jakiegoś czasu).
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Morozow nie namyślał się długo
-Dobra wybierz sobie któryś z tych co zostały. Musimy mieć maksymalną siłę ognia.
Iwan wziął jeszcze jeden pistolet, sprawdził czy jest zabezpieczony i wetknął sobie za pas. W końcu znaleźli ich kilka, a Wasyl miał swoje, Azhim zaś nie zdecydował się ich używać. Pozostało wziąć ze sobą jeszcze medykamenty znalezione przy lekarzu okrętowym i trochę wody na wszelki wypadek. Sam zdecydował się wziąć sprzęt medyczny, Chrisowi polecił natomiast zabrać jeden bukłak z wodą. Gdy wszystko było już załatwione Morozow zajął swoją pozycję po prawej stronie orka w ustalonej odległości.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Słaby wiatr szeleścił lekko drzewami lasku, gdy grupa weń wchodziła. Pośród drzew było trochę cieplej, choć aurze nadaj było bliżej do bardzo wczesnej wiosny niż lata.
Nie było tu bardzo gęsto. Poruszali się ostrożnie, ale otaczała ich prawie całkowita cisza; żadnego ćwierkania, pohukiwania czy innego śladu obecności ptaków. Tylko coraz słabiej słyszalne mewy znad wraku.

W końcu dotarli do miejsca, w którym Kornel zauważył ścięte pnie. Nie trzeba było umiejętności Azhima, by zoreintować się, że drzewa usunięto już bardzo dawno temu. Wkoło nie było żadnych wiórów, a pnie pokrywały lekkie porosty i garść mchu. Niemniej nie było wątpliwości, że były ścięte równo i z użyciem narzędzi.
Nie było też widać jakiejś ścieżki. Co więcej - w oddali można było dojrzeć pojedyncze, ścięte pnie w różnych miejscach. Było ich mało w stosunku do stojących drzew; wszystko wyglądało na to, że był to po prostu las, do którego ktoś kiedyś przyszedł po pojedyńcze drzewo i je ściął. Po nim mógł przyjść ktoś inny. Z pewnością nie była to faktoria ani tartak. Jeśli w pobliżu była jakaś osada, było naturalną koleją rzeczy, że czasem ktoś przychodził gdzieś po drewno.

Jednak nie było widać niczego więcej. Gdy niewielka polana się kończyła, las gęstniał, choć nadal był dość rzadki. Aby stwierdzić, co jest dalej, trzeba było zapewne iść w głąb. W sumie nie wiedzieli, jak duża jest ta wyspa i ile może dzielić takie miejsca od osad. W sumie to nie wiedzieli niczego. Otaczała ich tylko ciężka cisza, w której nie było już słychać mew znad wraku, od którego się oddalili.
Słońce wschodziło wyżej, a wciąż było chłodnawo.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Kornel przez całą drogę nie tyle interesował się otoczeniem, co ściskanym w rękach pistoletem. Nałgał im bezczelnie, mówiąc, że potrafi z niego strzelać. Z ojcem na polowaniu był raz i nie spodobało mu się ani trochę, wystraszył się huku wystrzału, a kula poleciała gdzieś w drzewa. Zwierzyna, oczywiście, uciekła spłoszona. Teraz jednak broń palna wydawała mu się symbolem siły, solidnym argumentem w potyczkach zarówno z tubylcami jak i z resztą ocalałych rozbitków.

Kiedy dotarli do pieńków, dumnie wskazał je dłonią. Tak, to one. To je wypatrzył. To ta cenna wskazówka odnośnie ich przyszłości, z którą przybiegł na plażę.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

-Wszyscy, zbiórka - powiedział głośnym szeptem Iwan, kiedy zorientował się, że dalszy zwiad nie ma sensu - powinniśmy zawrócić. Dalszy zwiad nie ma sensu. Musimy przygotować obóz zanim zajdzie słońce.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- Zgadzam się. Im szybciej uporamy się z obozem, tym lepiej. I nie ma sensu przenosić się tak daleko, jak mówiłem wcześniej. Byleby wiatr nie zwiewał na nas smrodu palonych ciał.

[Jeśli nikt w lesie nic już nie robi.]

Po powrocie na plaże Azhim zajął się przenoszeniem ocalonych dóbr na jakieś 500-700m od wraku tak, by wiatr nie zwiewał dymu, ze stosu na którym będą paliły się zwłoki. Licząc na domyślność reszty rozbitków nie kłopotał się wyznaczaniem im pracy. Na pewno sami ogarną się, że każdy powinien robić coś pożytecznego.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

A czy jest coś pożyteczniejszego od usadowienia się wygodnie na piasku i zabawiania się bronią? Kornel w czasie krótkiej wędrówki do lasu zdążył znudzić się pistoletem, więc wetknął go za pasek spodni i teraz siedział na dupsku, delektując się trzymaniem w dłoniach swojej szlacheckiej - a, w jego dumaniu, nawet szlachetnej - szabelki. Muskał palcami płaz, cieszył się promieniami słońca tańczącymi na klindze.

