Obraz nędzy i rozpaczy

Piętnastu chłopa na umrzyka skrzyni. Archiwum sesji zakończonej.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ygrek »

Akcja przenosi się z Harrowport
Po drodze było co podziwiać. Czas wlókł się ociężale.
Harrowport, jako jedno z największych miast Cytadeli oraz jeden z najważniejszych portów świata dorobił się przez wieki monumentalnej zabudowy. Miasto obrastało zatokę opadającymi i wznoszącymi się drogami oraz kamienicami - z lotu ptaka zapewne przypominało cywilizacyjny mech na skale. Większość budynków, które mijali - nim opuścili "granicę dobrobytu" - pamiętała całe wieki. Mimo tego ich stan był zgoła dobry i dopiero kryzys zarazy doprowadził do przypadków znaczniejszego zaniedbania. Niektóre z tych ważniejszych - parę budynków administracyjnych oraz imponujący teatr - prezentowały architekturę starożytną; bielszą i potężniejszą, bardziej surową i o gładszych powierzchniach. Pochodziły z czasów, gdy wciąż w świadomości tkwiło uderzenie skały z nieba i unicestwienie Serpenckiego Imperium. Jego wpływ niewątpliwie zapisał się w tych monumentach.
Jakże zaskoczeni ironią losu musieliby być jednak przodkowie morskich klanów, gdyby wiedzieli co - na długo po ich tragedii - spotka w przyszłości resztę świata.
Dopóki zostawali w centrum było dość spokojnie. Minęli wielu żołnierzy, ale gdy tylko na horyzoncie pojawiały się raz po raz strzeliste wieże katedry otoczenie stawało się mniej... opanowane. Nie można było się temu dziwić. Władzom miasta i armii nie starczało sił na utrzymanie tej rozległej metropolii w ryzach; dawało to doskonały obraz tego, co działo się w całej Cytadeli. Potężna machina wojenna i administracyjna skupiała się na ekspansyjnej polityce - nie martwiąc się o bezpieczeństwo mieszkańców ze względu na całkowitą hegemonię w okolicy. W przypadku jakiejkolwiek wojny to Cytadela miała atakować, nie odwrotnie. Teraz nagle okazało się że w tym ogromnym kraju nie ma komu pilnować porządku, bo większość sił oraz środków szła na ekspansję wpływów. Trzeba było wywrócić całą politykę do góry nogami żeby w ogóle nie doszło do rozpadu tego kolosa na glinianych nogach. Tym samym też do głosu zaczęli dochodzić rojaliści wraz z Inkwizycją.
Nawet to jednak nie mogło wystarczyć, by opanować falę niepokoju oraz nędzy. Różne stopnie anarchii były nieuniknione - a już na pewno w tak zaludnionych miastach. Sama zaraza jako choroba była tylko jednym z problemów.
Jeszcze przed katedrą gwar tłumów przestał brzmieć wesoło.

- Widziałem, widziałem boga - wył człowiek leżący na czterech skrzynkach i patrzący na nich z góry. Powieki miał jakby wydrapane do krwi, a mimo tego wbijał nieugięty wzrok prosto w oczy idącego Wasyla. - ...widziałem boga i on nas opuścił.
Kilku innych bezdomnych kiwało się w przód i tył, koczując u stóp tego skrzynkowego tronu. Parę metrów dalej ktoś jednak nadal sprzedawał zwykłe jabłka i dało się wyczuć ich zapach. Do slumsów było więc jeszcze daleko.
Aleja prowadząca do katedry stanowiła jednocześnie rynek, a jej szerokość pozwalała stwierdzić że było tu względnie bezpiecznie. Po okolicy nadal krzątali się strażnicy - byli jednak znacznie mniej liczni. Iwan mógł uznać że to tutaj był ostatni odcinek strefy komfortu, kończący się w cieniu kościelnego monumentu.
Katedra Antychymiusza była strzelistym, gotyckim przybytkiem ogromnych rozmiarów, rzeczywiście jednak nie było to nic czego wcześniej widzieli. Być może bardziej imponująco prezentowała by się, gdyby jej prawa strona nie była nadgryziona przez cały poziom naprawczych rusztowań - na których zresztą od dawna nikt chyba nie pracował.
Jakość zabudowań od tego momentu poczęła znacznie spadać, zupełnie jakby przekroczyli jakąś nieoznaczoną granicę. Coraz więcej nędzarzy wylęgało się po bokach bruku, coraz mniej przychylne spojrzenia posyłali im mijani mieszczanie. Widzieli dalej może dwóch strażników i na tym koniec. Oto zaczęła się jakaś społeczna jama, w której nawet słońce świeciło słabiej. Czwórka bogato uzbrojonych wędrowców nie mogła umknąć tutaj niczyjej uwadze. Oczywiście życie nadal tu się toczyło - napotkali tawerny z otwartymi szeroko drzwiami, jakieś skromne stragany, grupki innych najemników czy handlarzy - ale to nie ono było tu gospodarzem.
Z kolejnymi przecznicami przybywało więcej zbitych grup biedaków, czasem doglądanych przez równie nędznych mnichów. Wędrowcy dostrzegali też znaczą ilość indywiduów między samymi budynkami i w ciasnych alejkach. Było oczywiste, że siedzą w nich ciemne typy najróżniejszego sortu które ich obserwują. Obraz biedaków i chorych był raczej jak piana przykrywająca toń ścieku. Zasadzkę można było urządzić tutaj co dziesięć metrów.
Dalej powietrze zaczęły wypełniać wszędobylskie wrzaski, kłótnie i potępieńcze jęki; w nozdrza oprócz standardowych atrakcji slumsu wkradały się powiewy spalenizny. Zdezelowane kamienice ustępowały nieco miejsca otwartym i równie zdezelowanym podwórkom, a żebracy poczęli już natarczywie odzywać się do wędrowców. Nie stronili przed rzucaniem się do ich stóp, obrażaniem bądź błagalną czcią. W tle rozbrzmiewały najdziwniejsze skrzeki i pozornie bezsensowne zdania, jakby bąble pękające z pluskiem we wrzącym tyglu. Ludzie darli się na siebie, wyli o zagładzie, przeklinali boga, bełkotali coś o równie często o piekle jak o alkoholu. Czasem ktoś opętańczo się śmiał, a ktoś inny zwoływał do siebie w celu zdobycia "towaru".
Jakaś młodsza kobieta w łachmanach rzuciła się wyjątkowo zaciekle do nóg Thomasa, czepiając się ich z zaskakującą siłą. Zdawała się wyrosnąć dosłownie znikąd, ale w otoczeniu pełnym koczujących żebraków nie było to trudną sztuką.

