Borysada

Do leśnej krainy przybył goniec. Zatrzymał się w mieście Camedyr. Bacznie rozglądnął się wokół, zsiadł z konia. Podszedł, pokazując nieuzbrojone dłonie, do kogoś, kto wyglądał na miejscowego. Grzecznie się przywitał i spytał, gdzie mógłby udać się, żeby rozpocząć rozmowy dyplomatyczne.

Miejscowy zawołał swoich dwóch synów i przy pomocy wideł wskazał nachalnemu wędrowcowi mówiącemu niezrozumiałym językiem drzwi.

Poseł postanowił spowrotem wskoczyć na konia, spierdolić i spróbować znowu. Tym razem szukał kogoś bardziej kompetentnego.

Przechodzień wskazał drogę do miejscowego urzędnika, który pokierował posła do stolicy.

<teraz decyzja należy do Nevrasta>

Przybyło poselstwo od Koviru Powyssu.

Keltowie to lud spokrewniony z tobą, posługujecie się takim samym językiem, kulturą [ale oni są bardziej cywilizowani] oraz podobną religią [uznają was za łagodnych odszczepieńców od głównego nurtu religii]. Ale za to was lubią.

Do stolicy przybył także szwadron purpurowych nosorożców (30 jeźdźców) z kapitanem Skurbykiem na czele. Proszą o widzenie z władzami.

Miejska straż zatrzymała nosorożcą jazdę przed bramami miasta, żądając zostawienia swoich wierzchowców w lokalnych stajniach.

Kapitan nakazał uczynić jak powiedzieli im strażnicy. Oddelegował 10 ludzi którzy mają nakarmić i napoić nosorożce podczas gdy reszta uda się na widzenie z władzami miasta.

Chwile później podeszło do gościa trzech półelfów. Jeden z nich był ubrany w długie, zielone szaty, dwaj pozostali byli w kolczugach i dzierżyli włócznie.
Nieuzbrojony uśmiechnął się miło do gościa i rzekł:
- Witaj w Camedyr panie, szlachetna pani Moiretin przyjmie Cię w swojej rezydencji. Chodź z nami.
Grupka ruszyła w stronę centrum miasta, gdzie znajdowały się olbrzymie liściaste drzewa o grubych, rozłożystych gałęziach. Każde z drzew posiadało dziesiątki pomieszczeń wydrążonych w pniu i gałęziach zamykanych okrągłymi drzwiami. W jednym z nich, na wysokości 40 metrów znajdowało się otwarte pomieszczenie do którego prowadził przestronny balkon. Prowadziła do niego winda, która czekała opuszczona obecnie na wysokość kilkunastu centymetrów nad ziemią. Lider półelfów wykonał zachęcający gest, aby gość szedł do windy, a gdy to uczynił dołączył do niego.
Niedługo potem znajdowali się w sali, gdzie na tronie siedziała smukła elfka o długich czarnych włosach ubrana w srebrno-zieloną, ozdobioną perłami suknię. Na widok gościa wstała z miejsca i powiedziała:
- Witaj przybyszu z czym do nas przybywasz?

[do posła Pandy]

Elfia pani otrzymała wiadomość o kolejnych gościach. Poleciła, aby spotkali się z Irvinem i Eoinem, którzy przybyli do miasta dzień wcześniej, aby porozumieć się z Moiretin we wspólnych planach trzech miast.
Obaj przebywali w długim namiocie u stóp sąsiedniego drzewa. Tam też przyprowadzono nowych gości.
Moiretin miała dołączyć do nich gdy rozmówi się z gościem z południa.

Irvin który siedział przy długim stole wstał i powitał gości zarówno z Kovir Powyss jak i Noshornu.

Skurbyk przestrzegł już wcześniej ludzi aby zachowali dyscyplinę i spokój, bo jeżeli dojdzie przez nich do jakiejś boruty to dostaną zakaz na polowania na behemoty do końca roku (A to jest coś co chcieliby robić codziennie). Kapitan wystąpił z szeregu i podszedł do Irvina zachowując odpowiedni dystans.
-Król Ragnar pozdrawia was i całą ludność Cardolinu. Jako jego reprezentant proszę o wysłuchanie jakie wieści pragnie wam przekazać.

Naturalnie, słucham Cię bardzo uważnie panie - powiedział Irvin.

-Przybywam z królestwa Hasagi, z polecenia króla Spazza Maticusa. Mój władca chciałby nawiązać stosunki dyplomatyczne i, jeśli byłoby to możliwe, umowy handlowe. Moje pytanie brzmi: co możecie nam zaoferować i czego chcielibyście w zamian?

Mamy mięso na sprzedaż i zwierzęta hodowlane. Nie wiemy nic o was, więc jak na razie tylko tyle możemy wam zaproponować.