Karty Postaci

Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni. Archiwum sesji zakończonej.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Karty Postaci

Post autor: Ygrek »

Wiadomo:
Imię:

Profesja:

Wiek:

Wygląd:

Umiejętności:

Ekwipunek:

Historia:

Moja rada: świat jest ogromny, wysp i krain jest mnóstwo i wszyscy, jako podróżnicy możecie pochodzić spoza obszaru Cytadeli... więc wszystko co tam wymyślicie raczej da radę dopasować. Nie musi być długie to KP.
Awatar użytkownika
Barnej
Posty: 63
Rejestracja: 2013-05-29, 11:55

Re: Karty Postaci

Post autor: Barnej »

Imię: Kornel Zlotwitch

Profesja: Syn bogatego ojca. Wystarczająco bogatego, żeby żadna inna profesja nie była Kornelowi potrzebna.

Wiek: 16

Wygląd: Średniego wzrostu, szczupły blondyn. Bardzo przystojny, na tyle, na ile przystojnym może być szesnastoletni szczyl. Bardzo ładny, na tyle, na ile ładnym może być szesnastoletni młodzian. Ot - jak jesteś babcią, to się rozczulisz, że o jejku jejku, co to za piękny chłoposzek, a jak młodą dziewuszką, to czeka cię kilka nocy nieprzespanych z wypiekami na twarzy.

Umiejętności: Potrafi czytać i pisać, bo wysokie urodzenie tego wymaga. Raczej wygimnastykowany i sprawny w fechtunku, bo niańki czytywały mu historie o wielkich rycerzach i zapragnął być jednym z nich, toteż ćwiczył, skoro nie musiał robić nic innego. No i śmiga na koniu dość elegancko, pływa równie dobrze, w końcu woda to najpopularniejszy żywioł.

Ekwipunek:
- Ładna, zdobiona szabla.
- Sygnet na palcu (było ich więcej, ale jeden ocalał po sztormie)
- Sakwa z całkiem pokaźną sumką.
- Bogaty strój.

Historia:
Kornel, to dzieciak, którego nie sposób polubić. Urodził się na niewielkiej wyspie, na której jego ojciec rządził właściwie wszystkim. O ile jego przodkowie musieli pracować na swoje i dochodzić do fortuny małymi krokami, o tyle Kornel przyszedł na świat w czasach, kiedy rodzina Zlotewitchów miała już wszystko. Był jedynakiem, więc go rozpieszczano. To zaowocowało jeszcze większą butą i arogancją. Od zawsze uważał się za pana każdego, kto może go usłyszeć i wszystkiego, czego może dotknąć.
I wtedy przyszła ta dziwna choroba. Mówili, że to handlarze przywieźli ją ze sobą na wyspę. Jakkolwiek nie było - szybko zebrała potężne żniwo. Między innymi rodziców Kornela. Chłopak zdołał uciec z wyspy z niewielką grupą ocalałych wieśniaków, ci jednak szybko uzmysłowili sobie, że na nowym lądzie mają szanse na nowe życie i żaden Zlotewitch nie będzie już nad nimi panował. Porzucili go, litując się jednak na tyle, że nie spuścili mu wcześniej należytego łomotu.
Chłopak był zagubiony. Kompletnie zagubiony. Dlatego z jako-taką ulgą przyjął wiadomość o planowanej ewakuacji. Nie sądził, że na jeszcze innym lądzie czeka go zbawienie, ale chciał obrać jakiś cel przynajmniej na kilka najlepszych dni. Zabranie się wraz z innymi zdrowymi na statku wydawało się do tego całkiem dobrą opcją.
Awatar użytkownika
Morok
Posty: 712
Rejestracja: 2013-03-02, 19:47

Re: Karty Postaci

Post autor: Morok »

Imię: Chris. Bez nazwiska, po prostu Chris :D.

Profesja: Bard

Wiek: Połączenie niewielkiego wzrostu i zdecydowanie przedmutacyjnego głosu daje mu najwyżej 15 lat. Ale rezolutność i pewność siebie ma jak u starego wygi.