I ani myślał robić czegokolwiek pożyteczniejszego.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl również sugerował powrót na plażę i kontynuację zwiadu dnia następnego. W pobliżu ściętych drzew musiała być jakaś osada bądź jej pozostałości. Nie siedział jak Kornel na dupsku, tylko ciężko pracował [tak jak ja w fabryce] nad przygotowaniem obozu.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Rozbitkowie

Post autor: Morok »

Chris wybrał wariant pośredni pomiędzy obijaniem się Kornela, a ciężką pracą Wasyla i Azhima. Gdy wszyscy wrócili na plażę, został trochę z tyłu i usiadł na ściółce pod jakimś drzewem, po czym wyciągnął z torby flet. Przyłożywszy do ust instrument, zaczął grać.
Las w jednej chwili napełnił się słodką jak miód melodią, lekką i dostojną zarazem. Był w niej szum wiatru w koronach drzew, był i szelest łagodnego potoku, było również poranne ćwierkanie ptaków i głos jelenia na rykowisku.
Nie trzeba było długo czekać, aż wokół grającego barda zaczęły gromadzić się zwierzęta. Najpierw okoliczne drzewa obsiadło kilka zamieszkujących wyspę ptaków. Później pomiędzy drzewami zamajaczył kontur jakiegoś większego zwierza. Nawet jeden ze szczurów, które przypłynęły na wyspę na statku, przybył na koncert i zaczął pracowicie obwąchiwać pobliskie korzenie w poszukiwaniu smakowitych robaków.
W pewnym momencie przykicał i niewielki zając. Tak jak inne leśne stworzenia, przyciągnęła go melodia fletu. Oczarowany, stanął na tylnych łapkach - i nie uciekał nawet, gdy dłoń młodego barda delikatnie pogłaskała go pomiędzy uszami... po czym zdecydowanie chwyciła za szyję i wprawnym ruchem skręciła kark.
Uśmiechnięty Chris wstał z miejsca, przerywając grę. Ptaki, spłoszone, natychmiast odleciały, a szczur skrył się gdzieś w trawach. Schowawszy flet, muzyk spokojnym krokiem ruszył z powrotem w stronę plaży. Truchło zająca, niczym zwłoki wisielca, lekko kołysało się na wietrze...
... Chris obudził się parę minut później. Niech to, taki piękny sen! Niestety, las był cichy i martwy jak wcześniej. Chłopiec westchnął, ruszając z powrotem w stronę reszty.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

-No ja pierdolę co oni odpierdalają. Widzicie to? - spytał Wasyla i Azhima, gdy wracał z Nowego Obozu (ach ten Gothic) w okolice wraku po kolejną część zapasów.
-Że też akurat ta dwójka musiała przeżyć. Wolałbym tamtą rudą dziewkę albo kurwa każdego, kto ma choć odrobinę oleju w głowie.
Morozow podszedł w stronę chłopaków tak aby do obu mieć podobną odległość i krzyknął:
-Ej skurwysyny! Myślałem, że zrozumieliście w jakiej sytuacji się znaleźliśmy, ale wygląda na to, że muszę wyrazić się dosadniej. Wydaje wam się, że rozbiliśmy się na jakiejś przypadkowej wyspie? Błąd! Powiem wam gdzie jesteśmy. Jesteśmy w dupie! Koniec opierdalania się Chris. Zrobiłeś cokolwiek pożytecznego? A jak tam nasz Sir Koniczyna? Majty suche od siedzenia na dupie i opierdalania się? Skończył się kurwa dzień dziecka! Macie ręce i nogi to zacznijcie robić z nich kurwa użytek. Póki co jesteście dla nas tylko zbędnym balastem, słyszycie?! Niepotrzebnym elementem. Kupą chodzącego gówna. Pomyłką Boga, który wziął was za cipy i zlitował się pozwalając przeżyć sztorm. Lepiej weźcie się do roboty albo wydupczajcie w swoją stronę.
Po wyładowaniu emocji Iwan sięgnął po kolejne pakunki i kontynuował przenosiny zapasów, zerkając ukradkiem przez ramię, czy młodzieńcy wyciągnęli jakieś wnioski z jego wypowiedzi.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Kornel pobladł. Zaraz potem zrobił się czerwony jak najokazalszy burak świata. A potem, mniej więcej w momencie, kiedy mężczyzna kończył krzyczeć, pobladł po raz kolejny, ogarnięty furią. Tylko raz w życiu ktokolwiek podniósł na niego głos. Pierwsza niańka, która straciła za to potem język. Nawet ona jednak nie posunęła się tak daleko, aby obrażać go. Obrażać, mało powiedziane. Rugać jak psa.

Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Iwan byłby już martwy.

Chłopak podniósł się powoli z ziemi. Zaciskał pięści, dolna warga drgała mu mocno. Nie był to jednak zwiastun zbliżającego się płaczu. Świadczyła o pasji, jaka ogarnęła chłopaka. Nie liczył się pistolet za paskiem, nie liczyła się szabelka. Zmierzał na Iwana z pięściami gotowymi żeby bić, paznokciami czekającymi na szarpanie, zębami skorymi do gryzienia.

A kiedy był już kilka kroków od mężczyzny, nagle odzyskał fason. Twarz nabrała naturalnych kolorów, pięści się rozluźniły. I tylko oczy patrzyły cały czas z dziką, nie wróżącą niczego dobrego nienawiścią. Co jakiś czas zwracały się jeszcze w stronę Iwana, kiedy Kornel mijał go, przenosząc do nowego obozu coraz to kolejne rzeczy.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

- A ja mam was w dupie. - Ork odwrócił się do Iwana i Wasyla. - Znaczy ich! - Wskazał ręką na fircyków szczerząc się jednocześnie. I tyle było miłego gadania. - Nie chcecie pracować wasza wola. Śmiało, bierzcie "swoją" część rzeczy i poszli w las! Ja nie mam zamiaru przez was zdychać. Oni pewnie też. - Tym razem ork wskazał na starszych mężczyzn. Mimo zewnętrznego opanowania Azhim zaczynał być poirytowany postawą barda i szlachcica. Jeśli tak dalej pójdzie trzeba będzie ich obić i przywiązać na dzień do drzewa. Wtedy może zaczną myśleć.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl z ciekawością przyglądał się gwałtownej (choć słusznej) reakcji Iwana na lenistwo dwójki gówniarzy i pełne urazy zachowanie Kornela, choć nie dał poznać tego po sobie - cały czas miał kamienny wyraz twarzy. Prawda była taka, że kompletnie nie interesowało go, czy te młokosy przeżyją w lesie czy też nie... on nie przyłoży ręki, by im dogodzić i pomóc im, dopóki nie zaczną być pożyteczni. W tej chwili dostarczają wyłącznie rozrywki.
- Te dzieciaki to zbędny balast - mruknął do siebie, choć na tyle głośno, że pracujący zaraz obok Azhim mógł to usłyszeć.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Gdy Iwan i Kornel piorunowali się wzajemnie wzrokiem najemnik położył prawicę na rękojeści sztyletu, gotowy do jego szybkiego dobycia i użycia, gdyby młodzieniec postanowił zrobić coś nierozważnego. Duma szlachcica była zabawną sprawą i choć czasem okazywała się przydatna przysparzała więcej problemów niż pożytku. Morozow był świadom, że przez najbliższy czas będzie musiał się pilnować i mieć oko na chłystka. Skoro jednak ten zaczął w końcu pracować nie szukał już z nim więcej zaczepki. Sam też poświęcił się tej robocie chcąc przenieść wszystko do Nowego Obozu przed zmierzchem. A skoro mowa o obozie to aby móc go tak nazwać należało go wcześniej wznieść. W tej kwestii Iwan miał zamiar słuchać rad Azhima, choć sam też zaproponowałby działania jeżeli jego zdaniem okażą się przydatne. Zanim najemnik opuścił miejsce katastrofy wbił w piasek powyżej zgromadzonego stosu miecz Sir Aleca, dokładnie mu się wcześniej przyglądając i dokonując podstawowych pomiarów.

[Nie wiem czy Ranjirowi chce bawić się w jakieś rysowanie mapek obozu itp., czy wystarczy zwykła deklaracja i założenie, że ork jest w stanie niejako "z mocy prawa" zdolny założyć zorganizowany obóz. Tak czy siak o ile ktoś nie ma teraz życzenia aby jeszcze mocniej integrować się z innymi postaciami to moim zdaniem jest to dobry moment aby popchnąć akcję bardziej do przodu]
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

Kiedy wszystko zostało już przeniesione rozpoczęła się budowa Nowego Obozu. Jako że miało to być przejściowe miejsce pobytu rozbitków, nie trzeba było starać się o jakieś szczególne planowanie. Ot, żeby namioty nie było za blisko wody, czy lasu i by nie dało się wejść do obozu niezauważonym. Azhim w kilku oszczędnych zdaniach opisał reszcie jak widzi obozowisko. Trochę doświadczenia w tym miał, gdyż orkowie ciągle kultywowali tradycję kilkudniowych polowań.