- Panie, błagam, panie zbrojny... dom, dom mi palą z dziećmi... pomóżcie, nikogo nie ma zawołać...
I rzeczywiście, gdzieś z głębi bocznej alejki dobiegał łomot i trzaski demolowanego mieszkania. Grupa ludzi podkładała okropnie kopcący ogień pod mierne domostwo, wywołując przy tym potworne wrzaski jakiegoś dziecka. Ciężko było stwierdzić czy był to tylko płacz czy agonia.
- ...tutaj jest! - zawołał ktoś wybiegający na ulicę z innej strony. Dwóch zakapturzonych typów zaczęło zbliżać się w ich kierunku, niczym psy zwabione lękliwym skomleniem kobiety.
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Pupu pan Panda »

No tak. Kiedyś musiały pojawić się jakieś utrudnienia.
-Chyba pora na lekką demonstrację siły... Spieprzaj, babo - Thomas kopnął kobitę, coby się odczepiła. Następnie zdjął miecz z pleców i począł z bronią trzymaną w opuszczonej dłoni iść w kierunku zakapturzonych typów. Nie zamierzał ostrzegać, tylko przekopać jednego, drugiego i pomyśleć co dalej.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Mark Subintabulat »

Iwan przyjrzał się kobiecie. A może to wiedźma? Wyciągnął jeden ze zwykłych pistoletów i trzymając na wysokości ramienia lufą ku niebu rozglądał się wokoło czy nikt nie zamierzał ich zajść od tyłu.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Borys »

Wasyl wyciągnął buzdygan i szedł zaraz za Thomasem. Czas sprawdzić skuteczność sprzętu w praktyce i porozwalać parę łbów.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ygrek »

Ku ich zdziwieniu - bądź i nie - nie wyglądało na to, by zewsząd poczęli schodzić się bandyci. Odtrącona przez kopnięcie Thomasa kobieta upadła z jękiem na ziemię i poczęła nieudolnie próbować się podnieść. Ostatecznie zdołała jedynie odpełznąć na parę metrów od niego, posyłając porucznikowi spojrzenie pełne zdziwienia i gniewu.

Zakapturzeni mężczyźni dopadli do niej natychmiast, z początku ignorując najemników. Chwycili kobietę stanowczo za ramiona i pociągnęli w swoją stronę; ta stawiała przez ułamek chwili zacięty opór. Prędko jednak opadła z sił, oddając się milczącej rozpaczy.
- Została tknięta przez zagładę. Na nic ten wasz oręż... - powiedział pierwszy z typów, unosząc głowę i mierząc wzrokiem przybyszy. Choć był ubrany w brudne łachmany, mówił z elokwencją odpowiadającą jego szlacheckim rysom twarzy.
Na potwierdzenie swoich słów wykręcił kobiecie dłoń i pokazał ją. Jej palce były czarne jak węgiel.
- ... i nie wasza to sprawa, kimkolwiek jesteście. To miejsce cierpi. Nie szukajcie zwady, nikogo bowiem nie przerażacie.

Przenikliwy wzrok mówcy wyraźnie nawoływał ich do odejścia swoją drogą. Można tylko dyskutować, czy brak przejęcia bojową dyspozycją najemników wynikał z butności, bandyckiego legionu czekającego w cieniu na znak czy może z tego, że w tej okolicy ludziom jest zbyt wszystko jedno aby się kogoś bali. Rzezimieszków jednak wkoło nie przybywało - za to jakoś mocniej zawiało spalenizną.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ranjir »

Zobaczywszy czarne palce kobiety Azhim stracił zupełnie zainteresowanie jej losem. - Chodźmy. To miasto rządzi się swoimi, jak widać słusznymi, prawami, a my mamy ważniejsze rzeczy na głowie niż pomoc zarażonym.
Morski nie miał zamiaru angażować się w konflikt z nieznajomymi. Jeśli kompani będą mieli inne zdanie na ten temat, to najemnik poczeka, aż skończą.

