Rozbitkowie

Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni. Archiwum sesji zakończonej.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Kornel nie słuchał, co ma mu do powiedzenia Wasyl. Okrzyki rozgniewanego Iwana oplotły Złotewitchowi mózg ciasnym kokonem, nie dopuszczając do świadomości żadnych innych informacji, wyjaśnień czy zapewnień. Chłopak chwycił mocniej kij, który służył mu do sterowania tratwą i zaczął energicznie odpychać się od dna, jak najdalej od lądu.
- Oto, co o tobie myślę, Iwan! Pierdol się! Gnij tu na tej zasranej wyspie, ja stąd spływam! - krzyczał, każde słowo akcentując odepchnięciem od dna.
Aż w końcu spróbował zaakcentować za mocno. Pchnął kijem w wodę z całej siły, nie zdając sobie sprawy, że odpłynął już za daleko. Badyl nie zaparł się na mule, chłopak nie znalazł w niczym oparcia. Zamachał rękoma jak wylatujący z gniazda ptak, próbując złapać równowagę - okazał się jednak kurą. Zamiast utrzymać się w górze, runął jak długi do lodowatej wody.
Potrafił pływać. Pływał naprawdę nieźle, dlatego rozpoczął bój z lodowatą wodą. Kilka razy wierzgnął nogami, aby odwrócić się głową do góry, a potem spróbował wypłynąć na powierzchnię i wdrapać się z powrotem na tratwę.

[Nie musisz uśmiercać Korlena już teraz, Yub, możemy to rozegrać jakos mądrzej i jeszcze kilka postów mogę skrobnąć. ;)]
[Spróbujemy]
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Wielki, dumny buntownik wierzgał się w zimnej tafli niczym dusząca się bez wody ryba wyrzucona na deski. Zdołał w końcu wspiąć się z powrotem na tratwę, mokry, ostudzony i z pewnością znienawidzony przez tych, których zostawił na lądzie. Który powoli był coraz dalej od tratwy. Coraz dalej...

Gdy Kornelowi udało się już wdrapać, złapać oddech i rozejrzeć, zobaczył że tratwa przyspieszyła. Zawierucha w wodzie, którą wywołał swoim niefortunnym odpychaniem, rozbujała jego środek transportu za mocno; wypłynął nagle na o wiele głębszą wodę, popychany raz w jednym kierunku, raz w drugim przez jeszcze słabe, ale coraz bardziej obecne fale. Lina wpadła do wody, tyczka gdzieś utonęła i chłopak nie panował już nad niczym. Raz się oddalał od brzegu, a raz trochę doń przybliżał - ale zmiany te były coraz gwałtowniejsze.

Rozbitkowie mogli tylko patrzeć, jak jeden z nich realizuje to, co przed chwilą wykrzyczał. Tyle, że nie do końca mu to wychodziło... Tratwa dryfowała raz tu, raz tam, bez ładu i składu - a Kornel był przemoczony, wyziębiony i sam.
Sam z ich życiodajnymi zapasami.
Awatar użytkownika
Sfragistyk Komorient
Posty: 7
Rejestracja: 2014-06-30, 10:46

Re: Rozbitkowie

Post autor: Sfragistyk Komorient »

Morozow nie marnował ani chwili. Krzyknął do towarzyszy żeby mu pomogli i zaczął płynąć w stronę tratwy. Krzyknął też do Kornela aby obwiązał się liną i płynął w ich stronę.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