Wygląd: Niziutki i szczuplutki chłopiec o obciętych na pazia, kruczoczarnych włosach i zdecydowanie dziewczęcej urodzie. Jego ciemne, brązowe oczy zawsze zdają się śmiać, a z twarzy nie schodzi zawadiacki, a jednocześnie całkowicie niewinny, dziecięcy uśmiech - rzadki widok w tych ponurych czasach. Odziewa się w dość obszerny, lecz jednocześnie luźny i niezbyt krępujący ruchy strój w kolorze ciemnego błękitu. Całości dopełnia wielki kapelusz z piórem w tym samym kolorze - sprawiający wrażenie trochę za dużego na niewielką główkę Chrisa - oraz para jedwabnych rękawiczek. Strój bez wątpienia przyciąga uwagę - co przy profesji chłopca ma się przekładać na dodatkowe monety sypane podczas występów.

Umiejętności: A właśnie, występów. Głównym zajęciem Chrisa są właśnie występy. Grając na swojej gitarze czy flecie, śpiewając czy deklamując wiersze, opowiadając niestworzone bajki czy przyrządzając herbatę w stylu krain Wschodu - chłopiec zdaje się faktycznie znać swój fach. Wszystkiego tego miał się jakoby nauczyć od starego barda, który szkolił go od małego, a potem tajemniczo gdzieś zniknął.
Co Chris umie poza tym? No jako bystry chłopiec już wiele razy był w tarapatach z powodu zbytniego zainteresowania jego niewielkim majątkiem. I jak dotychczas potrafił się z tych tarapów wykaraskać, zwykle przy znacznej pomocy długiego, bogato zdobionego sztyletu, zawsze ukrytego w zasięgu ręki. Wbrew niewinnemu wyglądowi, już parę razy zdarzyło mu się wsadzić ostrze jakiemuś oprychowi pod żebra. A gdyby przyszło do jakiegoś większego starcia (STRAŻ!!!), pozostaje sprawdzona metoda - W NOGI! Po schodach przez okno na stóg siana, wpław na drugi brzeg rzeki, przez dziedziniec na grzbiet konia, przez łąkę na drzewo! Byle skulić się tam, gdzie go nikt nie znajdzie - i jakoś przeczekać niebezpieczeństwo.

Ekwipunek: Na plecach ma przewieszoną niewielką (dostosowaną do swojego skromnego wzrostu) gitarę, a w podróżnej torbie znajduje się sporo drobiazgów (ostrzałka, stroik, kalafonia, takie tam), garść monet (zwykle szybko wydaje pieniądze, tak jakby nie lubił trzymać przy sobie większych sum), mały zestaw do przygotowywania herbaty (można na tym trochę zarobić), flet i niewielki tomik, sprawiający wrażenie pamiętnika, a także niewielki medalionik z jakimś obrazkiem w środku. W ubraniu chowa zaś zestaw wytrychów (człowiek prawdziwie wolny jest wolny nawet w więzieniu - jeśli tylko ma przy sobie parę takich cacek) i wspomniany sztylet.

Historia: Z historii, które opowiada o swojej przeszłości Chris, można by z powodzeniem ułożyć dziesięć żywotów bohaterów. Walczył ze smokami, pojedynkował się z rycerzami, dowodził armiami i ratował z opresji piękne damy. A księżniczek to poślubił już pewnie z siedem jak nie więcej. No a z zebranych połów królestw (tradycyjnie wręczanych w połączeniu z rękami księżniczek) pewnie zebrało się już znaczne imperium (nad którym panowanie, jak czasami wtrąca, pozostawił swoim wiernym sługom). To jest - jeśli którąkolwiek z jego bujd traktować na poważnie. Jedno jest jednak pewne - niemal całe (jeśli nie faktycznie całe) swoje życie spędził w podróży, tułając się z jednego miejsca na drugie. A zaraza? O niej nigdy nie wspomina w swoich opowieściach. I tylko czasami, gdy rozmowa schodzi na podobne tematy, przez jego dziecięcą twarz przebiega cień.
Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Karty Postaci