[Sesja skończona, więc będę już odpisywał regularnie ;) ]
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Borys »

Wasyl nie schował broni, tylko wpatrywał się lodowato w całe to przedstawienie, słuchając w skupieniu słów zakapturzonego mężczyzny.
- Wielka szkoda - mruknął z rozczarowaniem. - Już myślałem, że będziemy mieli okazję rozruszać kości... Niemniej, jest to jednak już nasza sprawa, wbrew temu co panowie sugerują. Zmarnowaliśmy bowiem tutaj już część naszego drogocennego czasu, którego pan Trinity nie ma. Wobec tego sugeruję, aby go nam panowie zrekompensowali, przedstawiając się pokrótce. Jak widzę po naszej drogie damie, zaraza nie próżnuje... co panowie chcecie z nią zrobić? Z kobietą naturalnie, na zarazę nie da się nic przecież poradzić - powiedział grobowym głosem, lekko podnosząc kąciki ust.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Mark Subintabulat »

Co on odpierdala? Najebał się? - myślał Iwan patrząc na swego carskiego kolegę. Morozow wątpił czy powoływanie się na Jacka może przynieść coś dobrego w tym towarzystwie. Sytuacja w jakiej się znalazła kobieta nie była do pozazdroszczenia, ale nikogo z obecnych nie trzeba było przekonywać do prostego faktu, że świat jest niesprawiedliwy. Z drugiej strony całkiem możliwe, że kiedyś to ich spotka podobny los, dlatego Iwan postanowił porozmawiać z Trinity na temat potencjalnych badań nad zarażonymi lub stworzenia gett, w których mogliby mieszkać. Najpierw jednak należało wykonać zadanie, zachowując przy tym własną głowę.
-Daj spokój Wasyl. Nie traćmy więcej czasu.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ygrek »

Jegomość w łachmanach na słowa Wasyla uniósł tylko nonszalancko brwi, ale nie odwzajemnił cwaniackiego uśmiechu.
- Zrobimy to co należy, podczas gdy te wszystkie możne nazwiska i ich złote dwory czekają na swoją kolej. Powinieneś posłuchać swojego towarzysza... - odpowiedział, cofając się z kobietą i swoim rosłym kolegą do uliczki, z której przyszli. Nie odrywał przy tym od najemników wzroku, sunąc do tyłu niczym duch.
Jednocześnie w alejce za nimi wyłoniła się sylwetka jakiegoś mnicha z dziobatą maską miast twarzy. W dłoni trzymał potężną żagiew buchającą płomieniem niczym rozszalały piec; Wasyl uzyskał więc przynajmniej jedną z odpowiedzi. Scena prędko zamieniła się ponownie w nędzny tłum na poboczu ulicy, tak jak wszędzie indziej. Nie słyszeli nawet krzyków kobiety.

Ponieważ nie było sensu przeszkadzać biedocie w jej ponurym rytmie życia - i tracić cennego czasu, jak paradoksalnie zauważył najochotniejszy do zaczepki Wasyl - najemnikom pozostało powrócić do dalszego marszu. Z pewnością tym zajściem zwrócili na siebie uwagę gapiów, żebraków i innych typów - ale poza wrogimi spojrzeniami nic ich nie spotykało. Konsystencja społeczna okolicy z grubsza się nie zmieniała - aż w końcu po dłuższym czasie wędrówki zaczęło robić się o wiele luźniej. Kamienice znikły z pola widzenia, a w koło widać było tylko sporadycznie występujące i w większości wyniszczone domy oraz podwórka. Wielki Slum mieszał się z czymś w rodzaju porzuconych łąk i parków, pustych pól i resztek wsi. Również i ludzie jakoś się pochowali.
Nie minęło wiele czasu, nim zgodnie ze słowami Jacka poczuli lekką woń bimbru. Oto trafili na rozległą i zarośniętą polanę, na której stała zrujnowana posiadłość. Rozwalona stodoła, jakaś zabita dechami studnia i wielki, choć równie zaniedbany dom. Całość ogradzał o dziwo stojący jeszcze płot, składający się zarówno z desek jak i zaostrzonych bali. Na jednym z nich wisiały dwa szkielety, zaczepione kapturami; u ich stóp widniała wielka tabliczka z koślawym napisem: "ZŁODZIEJE WYPIERDALAĆ, ZATRUWAM, ROZDUPCAM". Resztki furtki zakołatały na wietrze otwierając się zapraszająco.

Z całą pewnością to tutaj mieszkał pan Bimber.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Mark Subintabulat »

Ponieważ żaden z towarzyszy (z zupełnie niezrozumiałych przyczyn) nie śpieszył się aby wkroczyć na posesję bimbrownika, Iwan postanowił dodać otuchy drużynie i jako pierwszy przeszedł furtkę i wolno ruszył do drzwi domostwa. Mężczyzna przyjrzał się framudze i jej obrzeżom. Liczył, że dostrzeże jeszcze jakieś dodatkowe elementy, które powiedzą coś więcej o człowieku, z którym Trinity zrobił interes. Ponieważ długie przebywanie w ciszy przed wejściem do czyjegoś domu można było posądzić za podsłuchiwanie lub nawet gorszy występek, Morozow zapukał po chwili i zrobił dwa kroki w tył.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ygrek »

Framuga i otoczenie zdradzały o mieszkańcu tyle, że musiał być albo leniwy, albo biedny. Wszystko było na wpół zarośnięte oraz wyblakłe od słońca; małe schodki prowadzące do drzwi wejściowych jęczały przy każdym kroku, a balustrada wyglądała jak obgryziona kolba kukurydzy. Słowem - rudera zabita dechami.
Po tym jak Iwan zapukał przez dłuższy czas nie było żadnej reakcji. Można było nawet pomyśleć że nikogo nie ma w domu. Dopiero po niemal minucie zgrzyty zza drzwi oznajmiały, że ktoś zamierza im otworzyć. Jak na ich nędzny stan, odryglowanie zajmowało zaskakująco długo...
W końcu otworzyły się ociężale i z prędkością pasującą do jakiegoś sejfu. Z mroku domostwa najpierw wyjrzała lufa pistoletu; towarzyszył jej błysk binokli oraz zostawionego jeszcze łańcucha bezpieczeństwa, ograniczającego kąt otwarcia drzwi. Przez szparę wychylił się podstarzały jegomość w kapeluszu. Powiało grozą, drożdżami i kwaśnym bimbrem.
obrazek
- Czego pan chcesz i kiedy pan oddasz?...- zaczął, po chwili jednak poprawił wolną dłonią binokle i lepiej przyjrzał się nieznajomym - ...e, to wy od Unijnego? Ale was wystroił, kurwa jego mać. Co was tak mało?
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Borys »

