Literatura

Władca: Gudochvid Srogi [Slavik]
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Slavik
Posty: 42
Rejestracja: 2013-03-01, 16:00

Literatura

Post autor: Slavik »

Ważnym elementem sztuki kninyrskiej jest literatura. Zarówno ta sławiąca mężne czyny z zamierzchłych czasów, jak i tłumaczą pewne prawa przyrody, historię i filozofię. W tym temacie zebrane zostały ważniejsze teksty pisane przez Kninyrczyków, a także pewnego południowego podróżnika. Stanowią one tak zwany Zbiór Tekstów Kninyrskich, które każdy Kninyrczyk podający się za uczonego powinien znać.
Większość filozofów nie podpisywała swoich tekstów, obawiając się kary za zbyt śmiałe poglądy i krytykowanie ludzkich słabości, bądź po prostu nie widząc takiej potrzeby.
Awatar użytkownika
Slavik
Posty: 42
Rejestracja: 2013-03-01, 16:00

Knëhirsg, a więc górskich wojów opisanie - Jahim ali-Umaam

Post autor: Slavik »

Knëhirsg, a więc górskich wojów opisanie

W trakcie mej wędrówki natrafiłem na państwo zwane Knëhirsg, którego nazwa w mowie ogólnej to Kninyrsk. Niezwykły to kraj. Wiosną zawiewają zimne wiatry i pada lodowaty deszcz, zaś gdy nadchodzi jesienna pora, woda zmienia się w biały puch, albo przezroczysty kamień. Materia ta, nieznana w naszych stronach, nosi nazwę śniegu lub lodu.
Musicie wiedzieć, że największym i najwspanialszym miastem, a i stolicą, knëhirsgiego państwa jest Hlavnigrad, przez jakie pięćdziesiąt tysięcy ludzi zamieszkany. Prawdziwa górska forteca, na wysokiej, a twardej skale położona i grubym murem otoczona. Vojarowie, jak zwie się tu żołnierzy, są wszędzie. Nie dziwota - nie masz dla Knëhira większej chluby, niźli wojaczka. Gdyby przeto ktoś zaatakował to miasto, ten wielki kamienny obóz wojskowy, myślę, iż z góry na porażkę byłby skazany. Wszystko tu z kamienia budują, bo w górach zaprawdę go mnóstwo. Budowle zwykłe, przysadziste, proste. W całym państwie takie stawiają, a stolica nie jest wyjątkiem. Jeden jeno gmach przykuwa uwagę - zamek króla Aribjörna, który sprawuje obecnie władzę w imieniu młodego Gudochvida, prawowitego następcy tronu. Budynek iście potężny, a jednak przypominający bardziej warownię niż pałac. Otoczony odrębnym murem, pilnie strzeżony, górujący nad okolicą. Coś pięknego i przerażającego zarazem.
Następnym co do wielkości grodem jest Boravigrad, z ludnością w liczbie trzydziestu pięciu tysięcy. Podobny z daleka do stolicy, również na wzniesieniu leżący i murem objęty. Zresztą różnic nie ma praktycznie żadnych - jest wojsko, domki, nie ma jeno zamku, bo i króla oczywiście drugiego Knëhirsg nie posiada. Powiadają, że tenże gród jako pierwszy wzniesion został, lat przeszło pięćset temu. Prawdy w tym jednak niewiele, bo od dawien dawna plemienne ludy osady tu wznosiły.