Post autor: Mark Subintabulat »

Imię: Iwan Morozow "Liev"

Profesja: Najemnik - instruktor musztry

Wiek: 31 lat

Wygląd: obrazek


Umiejętności:
-wyszkolenie w posługiwaniu się różnymi rodzajami broni na wysokim poziomie (szczególnie wysokie umiejętności w posługiwaniu się kuszą, łukiem, halabardą, włócznią/piką, rapierem i mieczem jednoręcznym)
-walka wręcz
-obsługa dział
-czytanie i pisanie
-jeździectwo
-pływanie (poziom olimpijski)
-nawigacja
-torturowanie
-tresowanie zwierząt
-znajomość gwary Cytadeli
-doświadczenie w walce z zombie level 2 (skill wzrósł po przygodach w Stockton)
Ekwipunek:
*Odzież/Pancerz:
-porządna koszula
-porządne spodnie
-wysokie skórzane buty
-elegancka kamizelka
-skórzane rękawice
-kapelusz z czarnej skóry i biało czerwonymi piórami

-kirys
-karwasze
-naramienniki
-nakolanniki
-puklerz

Oręż:
-świetny miecz
-pas z pistoletami (3 normalne, 2 trzulufowe odłamkowe)
-muszkiet z przytwierdzanym bagnetem
-sztylet

Dodatki:
-skórzany pas z ozdobną srebrną klamrą
-torba podróżna, a w niej (zestaw opatrunków i medykamentów, zapas amunicji i prochu do broni palnej, 2 flaszki nalewki, podstawowe akcesoria podróżnicze)

Historia:
Iwan przybył do regionu rządzonego przez Cytadelę ze wschodu około 6 lat temu wraz ze swoimi towarzyszami broni, z którymi tworzył grupę najemniczą. Wcześniej służył w różnych oddziałach tamtejszych możnych, gdzie doskonalił swój fach. Przez pierwsze kilka lat pobytu na obczyźnie Iwan i jego znajomi najmowali się jako żołnierze okrętowi do eskortowania statków kupieckich, parali się publicznymi zleceniami (listy gończe etc.) i chwytali różnych doraźnych prac. Dwa lata temu po tragicznej śmierci ich lidera grupa rozpadła się, a Iwan jako doświadczony weteran zaczął szkolić młodych chłopaków w sztuce wojennej. Kiedy wybuchła epidemia Iwan był właśnie na jednej z wysp na rubieżach państwa i jako jeden z pierwszych miał okazję stawić czoła zagrożeniu przed jakim stanęła ludzkość. Ewakuował się szybko w głąb kraju, gdzie został poddany kwarantannie, lecz nie wykryto u niego oznak choroby (nigdy nie został przez żadnego zombie dziabnięty, a za radą znajomego kapłana często nosił na twarzy grubą chustę). Teraz miejsce, do którego przybył Morozow z rozkazu władz ma zostać opuszczone z obawy przed epidemią.

EKWIPUNEK ZDOBYTY
-3 pistolety
-trochę złota/kosztowności + część udziałów Moroka
-torba medyka
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Karty Postaci

Post autor: Ranjir »

Imię: Azhim Nautius

Profesja: Najemnik

Wiek: 25 lat

Wygląd:
Obrazek
Całe ciało Azhima pokrywają tatuaże w postaci jasnozielonych, splatających się ze sobą linii.

Umiejętności:
Jak każdy ork i Azhim jest doskonale wyszkolonym wojownikiem. Jego ulubioną bronią są topory (takie jak na obrazku) - zazwyczaj walczy jednym, lecz niewiele gorzej radzi sobie używając obydwu. Walka wręcz również nie jest mu obca. Z broni dystansowej zaznajomiony jest tylko z łukiem - najpraktyczniejszą bronią w tropikalnym lesie. Azhim biegle włada językiem Morskich Klanów w mowie i w piśmie. Jeśli chodzi o języki typowo ludzkie, to potrafi porozumiewać się za ich pomocą, lecz pismo stanowi jeszcze pewną trudność. Poza pływaniem wpław zna się również na sterowaniu małych, jednomasztowych łódek (do ~10m). Dobrze zna się na właściwościach roślin z rodzimych lasów.