Wasylowi bardzo spodobał się ten zapach. Był prawie taki sam, jak w jego dawnej pracowni. No, może poza smrodem gnijących ciał. Stare, dobre czasy...
- Zapewniam, że nie trzeba nas więcej - wtrącił Wasyl. - Gdzie masz pan ten towar? Im szybciej dobijemy interesów, tym lepiej. Nie ukrywam, że przy okazji chciałbym zapoznać się z pańską ofertą, cenię sobie dobry alkohol. Jestem urzeczony... - tu spojrzał wymownie na wiszące szkielety - ...tutejszym wystrojem.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Mark Subintabulat »

-Jednak najebany - potwierdził w myślach swoje przypuszczenia Morozow. Carsski musiał jednak przyznać, że jego towarzysz gdy się nie odzywa sprawia wrażenie całkiem normalnie zachowującego się najemnika.
-Priorytetem jest ładunek dla pana Jacka. Proszę wskazać nam gdzie znajduje się towar, który mamy zabrać. Im szybciej go pan nam wyda, tym szybciej się stąd zwiniemy i przestaniemy narażać pana na ewentualne niedogodności ze strony osób trzecich.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ranjir »

- Zgadzam się z przedmówcą. Tym drugim.
Uznając, że wszystko co powinno być powiedziane powiedziane zostało Azhim czekał na reakcje gospodarza. Spodziewał się raczej odpowiedzi na pytanie Wasyla, niż przejścia do kwestii ich zadania, lecz nie zamierzał nikogo popędzać. Niech się stary wygada. Może nawet coś ciekawego powie.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ygrek »

- Czego się tak spieszy, zaraz, karwasz twarz... - Mend Pariazzo zniknął na chwilę za drzwiami, by później otworzyć je całkiem i wyjść z domu. - Chodźcie do stodoły, tam wszystko mam.
Podczas spaceru po podwórku rudery jegomość zdążył odpowiedzieć na słowa Wasyla.
- Słuchaj pan, taką mam ofertę prywatną publiczną, że pędzę bimber; ale to jest ino moja zabawka taka za dnia. Wszystkie organizmy patologiczne bądź nie w okolicy znają mnie jako bimbrownika. A ja gdy już zaspokoję dzienne potrzeby każdego alkoholika, zera i marginesu społecznego, zabieram się za ważniejsze rzeczy. Alchemia - mówi to panu coś?
Zbliżywszy się do stodoły, Mend wlazł między sypiące się bale i dechy, coś przesuwając i odkrywając fragment zaskakująco porządnej ściany. Wyglądało na to, że fatalna zabudowa tej włości jest tylko maskującą skorupą.
- No i widzisz pan jaki fajny wystrój; tutaj trzeba mieć oczy dookoła głowy, a nawet jedno w dupie. I nie mam na zbyciu teraz dla pana ani butli trunku, który nie mógłby się okazać niebezpieczny... - kontynuował rozmowę, mocując się z jakimiś drewnianymi ryglami - ...bo ja w tym bimbrze przemycam rtęć z prastalą.

Rozwarły się ukryte drzwi, ukazując wnętrze stodoły. Wyglądało przeciętnie, ale nie panował tu żaden burdel - zasadniczo było pusto poza jakimiś skrzyniami, paroma wozami i boksem dla osła. Jedynie światło dnia wpadało tu przez jakiś wymyślnie skonstruowany system szczelin i szyb w poddaszu.
Wóz, który ich interesował, stał na środku jeszcze pusty. Choć wyglądał nędznie, jego podwozie i koła zdradzały doskonałe wykonanie metalurgiczne.
Alchemik przeszedł w róg stodoły, odsunął snop starego siana i odkrył zakutą klapę w zamurowanej podłodze; z pomocą wielkiego klucza uporał się z mechanizmem i otworzył ją. Pod podłogą czekała przemyślnie opancerzona skrzynia. Jej rozmiar wymagał z pewnością wysiłku trzech chłopa do samego przeniesienia.
- Weźcie to załadujcie, ja obudzę i zaprzęgnę Boczka. Zabezpieczyć porządnie na wozie, w skrzyniach są łańcuchy, liny i płachta na przykrycie. A jak spadnie przy załadunku to któregoś kurwa zastrzelę.
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ranjir »

O ile dotychczas pośpiech był wskazany, to z załadunkiem skrzyni nie należało się śpieszyć. Strata towaru w stodole, podczas załadunku byłaby największym partactwem.
- No to bierzmy się za to cholerstwo. Powoli i spokojnie.
Kiedy skrzynia została umieszczona na wozie morski wziął się za zabezpieczanie ładunku.
- Ładunek godny obstawy. Miasto pogrążone w chaosie, a czterech najemników z nowiutkim ekwipunkiem przewozi wielką skrzynię owiniętą w łańcuchy. Zobaczymy kto się zainteresuje zawartością...
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Pupu pan Panda »