[Uważam, że mapka obozu i jego dokładny opis nie jest szczególnie potrzebna. Też jestem za pchnięciem akcji, ale to zależy jaki Yub za zamysł]
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Budowa "nowego" obozu ruszyła, a w tym, co teraz było oddalą, dymił się stos ciał.
Sporo czasu zajęło powołanie do życia odpowiedniego ognia, ale teraz całość powoli pochłaniały coraz większe płomienie. Z miejsca, do którego przenoszono rzeczy, wyraźnie widać było dym ze stosu. Wydawało się, że byłoby widać go nawet z jakiejś odległości na morzu.

Minęła godzina, kolejna i jeszcze kilka; w końcu, wspólnymi siłami, udało się przenieść wszystko co potrzebne i postawić prowizoryczne namioty. Pogoda prawie się nie zmieniła. Słońce wzeszło w pewnym momencie na dobre, ale z jakiegoś powodu temperatura w ogóle się nie zwiększyła. Teraz schodziło niżej; swoje panowanie rozciągało popołudnie.
Czas mijał, a w nowym obozie zebrano już właściwie wszystko, razem z zapasami. Pożywienia i wody pitnej mogło starczyć na dość długo, ale co dalej? W okolicy nie było już nawet tych kilku mew, które znikły gdy tylko ich niedoszłe obiady spłonęły na stosie. W morzu, choć woda była dość przejrzysta i jasna, nie było znad brzegu widać śladów aktywności jakichś drobnych ryb czy skorupiaków. Obóz otaczała głucha cisza, której nie mącił nawet wiatr.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

Azhim wziął się za rozpalanie ogniska na środku obozu. Skoro zrobili już wszystko, można było odpocząć i zastanowić się co robić dalej. Zwłaszcza, że cała ta wyspa zdawała się być dziwna.
- Uhh, po pracy dobrze wypić coś mocniejszego. Gdzie ta skrzynka z rumem? - Kiedy już butelka dotarła do orka, ten pociągnął tęgi łyk trunku. - Hmpf! Słaby, ale trudno. - Tym razem upił nieco mniej i podał rum dalej. - Co robimy dalej? Macie pomysły? Teraz możemy zrobić jakiś konkretniejszy zwiad. Ja wiszę dwie opcje: albo idziemy w las i staram się znaleźć jakiekolwiek znaki życia, albo idziemy plażą i może trafimy na wioskę lub rybaków. Pierwsza opcja ma taką zaletę, że może naleźlibyśmy źródełko wody, chociaż to mało prawdopodobne. Minusem jest konieczność przedzierania się przez las. To mogło by wam przeszkadzać. - Ork wyszczerzył się do reszty rozbitków. Podobny las występował w jego rodzinnych stronach i poruszanie się po nim było dla niego rzeczą naturalną. - Z kolei idąc plażą moglibyśmy trafić na jakiś strumyk. To chyba najlepsze co moglibyśmy znaleźć.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl nie omieszkał skorzystać z butelki rumu, podanej mu przez orka. Wytarł usta rękawem, a potem rozsiadł się wygodniej, spoglądając na ciągnącą się plażę.
- Gdybym miał o tym decydować, to zbadałbym najpierw wybrzeża. Zazwyczaj ludzie trzymają się blisko morza i tam budują swoje osady. Nie wiemy jak duża jest to wyspa, a las był gęsty... istnieje zawsze ryzyko, że się zgubimy. Pniaki, które widzieliśmy, też nie wyglądały na ścięte w ostatnich dniach... a co pan o tym myśli, panie Morozow? - spytał Iwana, podając mu butelkę rumu. W sumie Azhim i Morozow byli jedynymi, z których zdaniem się tu liczył. Losy Cornela i Chrisa naprawdę były mu obojętne... może nawet swoją śmiercią dostarczą mu rozrywki?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Iwan po ciężkiej pracy również upił parę łyków trunku, po czym sięgnął do swojej torby, skąd po chwili wyciągnął poskładany kawałek płótna. Gdy gdy rozłożył je na jednej z wełnianych płacht zgromadzeni ujrzeli mapę.
obrazek

-Gdy kapitan Hermand ostatnim razem wskazywał naszą pozycję byliśmy mniej więcej tu (szary krzyżyk). Zdaję sobie sprawę, że sztorm mógł nas ponieść daleko, być może nawet nas cofnął, ale roślinność jaka tu występuje nie przypomina mi tej okołorównikowej. W każdym razie jestem zdania, że najlepszym pomysłem na zwiad będzie udanie się brzegiem lasu. Tutaj musimy jednak ustalić dwie kwestie. W którą stronę się udamy i kto to zrobi. Znam się trochę na nawigacji i mógłbym podczas zwiadu nakreślić nawet prowizoryczną mapę. Najlepiej aby na rekonesans wybrały się jednak dwie osoby. Czy któryś z was zechciałby mi towarzyszyć? - spytał Morozow spoglądając to na Wasyla to na Azhima.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zombiesada”