Ekwipunek:
- topór (drugi jest pewnie gdzieś we wraku)
- ciemna brygantyna
- skórzane naramienniki
- grube, skórzane rękawice
- wysokie skórzane buty
- worek podróżny, a w nim:
kilka amuletów, osełka do topora, rzemienie, kościana igła, gliniane naczynie z barwnikiem i patyczek do robienia tatuaży

Historia:
Azhim urodził się jako drugi syn szamana Klanu Wichru. Szaman zawsze szkolił swego pierworodnego na następcę, jednakże wiedza o ziołach nie była tabu, więc i drugi syn mógł ją posiąść. Dzięki pozycji ojca, jak również własnym umiejętnościom, udało mu się osiągnąć wysoką pozycję w Klanie. Młodość minęła Azhimowi na polowaniach, nauce i poznawaniu rodzimej kultury.
Gdy Azhim osiągnął 19 rok życia postanowił wyruszyć w świat wraz z kilkoma kompanami. Jako szanowany, młody wojownik prędko uzyskał zgodę i zaokrętował się na kupieckiej jednostce Cytadeli. Wysiadłszy na pierwszej większej wyspie chciwie chłonął nieznaną mu wcześniej kulturę. Prędko nauczył się, że jako ork traktowany jest gorzej niż ludzie. Nie przejmując się tym zbytnio postanowił robić to, w czym był najlepszy - został najemnikiem. Podczas różnych zleceń starał się nauczyć jak najwięcej o ludziach, o sposobie w jaki walczą, by po powrocie do ojczyzny opowiedzieć o wszystkim starszyźnie.
Po pięciu latach młody ork zatęsknił za swym klanem i postanowił wrócić. Wtedy jednak uderzyła zaraza. Azhim pluł sobie w brodę, że nie zdecydował się na powrót kilka miesięcy wcześniej, gdy była zaledwie plotką.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Karty Postaci

Post autor: Borys »

Imię: Wasyl Dimitrow

Profesja: dawniej kat i oprawca, dziś włóczęga

Wiek: 54 lata

Wygląd: Wasyl nigdy nie charakteryzował się imponującą sylwetką, nie dość, że przeciętnie umięśniony, to jeszcze dość niskiego wzrostu. Od dziecka miał jednak w sobie wiele siły, z której nie wahał się korzystać. Dawniej, choć nieokrzesany, to jednak dość elegancki, obecnie zawsze nieogolony, z długimi niezadbanymi włosami. Wszystko co mu zostało, to przenikliwe, zimne spojrzenie niebieskich oczu. Z czasem dorobił się też blizny na twarzy, gdy omal nie zginął po wdaniu się w bójkę w karczmie. Zazwyczaj nosi te same, ciemne rzeczy.

Obrazek

Umiejętności: Wasyl zawsze był dość silny i umiał robić z tego użytek na własne potrzeby. Podczas walki korzysta zazwyczaj z broni obuchowej, mieczem potrafi rąbać tylko na prawo i lewo. Czasami zdarzało mu się walczyć tylko za pomocą gołych rąk. Potrafi robić użytek z pistoletów i innej broni prochowej, choć nie radzi sobie na dalekim dystansie. Warto wspomnieć o jego zdolności perswazji... o ile tylko ma uwiązanego klienta, to za pomocą swoich sztuk, potrafiłby z niego wyciągnąć naprawdę wiele. Paradoksalnie, jednym z jego największych atutów jest podstawowa znajomość lecznictwa. Ponadto jest zahartowany, wytrzyma długie marsze, różne bóle oraz pewien okres głodówki.

Ekwipunek: stalowy buzdygan ze śladami krwi, parę butelek bimbru, czarne, brudne ciuchy, garść złotych monet, sztylet, dwa pistolety, stara fajka... co mu więcej trzeba? Wszystko to trzyma w plecaku.