Dalej mym oczom ukazały się inne zabudowania. Zwyczajem knëhirsgim na zboczu góry postawiona mieścina, Daljörem zwana. Bo trzeba wam wiedzieć, że wszystkie te miejscowości można tu podzielić na dwa rodzaje - grody, czyli „grady” i mieściny, „jöry”. Te pierwsze, jako i Hlavnigrad, murem otoczone, wielkie, na szczytach gór się wznoszą. Drugie zaś, mniejsze, płotem lichym obleczone, leżą właśnie na tych zboczach. Takie miasta zamieszkuje ludność wiejska, głównie rolnictwem się trudniąca, które to rolnictwo w wysokich górach byłoby trudne. Domy nie różnią się tu bardzo od tych w wielkich grodach, jeno mniej ich, bo ludzi dziesięć tysięcy.
Kolejnym takim jörem jest Brodjör. Druga mieścina w tej prowincji, najmniejsza w całym państwie, której ludność nie przekracza pięciu tysięcy. Co tu dużo mówić - w państwie knëhirsgim panuje jednolitość, więc miejscowość jak i inne, a tylko mniejsza.
Następnie zawędrowałem do drugiej prowincji należącej do tego państwa. Achtborg, tak się zwie. Pierwszą miejscowością na mej drodze był Verhigrad. Największe, zamieszkane przez trzydziestu trzech tysięcy ludzi, miasto tej prowincji, którego to nazwa oznacza dokładnie „wierzchni gród”, bo na najwyższym szczycie w okolicy go postawiono. Budową przypomina bardzo Boravigrad z sąsiedniej prowincji, tako i liczbą ludności.
Dalej jest Trekugrad. Najmniejszy z grodów, położony na charakterystycznym wzniesieniu o trzech jakby ramionach. Jedynym w zasadzie, co odróżnia go od knëhirsgich jörów, jest okalający miasto mur. Ludzi żyje tu dziesięć tysięcy.
Na samym końcu odwiedziłem Hranjör. Mieścina leżąca na granicy między prowincjami, skąd wzięła się zresztą nazwa – „graniczna osada”. Jako i w sąsiedniej prowincji się to robi - miasto zbudowano na zboczu góry. Zamieszkuje tu siedmiu tysięcy.
Zadziwiła mnie gościnność tutejszego ludu. Właściwie zaś nie gościnność, a po prostu to, że nikt nie utrudniał mi podróży. Czasem kto pytał kim jestem, a gdy powiadałem, żem podróżnik, odległe krainy opisuję – dawano mi spokój.
Przyznaję, żem nie zgłębił historii, ani kultury tego ludu. Jeno chodziłem po miastach, a co widziałem, to opisywałem. Z pewnością znajdą się inne dokumenty, których autorzy lepiej niż ja opowiedzą o życiu Knëhirów. Czytałem niektóre z nich, ale nie widziałem powodu, by powtarzać tu informacje, których można zasięgnąć gdzie indziej.
Awatar użytkownika
Slavik
Posty: 42
Rejestracja: 2013-03-01, 16:00