-Panie... pan jesteś menda i pasożyt społeczny. Cichcem chyłkiem pan chowasz zdradziecko, ja pójdę na kolegium... - Thomas tarmosił się z ładunkiem. Teraz jest, kurwa, najemnikiem, a nie robolem. Nie powinien musieć jebać się z takimi rzeczami.
-Wiesz pan, ile hien się zleci do tego? Lepiej byś pan zrobił, jakbyś pan na płachcie napisał "Ładunek prastali", przynajmniej by myśleli, żeś pan pojeban... A tak to każden jeden będzie chciał sprawdzać, co się odpierdala na tym jebanym wozie.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Borys »

Wasyl rozejrzał się po stodole i jakby zniechęcony słowami alchemika zaczął powoli ładować towar na wóz, oczekując na dalszy rozwój wypadków.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ygrek »

Ładowanie poszło żmudnie, ale bez przeszkód. Rzecz była słusznie ciężka - ciężko stwierdzić czy więcej ważyła skrzynia czy sama jej zawartość. Wóz był jednak przemyślnie zbudowany i dałoby radę popchać go bez osła - choć byłoby to powolne i ubliżające.
W międzyczasie Mend skomentował uwagę Thomasa.
- Ale właśnie tego chce pan Trinity; demonstracji siły wobec podrzędnych gangów marginesu społecznego. I niech se patrzą, jest na co popatrzeć... raz dostaną po ryjach to będą wiedzieć komu nie zabierać towarów. Zresztą co pan gadasz, zara przymaskujemy...
Gdy już ładunek był maksymalnie umocowany linami i łańcuchem, alchemik przystąpił do misternego zastosowania płachty - właściwie serii płacht, szmat oraz kilku innych śmieci. Całość przyozdobił paroma wciśniętymi we wnęki butelkami z jakimś przeciętnym alkoholem.
- To ku mistyfkacji i za fatygę, dowieziecie to wypijcie. Ostatnie zlewki bimbru spożywczego, bezpieczny i zdatny do chlania.
Na koniec wywiódł z boksu opasłego osła o zwisających policzkach. Boczek z początku był oporny, ale po paru kopnięciach w masywny zad zdał się obudzić (być może jak na zlocie). Właściciel napoił go jakąś dziwnie śmierdzącą wodą - po czym zwierzę stanęło na baczność, gotowe do natychmiastowej pracy.

- Z tą ostrożnością to przesadzałem, nic nie powinno się stać jak zleci; skrzynia winiarska ekskluzywna wstrząsoodporna. Bylebyście poczuli szacunek do towaru - to nie są tanie rzeczy. Teraz wio, macie pejcz i poganiajcie osła jak trzeba, drogę zna... no, poszli mnie stąd. Pieniądz nie gra roli kiedy pęcherz boli.
Ponieważ nie było nic do dodania, alchemik otworzył główne wejście do stodoły i wyprowadził grupę wraz z powozem. Ruszyli więc w drogę, opuszczając obskurną posiadłość Bimbra.
* * *
Gdy konwój przemierzał początek drogi powrotnej nic jeszcze się nie działo. Peryferia Wielkiego Slumu były zbyt puste, by ktoś zwrócił na nich uwagę. Dopiero kiedy porzucone podwórka i resztki posiadłości poczęły ustępować coraz ciaśniejszym, zdezelowanym domostwom, gawiedź stała się dostatecznie liczna by poczuli na sobie jej spojrzenia.
Trochę przed miejscem, w którym wcześniej spotkali błagającą o ocalenie kobietę - oraz jej dziwnego oprawcę - wśród tłumu zawrzało bardziej. Nasiliły się rozmowy jednoznacznie na temat wędrującego konwoju, którego przejście z ciekawostki stało się główną atrakcją. Między żebrakami i inną biedotą przewijały się typy o poważniejszych posturach.
- Lekarstwo - podrzucił któryś z nich, rozbudzając iskrę w żałosnych mieszkańcach ulicy. Biedota szybko zawrzała.
- Co wiozą? Co wiozą. Nie dla nas. Nie dla psa...
- Wszystko wywożą... do miasta, ostatnie cuda dla siebie zabierają...
- Mojemu ojcu zabierali wszystko na państwowe! Siebia tylko ocalą, nas wypalą...
- Lekarstwo. Lekarstwo. Moje dzieci...
- Odpłyną i nas spalą! Spalą! Spalą!

- Wszystko spłonie! - Zawył jakiś wieszcz zagłady. Tłum na dobre zahuczał jak chmara insektów, coraz natrętniej zachodząc drogę najemnikom. Utworzył się zator; spojrzenia były już nieprzyjazne, wrogie i błagalne zarazem.
Pokrzywdzona przez los masa w swej najgorszej postaci - przetrzebionej tragedią i żalem, całkowicie odsłonięta na każdą manipulację. Wystarczyłby najmniejszy bodziec by podżegany - zarówno przez sam los jak i rozmaite grupy - tłum przelał swą gorycz w zwierzęcą wrogość. Taką, na której krawędzi tańczy się każdego dnia życia w tych warunkach.
Nędzarze poczęli wychodzić niebezpiecznie blisko - na tyle by najemnicy mogli uznać że to jest moment, w którym należy użyć co najmniej silnej sugestii. Błaganie, zazdrość i desperacja które widzieli zlewały się w czarę wrogości; jaka była więc różnica między tą scenerią a nacierającą hordą umarłych? Przecież ci ludzie nie mieli prawdziwego życia. Cała ich egzystencja była zaprzeczeniem codzienności, którą znali ci w konwoju - mający towar. Mający 'lekarstwo", zarówno dosłowny medykament, jak i lekarstwo na wszystkie bolączki świata: pieniądz.
Jakiś dziad z kikutem zamiast ręki wyrwał się gwałtownie do przodu, wskazując jedyną dłonią na osła ciągnącego wóz.
- Dacie osła, zbrojne... choćby osła... my głodni, a wy z bogactwem idą! Co wam osioł z jako cudami w kufrze! My umierają, my głodni!
Zgraja podchwyciła nowe hasło, dzieląc szkliste spojrzenia między cudotwórczym wozem a czymś tak podłym jak ciągnący go Boczek.
- Głodni... głodni... GŁODNI!
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Borys »