Historia: Dimitrow był zwyczajnym dzieckiem... no dobrze, tak naprawdę nie był. Już od małego, kierowany piekielną ciekawością, torturował zwierzęta oraz dręczył słabszych rówieśników. Nieraz przez te "zabawy" dostał porządne lanie, ale nie ustępował w wysiłkach, by zgłębić, skąd rodzi się ból i dlaczego ludzie tak na niego reagują. Pasjonowało go, że przemocą można doprowadzić do uległości innych, do władzy nad nimi. Im był starszy, tym gorsze popełniał występki. Po tym, gdy uciął jedynemu bratu kilka palców, wyrzekł się go własny ojciec, zajmujący się snycerstwem. Matka chłopców zmarła parę lat przed tymi wydarzeniami, wskutek gangreny.
Wasyl miał wtedy zaledwie siedemnaście lat. Wędrując, kradł i wykonywał drobne prace, aby mieć co jeść. Szukał też żywności w lasach, starał się polować. Wiódł wtedy życie bardzo podobnego do tego teraz - odkrył bowiem alkohol, któremu powoli się oddawał i który skrupulatnie, systematycznie go niszczył.
Uratował go fakt, że zwerbowali go wtedy bandyci, w roli chłopca na posyłki. Bez nich bowiem nie wytrwałby długo, uzależniony od alkoholu. Dimitrow najchętniej przyglądał się, jak jego nowi towarzysze dręczyli i katowali swe ofiary, z czasem samemu się za to zabierając. Po latach zaczął przerażać samych bandytów swym okrucieństwem i metodami. Ten etap w jego życiu skończył się, gdy książęca armia rozbiła szajkę. Wasyl miał zawisnąć, jednak o jego wyczynach doniesiono księciu tej niewielkiej wyspy. Ten, sam niezwykle podły, wykorzystał talenty Dimitrowa i uczynił go katem. Dimitrow zaczął się regularnie golić oraz obcinać włosy, żył w luksusowych warunkach i przyciągał liczne kobiety. Jego życie zmieniło się, ale jego zamiłowania nie. Z jeszcze większą pasją zaczął torturować ludzi, stosując coraz bardziej rozmyślne metody.
W końcu doprowadzono do niego własnego ojca, oskarżonego o parę drobnych kradzieży. O dziwo, Wasyl uznał go za niewinnego i kazał mu się natychmiast wynosić. Pierwszy raz w życiu okazał komuś litość. Wydawałoby się, że to może początek lepszej drogi życia... ale nie.
Przez kolejnych dziesięć lat Wasyl staczał się coraz głębiej i głębiej, a gdyby nie poparcie szalonego księcia, z pewnością sam zawisnąłby na stryczku. Jego wrogowie, którzy bali się trafić do jego "gabinetu", znaleźli w końcu okazję, aby pozbyć się bezlitosnego kata. Dimitrow z zimną krwią zamordował jedną ze swoich kochanek. Książę pod naciskiem swoich doradców, zmuszony został do wypędzenia swojego "przyjaciela".
Tak oto Wasyl stał się włóczęgą. Pływał od wyspy do wyspy, brał udział w awanturach, pił więcej i więcej, spał w lasach i stajniach. Aż w końcu...
[no i tu zaczyna się fabuła]
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Liadan
Posty: 1018
Rejestracja: 2013-03-01, 18:06
Tytuł: Matka Gąska

Re: Karty Postaci

Post autor: Liadan »

Imię: Martha Rafaela Zalman

Profesja: karczmarka, a właściwie żona karczmarza

Wiek: zwykle kobiety swoim wiekiem się nie chwalą, więc i Martha go nie zdradza. Również po jej wyglądzie trudno go ocenić, bo równie dobrze nie tak dawno mogła skończyć lat trzydzieści, jak i czterdziestki dobiegać.