Mało kto pływa tak dobrze jak morscy. A już na pewno nikt lepiej niż oni. Ork wstał z piasku i wbiegł do wody. Teraz nawet on był wkurzony. Istniało spore ryzyko, że zostaną z niczym, a polowanie na wyspie nie wchodziło w rachubę. Azhim mia nadzieję, że przez podrygi Kornela jakaś lina wpadła do wody zniosło ją w stronę lądu. W innym wypadku płynięcie wpław do oddalającej się tratwy mogłoby być ryzykowne.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Woda była zimna, ale mężczyźni znosili to lepiej niż młokos, który wpadł do niej nieumyślnie. I rzeczywiście Azhim znalazł drugi koniec jakiejś liny, gdy zbliżał się do Kornela; dryfowała na tafli bezwładnie, lekko ciągnięta przez bujającą się tratwę. Mógł ją łatwo chwycić i razem z Iwanem próbować utrzymać tratwę, a później wciągnąć ją z powrotem w stronę brzegu. Była przywiązana do fragmentu jakiejś kłody w konstrukcji.
Kornel zaś mógł patrzeć na ów jej koniec, zdany na jego łaskę. Może i była dobrze przywiązana w przeciwieństwie do innej, która odpadła, ale o nóż czy szabelkę nie było mu na tratwie ciężko...
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ranjir »

Ork nie czekał na Iwana.Złapał linę i kilkoma silnymi pociągnięciami zmniejszył dystans dzielący go od tratwy mając nadzieję, że Kornel nie odetnie liny. Jeśli wszystko poszło po myśli Azhima miał on zamiar uspokoić szlachcica ciosem w tył głowy, a następnie nakierować tratwę na brzeg prowizorycznym wiosłem/sterem lub pracą własnych nóg.
Awatar użytkownika
Sfragistyk Komorient
Posty: 7
Rejestracja: 2014-06-30, 10:46

Re: Rozbitkowie

Post autor: Sfragistyk Komorient »

Widząc dobrze, że Azhim porusza się w wodzie szybciej od niego, Iwanowi nie pozostało wiele więcej jak naśladować poczynania orka. Choć nieco później, on też wreszcie złapał linę, lecz zamiast wciągać się po niej na tratwę zaczął holować ją w stronę brzegu.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl do wody się nie pcha. Gdzie kucharek sześć... Zostaje na brzegu, osłania tyły, a przede wszystkim opatruje ranę za pomocą kawałka ubrania czy coś. Powinno się coś znaleźć - w końcu nie jest nago.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Szlachcicem zawładnęła panika. Wiedział, że jeśli tylko zdołają go dopaść, skończy dużo gorzej, niż gdyby wskoczył do lodowatej wody, obwiązany sznurem z umocowanym głazem. Dlatego, zadając kres nadziejom dwójki płynących mężczyzn, wyszarpnął swoją szabelkę i ciął nią mocno po linie, za którą tamci ciągnęli. A potem jeszcze raz. I jeszcze, dopóki nie puściła.
Potem rozejrzał się po tratwie. I cisnął w stronę Iwana i Azhima najbardziej poręcznym elementem załadunku, jaki wpadł mu w oko.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Obawy się sprawdziły. Spanikowany Kornel zaczął rąbać linę; nim ją odciął Iwan i Azhim zdołali bardzo się przybliżyć, a tratwa za sprawą ciągnięcia już nie była tak niebezpiecznie oddalona od brzegu. Jednak teraz sznur ustąpił pod maniakalnymi ciosami szabli. Tratwa zakołysała się gwałtownie, gdy lina poszła; Kornel już sięgał po najbliższy pakunek i wziął zamach, by rzucić nim w próbującego wspiąć się na tratwę orka. I wtedy znów przybyła silna fala.
W momencie, w którym lina została na dobre odcięta, całość konstrukcji zachwiała się tak bardzo, że młodzieniec zamiast cisnąć ładunkiem sam poleciał do tyłu - na skrzynki i inne pakunki. Woda zachlupotała szaleńczo, gdy chłopak zdzielił plecami w towar i z częścią niego wpadł do wody...

Dwie skrzynki unosiły się na wzburzonej tafli, pośród bukłaków i paru tonących zawiniątek. Kornel wylądował obok nich; choć już bez takiego szoku jak po pierwszym niechcianym kontakcie z zimną wodą, wierzgał się próbując nie utonąć i odzyskać oddech. Na wyciągnięcie ręki miał dryfujące skrzynie, dzięki którym mógłby nie utonąć.