Wasyl chwycił za bat, którym do tej pory popędzano leniwego Boczka i z agresją uderzył tuż obok ucha zwariowanego dziada. Jeśli to nie pomogło, wystrzelił w górę jednym ze swoich pistoletów, które uprzednio nabił, widząc zbierające się tłumy.
- Wypierdalać, nie ma tu żadnego kurewskiego lekarstwa! Osła chcecie? A co my? Organizacja dobroczynna? Cały towar trafi do wojska, co to broni waszych nędznych dup przed tymi zasranymi plugastwami. Więc do kurwy nędzy nie przeszkadzajcie nam, bo nie mamy na to czasu!
Jednego Wasyl ukrywać nie musiał - wściekłości.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Pupu pan Panda »

-Panie, pan uspokój się pan. To po spokojności trza, sposobem - Thomas przejął bat od Wasyla, stanął przed tłumem ludzi.
-Twarz męska, brutalna... Brutalna, ale męska! Ojjj niewolniku, bo jak zajebie z obcasa w kutasa... Paszoł won, swołoczo, bo wyzabijam! - Thomas się nie pierdolił i zajebał dziadowi batem przez łeb.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Mark Subintabulat »

Iwan najpierw chciał załatwić sprawę bez stosowania przemocy, ale już chuj.
-Kurwy i złodzieje! Boga się nie boicie? A przykazanie nie kradnij, kurwa? Sami egoiści z was. Tylko o sobie myślicie. Tu chodzi o przyszłość wszystkich!
Morozow wyjął z za pasa pistolet wielolufowy, ale póki co w nikogo konkretnego jeszcze nie celował.
-Spierdalać z drogi, bo jak przyjdzie prawdziwe wojsko z inkwizytorem to was spacyfikuje i pół dzielnicy spali przy okazji.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ygrek »

Starzec potraktowany batem odleciał do tyłu. Upadł na ziemię, wrzeszcząc słabo i przewracając się pod nogi poprzedzającego go tłumu. Ten zamilkł na krótką chwilę, przyswajając wydarzenie. Wzrok nędzarzy wędrował z uderzonego batem człowieka na karawanę; na bruku pojawiły się plamki krwi.
Zebrani ludzie - niby jakieś rekiny - zawrzeli głośniej po dwakroć. Gdy już mieli chyba rzucić się bezmyślnie na konwój, wystrzał pistoletu Wasyla w powietrze znów zawiesił czas w próżni ciszy. Wszyscy zastygli... ale w ich oczach było więcej gniewu niż strachu.
Wtedy najemnicy zaczęli zauważać przemieszane w tłumie sylwetki, które nie reagowały tak jak reszta motłochu. Zdawały się w nim pływać, bacznie obserwując karawanę i lokując się w dogodnych miejscach. Dziwni osobnicy dopiero teraz zaczęli wychodzić naprzód i odróżniać się od masy nędzarzy... Byli wybitnie w nią wtopieni, ale najwyraźniej uznali moment za odpowiedni na konfrontację.

Ktoś wystąpił z zastygłego tłumu i klęknął nad uderzonym, krwawiącym starcem. Ujął jego głowę i przetarł ranę czarną rękawicą. Pod obdartą, krótką płachtą godną żebraka nieznajomy ukrywał wyraźnie zbrojny rynsztunek. Dopóki zostawał ściśnięty między biedakami nie sposób było go odróżnić.
Wiedzieli, że obok niego wychodzą powoli inni, a jeszcze kolejni czekają - utopieni w tłumie, być może obserwujący z dachów i wnęk. Prowokatorzy i manipulanci zasłonięci murem zdesperowanych ludzi.

- Prędko powołujecie się na Boga w miejscu, gdzie nie sięga jego łaskawe spojrzenie - powiedział butnym tonem nieznajomy, układając delikatnie głowę starca na ziemi i wstając. Był wysokim mężczyzną niespełna czterdziestu lat, o złotych włosach i przekrwionych oczach. Ich obwódki wymazane miał jakąś czarną farbą.
Wyglądało na to że był jakimś przywódcą wyłaniającej się z tłumu bandy. Rozłożył ręce w teatralnym geście, niby biorąc pod swe skrzydła zastęp uciśnionych.
- Wojsko broni tylko interesów spasionych arystokratów, więc wzywacie go nadaremnie... chociaż i tak raczej nie służycie koronie. Kogo chcesz tym wystraszyć, towarzyszu? Tych ludzi? Co mają do stracenia? Gdyby wszechmocna Cytadela chciała już dawno pomogłaby tysiącom takich jak my. Woli udawać że jest zbyt zajęta. Widziałeś tu gdzieś chociaż jeden patrol? Świat się kończy, a rządzący nim próbują wycisnąć z niego jeszcze swoje interesy... Nie wiem kto jest gorszy; oni czy dzikie hieny takie jak wy i wasi panowie. Zatłuklibyście biczem każde dziecko zdychające z głodu u progu waszych domów, gdyby tylko poszedł taki rozkaz!
Tłum podchwycił mowę złotowłosego, krzycząc entuzjastycznie i wznosząc pięści do nieba. Wśród wrzawy słyszeli równie ochocze głosy nawet kobiet czy dzieci... chyba, że im się już zdawało od duchoty sytuacji.