Postępowanie godne... - Ulfryk Björn

Post autor: Slavik »

Postępowanie godne, tako w życiu, jako i w dworze królewskim, fragmenty

1. Niewiasta nie powinna pokazywać mężczyźnie piersi przed dwudziestym rokiem życia. Gdyby się takoż stało, straciłaby całą cześć białogłowie się należącą - mogłaby tedy zostać bezkarnie zgwałcona i z domu wyrzucona.
2. Mężczyzna w pełni sił służbę wojskową na chwałę swego państwa winien podjąć. Gdyby zaś tego nie uczynił, dałby tym dowód własnej słabości.
3. Wielkim zaszczytem jest bycie wojownikiem, przeto nie powinno się takiemu odmawiać gościny, ni jadła, ni trunku. Gdyby wszakże przynosił swym zachowanie hańbę wojsku kninyrskiemu, powinien zostać usunięty z armii.
[...]
12. Przy powitaniu, zależnie od stanu obu witających, obowiązują pewne czynności, zwane Pokłonami:
  • Przy powitaniu dwóch mężczyzn, ten mniej majętny winien użyć słowa "herrah", które w mowie ogólnej znaczy mniej więcej "wysoki panie". Drugi odpowiada jeno skinieniem głowy, po czym następuje już tradycyjny uścisk dłoni.
  • Dwie damy witają się bez słów, pochylając tylko głowę na czas trzech oddechów.
  • Król wita poddanych tak, jak ich zna. Więc do jednego powie "kowalu", do innego "przybyszu", a do jeszcze innego "Kninyrczyku". Poddany winien się jak najszybciej przedstawić, by dalej już władca nazywał go po imieniu. Do króla zaś zwracać może się tylko "królu", aż ten wyrazi zgodę na nazywanie go po imieniu. Przy powitaniu poddany musi dotknąć prawym kolanem podłoża.
  • Mężczyzna wita białogłowę zgięciem się w pasie, z rękami wzdłuż tułowia. Czeka w tej pozycji, aż dama wyciągnie ku niemu dłoń, wtedy zaś musi ją delikatnie chwycić i wyprostować się. Składanie pocałunku na ciele niewiasty jest dozwolone tylko wtedy, gdy jest ona danego człowieka żoną lub wyraziła chęć zostania nią w przyszłości.
[...]
19. Dobry Kninyrczyk uczciwy jest, mądry jest, szlachetny, skromny, lojalny, pracowity i pokorny. Nie oszukuje w karty, nie odrzuca mądrości, nie dobija błagającego o litość, nie pyszni się, nie buntuje, nie przerywa pracy raz zaczętej. Ustępuje miejsca starszemu, kalece i białogłowie. Szanuje niewiasty, broni sierot. Nie wywyższa się i, mimo równych praw, szanuje wyżej postawionych.
[...]
33. Obowiązkiem ojca jest zapewnienie rodzinie domu i bezpieczeństwa. Powinien stawać w obronie żony i kochać ją, a nie oglądać się na inne. Dzieci swoje wychować musi najlepiej jak potrafi, zachęcać do nauki i ćwiczeń, ale nie bić bez przyczyny.
34. W rękach matki leży przygotowanie posiłku dla rodziny, opieka nad dziećmi, pocieszanie męża w chwilach strapienia. Nie miesza się do spraw mężczyzn, ale może doradzić, gdy ma pomysł. Mąż nie powinien wtedy uciszać niewiasty, jeśli słusznie prawi.
35. Dzieci winne są rodzicom posłuszeństwo. Powinny się uczyć dobrych manier, wojowania lub gotowania i szycia - w zależności od płci - podstaw wiary, a gdy są starsze, filozofii i pisma, jeśli tylko rodziców stać na nauczyciela. Rodzice powinni dołożyć wszelkich starań, by ich dzieci miały środki do życia i nauk tu wymienionych.
[...]
49. Mężczyzna bijący białogłowę winny jest jej odszkodowanie. To samo gdy białogłowa bije mężczyznę, co zresztą jest upokorzeniem dla tego ostatniego.
Ten, kto podnosi rękę na rodzica, poza odszkodowaniem, powinien zostać ukarany chłostą.
[...]
56. Raz do roku rodzina powinna się przy stole zebrać, dokładnie trzy dni po pierwszej pełni. Wtedy bowiem wypada święto Fjölskyldy, kiedy to nie powinno się opuszczać domu aż do następnego wschodu. Tego to dnia wszyscy wstrzymują się od pracy, jedzą do syta, dzieci dostają drobne prezenty, a dorośli mężczyźni opowiadają po zachodzie historie. Wśród nich najważniejsze są te o walecznych wojownikach i ludziach, którzy przez całe życie postępowali tak, jak im Bóg przykazał.
57. Jeśli komu religia nakazuje świętować w innym dniu, może to zrobić i nie powinny go spotkać przykrości, ale nie może zaniedbywać obowiązków czy łamać prawa.
Awatar użytkownika
Slavik
Posty: 42
Rejestracja: 2013-03-01, 16:00

Traktat o sprawach wiary - anonimowy filozof

Post autor: Slavik »