Wygląd:
Obrazek



Umiejętności: Martha nie dysponuje żadnymi specjalnymi umiejętnościami, poza jedną - świetnie gotuje. Poza tym potrafi to, co potrafi każda pani domu, a to prać, sprzątać, szyć, leczyć drobne dolegliwości i opatrywać rany.

Ekwipunek: Trudno mówić o jakimś specjalnym ekwipunku w przypadku kogoś, kto ukrywa się w piwnicy własnego domu. Choć trzeba przyznać, że piwniczka jest całkiem porządnie wyposażona.
Piwnica stanowiła główny magazyn żywności dla karczmy, więc jest tu całkiem sporo różnego rodzaju jadła i napitków. Zawsze była tu też lampa (olejowa/ naftowa, czy jakie stosowano) oraz zapas oleju do niej i krzesiwo. Teraz są tu też świece, kilka naczyń, noże, coś w rodzaju piecyka olejowego, na czym można zagotować trochę wody, prycza zbita z desek z siennikiem i kocami, trochę różnorodnych ubrań, miska, wiadro, jednym słowem wszystko, co może być potrzebne zamieszkującej ją osobie.
Z ciekawostek warto nadmienić, że karczma stoi w tym miejscu już od kilku stuleci. O ile część nadziemna była wielokrotnie przebudowywana, to fundamenty oraz piwnica pozostały niezmienione. A że dawniej różnie to bywało, to piwnica służyła za schronienie w czasie napadu, więc strop ma solidny, a wejście nader porządną klapą zabezpieczone, w żelazne sztaby zaopatrzoną. Samą klapę też wypatrzyć jest trudno, tak dobrze wpasowana jest w deski podłogi w kuchni. W piwniczce znajduje się też skrytka, gdzie gospodarze oszczędności przechowują, a że karczma to zawsze dobry interes, zebrała się tego niezła sumka w złocie uzupełniona kilkoma sztukami biżuterii.

Historia: Historia Marthy nie różni się od historii tysięcy kobiet. Urodziła się na tej wyspie i tu dorastała. W stosownym czasie rodzice wydali ją za mąż za syna swojego przyjaciela. Żyła dotąd spokojnie pomagając mężowi w prowadzeniu karczmy, a jedynym ich zmartwieniem było to, że dzieci nie mieli.
Zaraza na wyspę dotarła prawdopodobnie wraz z jednym ze statków, który zatrzymał się w tutejszym porcie, by dokonać koniecznych napraw i uzupełnić zapasy. Kobieta była jedną z jej pierwszych ofiar. Co prawda wieści o zarazie już na wyspę dotarły, nawet było wydane zarządzenie, by zgłaszać wszelkie podejrzane przypadki, ale w mieścinie nie bardzo miał kto tego dopilnować. Dlatego, gdy tylko pojawiły się pierwsze objawy, mąż ukrył chorą w piwnicy, a gdy ktoś o nią pytał, twierdził, że wyjechała do krewnej zamieszkałej w wiosce po drugiej stronie wyspy. Martha kilka dni leżała więc nieprzytomna w swojej kryjówce, a tymczasem zaraza zbierała swoje żniwo. Nie wiadomo, czy zombie jej nie wyczuły, czy też dochodzący z piwnicy zapach choroby był tak podobny do zapachu śmierci, że ich nie zainteresował. Być może była to jednak inna choroba, lub też jakimś cudem wyzdrowiała, w każdym razie nie zamieniła się w zombie, ani nie miała cech charakterystycznych dla nosiciela. Gdy kobieta odzyskała przytomność, a później siły na tyle, by spróbować wyjść, okazało się, że w karczmie śpi właśnie kilku zombie. Cóż miała więc robić. Zabezpieczyła klapę sztabami i czekała...
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Karty Postaci

Post autor: Pupu pan Panda »

Imię: Thomas Marrow

Profesja: Były żołnierz w stopniu porucznika

Wiek: 42

Wygląd: Obrazek

Umiejętności: Był oficerem, więc potrafi czytać i pisać, zna się na mapach, orientacji w terenie, zna podstawy taktyki. Ponadto, dzięki latom praktyki, potrafi świetnie posługiwać się swoim dwuręcznym mieczem. Długa wedrówka uodporniła go ponadto na trudy, i odkryła przed nim sekrety sztuki przetrwania.