Blondyn otoczył się nędzarzami, dyskretnie cofając do tłumu i dając się wchłonąć. Wycelował jeszcze oskarżycielsko palec w stronę Thomasa nim jego sylwetka utonęła w rozgorzałej chmarze, bądź co bądź, cywili.
- Widzę że świerzbią was ręce, więc proszę bardzo; strzelajcie do woli. Bogacze będą mieli o kim czytać w jutrzejszych gazetach...
Biedacy solidarnie, acz ostrożnie i bardzo powoli postępowali do przodu, zacieśniając półkole wokół przodu konwoju. Najemnicy widzieli postępujących z tłumem bandytów, ale ci wtopili się tak zwarcie że oddanie jakiegokolwiek strzału z wielką pewnością zabiłoby kogoś postronnego. Nędzarze nieco zwalniali kroku, zostając powoli z tyłu - ale uzbrojone typy zdążyłyby już raczej podejść do wozu nim można by było do nich strzelać z czystym sumieniem.
Chyba że najemnicy już go nie mieli.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Mark Subintabulat »

Morozow nie wiedział czemu wysłuchał do końca monologu mężczyzny. Ocenił, że powinien go postrzelić kiedy miał okazję, ale jak to mówią w Carstwie: Co się odwlecze to nie uciecze. Gdy tylko biedacy zaczęli się przybliżać, Liev wyciągnął z zza pazuchy swój mieszek z drobniakami (miedziane i srebrne monety) i zamaszystym ruchem ręki rozsypał po tłumie przed nimi. Jeżeli wybuchnie zamieszanie to dobry moment na próbę ustrzelenia bandytów. Jeżeli zamieszanie jakimś cudem nie wybuchnie to Morozow po pierwsze mocno się zdziwi, ale i tak spróbuje ustrzelić jednego z podżegaczy. W sumie jak nie dostarczą towaru Jacka to sami dostaną wpierdol, a być może nawet stracą życie. Zabicie paru nędzarzy można by nawet nazwać przy dostatecznie wygimnastykowanym umyśle aktem miłosierdzia. Przynajmniej nie umrą z głodu. Jeżeli dojdzie do najgorszego to Iwan najpierw postara się wypstrykać z pistoletów, celując w prowodyrów, a gdy przeciwnik będzie zbyt blisko na oddawanie strzałów, przyjdzie pora na wypróbowanie nowego ostrza.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Pupu pan Panda
Posty: 821
Rejestracja: 2013-08-19, 14:26
Has thanked: 1 time
Been thanked: 2 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Pupu pan Panda »

-Wypierdalać, biedaki robaki cebulaki - Thomas się nie pierdolił, zdjął z pleców miecz. Doskoczył do pierwszej linii żebraków, i wykonał koszące cięcie od prawej do lewej. Chciał ich przestraszyć. I wyzabijać. Ale bardziej przestraszyć. Po ciosie odskoczył do tyłu, nie zamierzał wchodzić w gówienny tłum śmierdzieli.
Ygrek pisze:Jeden z drugim wyciągacie ręce
A trzeci loot łapie i chwyta
Ja widzę tylko niestety
A chuj nie legendar bo kasa i strzykwa
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ranjir »

Przysłuchując się zamieszaniu Azhim nabierał przekonania, że motłoch zbierający się dookoła, to bardziej zwierzęta, niż ludzie. Wystąpienie blondyna nie zrobiło na nim żadnego wrażenia - ot, kolejny człowiek, który pod maską szlachetności stara się zarobić na nędzy innych.
W odpowiedzi na coraz odważniejsze zachowanie ludzi, morski postanowił grać dzikusa, zwłaszcza, że dotychczas i tak się nie odzywał. Najemnik wykrzywił twarz w okrutnym grymasie, podniósł górną wargę ukazując zęby i zaczął warczeć. Na tyle głośno by podchodzący mogli go słyszeć.
Gdy Thomas skoczył ku ciżbie, Azhim postąpił podobnie - ciął ostrzem topora, a następnie wykorzystał pęd by ogłuszyć najbliższego wieśniaka ciosem trzonkiem. Po wypadzie wycofał się natychmiast i przyjął postawę bojową powarkując cicho. Dawał znać nadchodzącym, że pierwszy, który znajdzie się w jego zasięgu straci życie.
Awatar użytkownika
Ygrek
Posty: 291
Rejestracja: 2013-10-22, 23:08
Tytuł: Wiecie kim jestem
Has thanked: 3 times
Been thanked: 9 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ygrek »

Ani złoto, ani groźby i pokrzykiwanie nie powstrzymały tłumu - omamionego zarówno przez głód jak i bandycką prowokację. Do rozumów motłochu przemówiła dopiero krew. Polała się gwałtownie i hojnie.
Ponieważ nie było miejsca ni czasu na wystrzał, wielki i jednolity szum miał zaszczyt przerwać swym cięciem miecz Thomasa. Stal wybrzmiała jak dzwon, komponując swą muzykę z natychmiastowym jękiem trafionych i wrzaskiem wszystkich innych. Wyglądali na niesamowicie oburzonych jak na ludzi idących z bądź co bądź podobnymi zamiarami.
Porucznik oczywiście przy okazji przeciął twarz wmieszanego w biedaków bandyty, zupełnie zaskoczonego bezpardonową odpowiedzią na zagrożenie. Nim strach i pojęcie sytuacji - niby impuls nerwu - rozbiegł się po reszcie motłochu, inna jego część zdążyła dotrzeć do Azhima. Stało się to samo.