Na tratwie zaś już znajdował się Azhim, patrzący z góry na niedołężnika który właśnie zmarnował trochę zapasów i bardzo dużo nerwów.
Wasyl mógł tylko zastanawiać się, czy ork wciągnie gówniarza na "pokład", czy pomoże mu pójść na dno. Zaciskając prowizoryczny bandaż wokół rany poczuł impuls bólu, jakby szepczący: "niech zdycha".
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

-Niech zdycha! - krzyknął Iwan płynąc ze wszystkich sił w stronę tratwy, ściskając w jednej ręce odciętą linę.
-Znaczy utop chuja! - poprawił się Morozow, zdając sobie sprawę z nieadekwatności swoich poprzednich słów.
Iwan wciąż trzymał linę bo zamierzał ją na powrót przymocować do tratwy i przy jej pomocy odholować ją na brzeg. Gdy zobaczy pływające skrzynie poprosi Azhima aby pomógł mu je na powrót umieścić na pokładzie, bo istniała szansa, że uda się ocalić część ich zawartości.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Wasyl nie miał co prawda zamiaru krzyczeć, ale gdyby ktoś go teraz zapytał o zdanie, to wolałby nie zabija w tej chwili Kornela. Nie lepiej powoli go ćwiartować i przypalać na rożnie, a potem przywiązać do cierni i poczekać, aż powolutku się wykrwawi?
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Rozbitkowie

Post autor: Barnej »

Przez ułamki sekund Kornel myślał trzeźwo. Było to dokładnie między tym momentem, kiedy tratwą zarzuciło, a tym, gdy łupnął plecami o skrzynie. Przez głowę przeleciały mu wtedy setki myśli, większość skupiająca się na tym, że stracił właśnie jakiekolwiek szanse na wyjście z tego wszystkiego cało, na tym, że nie warto walczyć i lepiej pójść na dno i na tym, że jeśli jednak powalczy, szybko zacznie tego żałować.
A potem poczuł uderzenie w plecy i - chwilę potem - oblewający ciało chłód. I wszystkie dotychczasowe myśli przestały być ważne, kiedy do głosu doszedł instynkt przetrwania.
Nie zajęło długo, zanim Zlotewitch ocenił, gdzie jest góra i kilkoma wprawnymi ruchami wynurzył się na powierzchnię. Zaczerpnął powietrza i rozejrzał się gorączkowo ponad taflą wody. Skrzynie. Pływały obok, jakby zwiastując, że może nie jest jeszcze tak źle. Że może uda się wybrnąć z całej tej sytuacji.
Wyciągnął rękę i chwycił najbliższą ze skrzyń. Przyciągnął się do niej i ujął oburącz. Nie chciał ryzykować zatopienia prowizorycznej tratwy własnym ciężarem, więc nie spróbował wdrapać się na górę. Zamiast tego zamachał kilka razy nogami, zbliżając się do tratwy, na której stał teraz Ork.
- Pomóż mi! - krzyknął, wyciągając jedną rękę w jego stronę.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

Azhim pochylił się do przodu, zbliżając się do dryfujących przy tratwie przedmiotów i skrzyń, których uczepił się Kornel. Ork zachował się tak, jak nakazywał mu wpojony honor, a to, co przed chwilą jeszcze krzyczał - i poniekąd czego prawie dokonał - Kornel, było niczym jak zdradą grupy. Nawet w obliczu zarazy i wspólnego przetrwania nie mógł powstrzymać szczeniackich odruchów, narażając ich wszystkich na rychlejszą śmierć i otwarcie wyrażając swoją wolę. Tak więc...

- Nie - odpowiedział Kornelowi morski, wychylając się i potężnym kopniakiem w twarz strącając młodzieńca ze skrzynki do wody. Zaraz potem sam do niej wskoczył, zaczynając wyciągać na tratwę skrzynki, które jeszcze nie nabrały tyle wody. Syn szlachcica mógł tylko wierzgać się we wzburzonej tafli, obok powoli tonących razem z nim, drobnych przedmiotów. Ork szybko odsunął od niego wszystko, czego mógłby się chwycić... gdyby jeszcze miał siły.
I tak najmłodszy z rozbitków pożegnał się z drużyną, dławiąc się smakiem krwi, wybitych zębów i morskiej wody wpychającej się do ust.