Ekwipunek:

-miecz dwuręczny
-skórzane ubranie
-krótki miecz ze sprężynowym mechanizmem wysuwania ostrza
-chuj wie co sprężynowe
-kompas
-kolorowe szpilki
-ołówek

Historia:

-Nie, Razor - powtórzył po raz trzeci Thomas.
Razor zaszczekał, jakby z wyrzutem. Krzyki kobiety przybierały na sile. Pies stanął nagle na dwóch łapach, złapał zębami za rękaw swojego właściciela.
-Razor...
Czworonóg szarpnął, pociągnął o krok człowieka w stronę chałupy, obleganej przez zarażonych. Thomas wolną ręką zdjął miecz z pleców, pies puścił ubranie.
-Po co? Przecież wiesz, że wszystkim nie pomożemy.
Szczeknięcie.
-Idę, idę.
Thomas poszedł. Trzej zombie zajęci byli waleniem łapami w drewniane drzwi. Odwróciło to ich uwagę od nadchodzącego zbawienia.
Pierwszy stracił głowę. Poziome cięcie na odlew gładko przeszło przez szyję nieszczęśnika. Thomas zrobił krok w prawo, niesiony ciężarem miecza, przysunął rękojeść bardziej do siebie, z mocą wyrzucił broń do przodu. Czaszka chrupnęła paskudnie. Trzeci trup zorientował się w sytuacji, odwrócił się w stronę atakującego go mężczyzny. Thomas wiedział, że nie starczy mu czasu na wyjęcie broni z głowy ostatniego przeciwnika i zadanie ciosu. Puścił zatem miecz, podstawił truposzowi nogę i w momencie, gdy zombie wznosił rękę do ciosu, Marrow z mocą łupnął go w skroń. Zarażony z impetem wyrżnął w oblegane drzwi, osunął się na ziemię. Gdy usiłował się podnieść, potężny cios ciężkiego dwuręcznego miecz zakończył jego żywot przez dekapitację.
-Otwórz, już koniec - Thomas silił się na spokój. Roztrzęsiona kobieta lekko uchyliła drzwi. Zobaczywszy zdrowego człowieka, odetchnęła. Marrow bez ceregieli wszedł w butach do chałupiny. Pierwszym, co zarejestrował jego wzrok, były zwłoki mężczyzny z zimnym ostrzem noża, które tkwiło w jego sercu. Ręcę kurczowo trzymał zaciśnięte na rękojeści.
-Nie wytrzymał... - wyjaśniła żałośnie kobieta. Marrow, nie bacząc na jej protesty, podszedł do ciała, podniósł je z wciąż tkwiącym w nim ciałem obcym i zabrał ze sobą.
-On nie jest zarażony, nie możesz! - jęczała kobiecina.
-Właśnie dlatego go zabieram - uciął Thomas.

***

-Jednak miałeś nosa, Razor - rzekł zamyślony mężczyzna, wpatrując się w ognisko.
-Myślałem, że to ze szlachetnych pobudek, a tu proszę, taki cwaniak z ciebie.
Pies nie zwrócił uwagi na kąśliwe uwagi właściciela. Sam zajęty był kąsaniem i pożeraniem zwłok samobójcy. Thomas nigdy nie pozwoliłby mu zjeść zombiaka. Co innego zdrowy człowiek. I Marrow, i jego pies jadali gorsze rzeczy. Znacznie gorsze. Porucznik miętolił w ustach suchara, rozmyślał. Rozmyślał o rodzinie. Rozmyślał o zarazie. Rozmyślał o takich jak on, samotnikach. "Ja nie jestem samotnikiem", poprawił się w myśli. Tak, Thomas miał kogoś bliskiego. Rzucił okiem na Razora. Tak, za kilka lat będzie siedział w fotelu i wspominał aktualną sytuację, głaszcząc swojego podopiecznego po głowie. Tak, kiedyś wszystko będzie w porządku.