Zapadła straszliwa cisza, paraliżując na chwilę całą okolicę i natychmiastowo kierując nędzarzy do ucieczki w popłochu. Widok tego, jak kilku - niby zaledwie, ale jednak - biednych braci zmasakrowanych u boku prowokatorów wystarczył, by cała żarliwość zgromadzenia prysła. Tak jakby czar rzucony na nie przez bandytów wygasł.
Ciała zabitych upadły z łoskotem; legły okaleczone u stóp konwoju, krwawiąc obficie. Być może jeden czy dwóch żebraków jeszcze żyło, w swej beznadziei próbując zatrzymać ucieczkę życia z okropnych ran na torsach.
Tłum w panice rozbiegł się gwałtownie, prędko opuszczając plac "boju" i zostawiając za sobą ukrytych wcześniej bandziorów. Ci, zdezorientowani, próbowali jakoś się ze sobą porozumieć i rozglądać.
Nie zdążyli wyjść z żadną sensowną inicjatywą. Podziałał szok, niedowierzanie i gwałtowna dezercja depczącego ich po drodze tłumu. Najwyraźniej ich jedynym planem było zasłaniać się bliskością cywili i liczyć na wahanie najemników.
Ci nie próżnowali, wykorzystując zatrzymanie "frontu" po pierwszym - w pełni jednostronnym - kontakcie. Dwaj bandyci, którzy zdążyli podejść z tłumem przy jednoczesnym zachowaniu życia natychmiast dostali kilka cięć od Thomasa i Azhima. Kilku innych próbowało dobiec im z pomocą, ale zostali wystrzelani jak kaczki przez Iwana oraz Wasyla.
W odpowiedzi ktoś oddał strzał w Iwana, ale kula jedynie zagruchotała w naramiennik. Poza lekkim wgięciem i odpryskiem nie stało się nic. Ta jedyna szkoda mogła się skończyć co najwyżej małym siniakiem.

Reszta bandy uciekła w popłochu gdy ich towarzysze jeszcze ginęli. Po wygadanym blondasie nie było śladu; nie widzieli go nawet wśród uciekających. Najemnicy rozglądali się co prawda na wszystkie strony, ale nikogo więcej nie było nawet na dachach. Zostali sam na sam z pięcioma ciałami - w tym trzech żebraków - u stóp i trzema bandziorami za nimi. Ci pocięci zdążyli już wykrwawić się na śmierć, ale ostatni z postrzelonych - leżący najdalej - wyraźnie próbował się odczołgać. Średnio to wychodziło ze względu na ranę pod brzuchem, którą spazmatycznie uciskał.
Osioł nawet przez chwilę nie pisnął, wpatrując się pustym wzrokiem w nieśmiało pojawiające się na horyzoncie sylwetki gapiów. Niektóre z mniej zabitych dechami okiennic w okolicy uchylały się niepewnie, a z tyłu konwoju dobiegały niesione przez duszne powietrze szepty i lękliwe rozmowy postronnych obserwatorów.
Dominowała jednak głucha cisza, podkreślająca szuranie czołgającego się bandyckiego niedobitka. Nieudolnie wlókł się ku ucieczce, zostawiając na bruku wątłe smugi krwi.
Awatar użytkownika
Borys
Krul
Posty: 5516
Rejestracja: 2013-02-16, 17:21
Tytuł: Wielki Chan Borysady
Has thanked: 46 times
Been thanked: 43 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Borys »

Wasyl z ponurą miną podszedł do niedobitka i przycisnął mu buciorem twarz do ziemi. Potem podniósł nogę i uderzył z całej siły. Powtórzył proces. Następnie zmienił cel i uderzył w szyję, a potem przygniatał niedobitka tak długo, aż go udusił.
Potem splunął i wrócił do kolegów.
- Kontynuujmy.
Jack: Wilhelm, wanna come work for me and open a vault?
Wilhelm: No.
Jack: I'll pay you a million dollars.
Wilhelm: Okay.
Awatar użytkownika
Mark Subintabulat
Wielki Szambelan
Posty: 1746
Rejestracja: 2013-05-10, 16:12
Tytuł: A. Duda Borysady
Has thanked: 2 times
Been thanked: 3 times

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Mark Subintabulat »

Morozow nie skomentował zachowania Wasyla. Przytaknął ruchem głowy, że zgadza się na kontynuowanie misji, Przed wyruszeniem podszedł jednak do jednego z zabitych bandytów i przeszukał zwłoki w poszukiwaniu jakichś cech identyfikujących wroga - być może jakiś tatuaż, lub medalion z charakterystycznym symbolem? Po krótkich oględzinach mężczyzna dołączył do szyku i wznowił ochronę konwoju.
Borys, dobry ziomek
Pedicabo ego vos et irrumabo
"Sprawiedliwą bowiem jest wojna dla tych, dla których jest konieczna, i błogosławiony jest oręż, jeśli tylko w nim cała spoczywa nadzieja."- Liwiusz


Hard Corps Theme

Obrazek
Awatar użytkownika
Ranjir
Posty: 620
Rejestracja: 2013-05-08, 21:41

Re: Obraz nędzy i rozpaczy

Post autor: Ranjir »

Azhim pokręcił głową z niesmakiem. - To było niepotrzebne. - Nie mówił jednak nic więcej. Śmierć to śmierć. Ta była po prostu... niepotrzebnie brutalna.
Morski stanął przy burcie wozu będąc gotowym do dalszej podróży.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Zombiesada”