Z pomocą Iwana tratwa poczęła wracać w stronę brzegu, gdy już Azhim uratował z morza co się dało. W sumie stracili jedną skrzynkę suchego prowiantu, parę bukłaków wody, dwie butelki rumu i kilka sztuk broni. W tej sytuacji strata ta bolała bardziej niż topiący się dzieciak, przez którego wszystko to się stało.

Gdy tratwa dobiła do brzegu obok Wasyla, nikt już Kornelem się nie interesował.

//Teraz możemy, i powinniśmy, skipować do porciku Lii.//
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Mark Subintabulat »

Choć po dotychczasowych wydarzeniach rozbitkowie mieli prawo czuć się zmęczeni to nie mogli sobie pozwolić na nierozważne działania. Iwan skorzystał z medykamentów znalezionych w torbie medyka aby opatrzyć poprawnie ranę Wasyla. Nie był lekarzem, ale każdy najemnik z kilkuletnim doświadczeniem skoro tyle już przeżył to potrafi zakładać porządne opatrunki. Morozow gdy tylko przywdział się z powrotem we wszystkie elementy zbroi jakie posiadał wziął się za zabezpieczenie tratwy. Polecił Azhimowi [zakładam, że Ranjir nie miałby nic przeciwko], aby to on teraz pełnił rolę flisaka na tratwie. Straconą tyczkę należało zastąpić nową, pozyskaną z gałęzi jednego z drzew rosnących najbliżej przy plaży [tu również przyda się Azhim i jego topory, na razie nie stać nas na dokładność, więc ma to być prowizoryczna tyczka, nawet gdyby miałabyć bardziej nieporęczna i krótsza od poprzedniej]. Następnie załadował kuszę i zabezpieczył cyngiel.
-Ruszajmy. Czeka nas mała wyprawa - powiedział najemnik i skierował swe kroki w stronę odwiedzonej wcześniej osady.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Borys »

Podczas drogi powrotnej Wasyl milczał. Trochę żałował, że nie udało się mu poćwiartować Kornela i rzucić umarłym na pożarcie... z drugiej strony widok tonącego i tracącego nadzieję gówniarz też był przedni.
Całe szczęście, że zostało jeszcze trochę zapasów alkoholu. Nie widząc lepszych perspektyw na spędzenie tego "czasu wolnego", raczył się bimbrem.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Rozbitkowie

Post autor: Ygrek »

W torbie pokładowego medyka nie brakowało bandaży, maści i oczyszczonego alkoholu do odkażenia rany. Trochę piekło, ale dla Wasyla było to niczym i wkrótce z opatrzoną raną ruszył w drogę tak jak pozostali. Azhim ostrożnie zajął się tratwą, z pewnością lepiej opiekując się niesionym na niej inwentarzem niż Kornel... którego już dawno zostawili w tyle, jeśli jeszcze jakimś cudem się nie utopił. Mieli większe zmartwienia, choć w pobliżu nie zanosiło się na kolejną napaść umarłych.

Droga mijała w ciszy i spokoju, zupełnie jakby niedawna jatka i poniekąd zdrada młodzieńca nie nastąpiły. Okolica głucho milczała tak jak wtedy, gdy pierwszy raz udawali się w tym kierunku. Tylko stukot prowizorycznej tykwy i ciche chlupanie wody wokół odpychanej przez orka tratwy wypełniały okolicę dźwiękiem. Nie było też śladu po trupach, od których ostatnim Iwan i Wasyl razem uciekali z tych stron...

Gdy minęło wiele czasu i nudnej wędrówki, a wieczór stał się nocą, dostrzegli przed sobą znajomy już port. A właściwie wiochę portową. Była w takim stanie w jakim ją zostawili, poza brakiem wszędobylskich trupów... i jakąś ciemną sylwetką na dachu karczmy.
Akcja przenosi się do Pechowców, teraz będziecie odpisywać w tamtym temacie.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zombiesada”