***

Ścigający byli coraz bliżej. Thomas wnioskował to po coraz częściej wyskakujących zza drzew po jego obu stronach przeciwnikach.
-Szybciej, Razor! Dogonię cię.
Pies posłusznie popędził przed siebie. Marrow przeszył kolejnego atakującego go zombiaka na wylot, nie zwalniał biegu. Widział już przed sobą znajomą przepaść, której truposze nie dadzą rady sforsować. Potępieńcze wycie dodawało mu sił, motywowało go do dalszego wysiłku. Wybił się, przełożył nogi do przodu, wylądował. Czuł już euforię, udało sie. Mimo tego przetruchtał jeszcze kilkadziesiąt metrów. Ryki poczęły słabnąć. Thomas, wycieńczony, klęczał, wspierając się rękami o ziemię, dyszał ciężko. Był zmęczony, ale udało mu się.
Wtedy dostał w bok. Kopniak zombiaka sprawił, że porucznik puścił miecz i przeturlał się na plecy. Myślał że zwymiotuje. Zombie z triumfem wzniósł łapę do ataku.
Czas jest względny, w zależności od obserwatora. Gdy bezsilnie patrzysz na wściekłego truposza, całe życie przelatuje ci przed oczami. Wszystkie sytuacje, złe i dobre, mieszają się w jedną bezkształtną masę, widzisz skomplikowane obrazki, niby mozaikę. Myślisz również o przyszłości, o tym, że niedługo będziesz takim samym zombiakiem jak twój aktualny oprawca. Uczucie bezradności jest przytłaczające. To, że nic już nie..
Razor z impetem wpadł w truposza, zwalił go na ziemię, wgryzł się w wysuszoną skórę. Zombie nie dawał za wygraną, wył i miotał łapami we wszystkich kierunkach. Jeden z tych bezładnych ciosów trafił psa w gardło, pazury rozharatały ciało. Czworonóg odbił się łapami od martwiaka, poleciał do tyłu. Leżał na pleach i szarpał się z bólu we wszystkich kierunkach. Zarażony zajęczał, powoli próbował podnieść się z ziemi. Nie zdołał. Cios dwuręcznego miecza przebił się przez oko, przyszpilił zombiaka dokumentnie.
Thomas rzucił się na pomoc swojemu przyjacielowi. Próbował przytrzymać go, tamował krwawienie własnym ubraniem, rwał, darł, wiązał. Serce waliło mu szalenie, pocił się cały. Pies jeszcze chwilę walczył o życie, po czym wierzgnął po raz ostatni, bezwładnie opuścił kończyny. Ostatkiem sił odwrócił głowę w kierunku Thomasa, zawył cicho. Potem znieruchomiał całkowicie.
Razor zdechł. Nie. Umarł.

***

Człowiek pociągnął sążnisty łyk rumu, westchnął przeciągle. Przyszła jego kolej.
-Nazywam się Thomas Marrow. Kiedyś, dawno temu byłem porucznikiem w armii Cytadeli. Wiodłem spokojne życie, o ile życie żołnierza może być spokojne. Wszystko zmieniło się gdy przyszła zaraza. Zachorowała matka, zachorował ojciec. Gdy pewnego dnia wróciłem do domu, rzucili się na mnie. Własnoręcznie odciąłem im głowy. Ludzie stwierdzili, że pewnie cała rodzina jest zarażona, urządzili na mnie obławę. Musiałem uciekać. Uciekać jak najdalej. Pływałem na różnych statkach, kradłem, zabijałem. Ja i mój pies - Thomas przymknął oczy, pociągnął nosem. Wciąż nie otrząsnął się po stracie. Siedzący przy ognisku zrozumieli w mig, milczeli. Jeden z nieświadomych spróbował pocieszyć Marrowa.
-To tylko pies...
Thomas odwrócił się do niego z mordem w oczach. Chłopak zamilkł.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zombiesada”