Traktat o sprawach wiary

Jako, że nikomu nie objawił się osobiście Bóg, by powiedzieć mu co jest prawdą, a co bzdurą - herezją byłoby stwierdzić, że jakaś religia jest prawdziwa. Czy moglibyśmy wtedy nazywać naszą religię „wiarą”, a nie „wiedzą”? Czym jest poszukiwanie Boga w swoim życiu, jeśli nie dążeniem do ostatecznej, absolutnej prawdy, leżącej u podstaw wszystkiego? Każdy człowiek ma prawo w dążeniu do prawdy na własną rękę. Jedni uważają nasz świat za kulę, inni za płaską powierzchnię - a przecież nikogo za to nie zabijamy, bo nie znamy prawdy. Czemu więc mielibyśmy karać za wiarę w bóstwo, którego nikt nigdy nie widział? Znaleźliby się pewnie tacy, którzy by mi rzekli, że oni Boga widzieli. Nie ufajcie im. To opętani, siewcy nieprawdy! Zaprawdę powiadam - nie udowadnia się prawdziwości swej wiary, bo jest tylko wiarą. Ale by jej zabronić trzeba najpierw udowodnić jej nieprawdziwość.
Gdyby kto o mnie pytał - nie próbuję tu w żaden sposób obrażać truariatan, wyznawców naszej świętej religii. Nie, sam do niej należę i wierzę, że Bóg jest jedynym źródłem prawdy, dobra i życia. Zwracam się jednak z prośbą do moich braci w wierze - nie sądźcie innych za bogów, których wyznają! Nim powiecie komuś „Twój bóg nie istnieje!” zastanówcie się jakie macie dowody, że nasz istnieje - bowiem ten drugi może wam powiedzieć dokładnie to samo.
Bo jakie mamy dowody na istnienie akurat naszego Boga? Pewien wielki starożytny uczony – bo już wtedy, w zamierzchłych czasach, nasze ziemie zamieszkiwały ludy wyznające wiarę truatariańską – wymienił tych dowodów kilkanaście. Mylił się wszelako w tej kwestii, bo większość z jego dowodów mogłaby posłużyć równie dobrze za dowód na istnienie każdego innego bóstwa. Reszta z nich to bardziej domysły, niż oczywiste fakty. A tylko takie mogą stanowić niezbity dowód.
Pamiętajmy wszelako, że dyskusje nad wiarą nie są złem, a nawet są wskazane. Nie jest bowiem religijnym ten, kto religii wyuczył się od rodziców i wierzy tylko z przyzwyczajenia. Prawdziwie pobożny człowiek zastanawia się nad religią, poszukuje Boga w swoim codziennym życiu - wierzy w Niego, bo wszystko przemyślał, a nie bo tak mu wmówiono.
A skoro dyskutować możemy, to jedną rzecz chciałbym wytknąć innowiercom, którzy wierzą w bożków na niebie i ziemi. Tym, którzy wierzą w bogów schowanych w lasach, jeziorach i między gwiazdami. Oddam cały mój majątek, zdrowie i życie temu, kto mi pokaże tych bogów. Bo jeśli mają ciała i gdzieś żyją to powinno dać się ich złapać. A co to za bóg, władca wszechświata, jeśli można go przebić mieczem? Naprawdę, w wiele potrafię uwierzyć, ale nie w bóstwo posiadające materialne ciało.
O nie, tego jednego mi nie wmówicie. Nie zakazujmy im w to wierzyć, bo brak racji w jakiejś kwestii to jeszcze nie przestępstwo – inaczej każdy z nas byłby przestępcą. Pamiętajmy jednak, że racji nie mają i mieć nie mogą. Nawet święta religia nasza, truariatanizm, uczy nas, że Bóg jest bezcielesną postacią przebywającą poza naszym światem, skąd ma wgląd jednocześnie na wszystkie czasy i miejsca. Bóstwo mieszkające w wysokich górach jest słabe, bo zna tylko to, co może stamtąd zobaczyć, a oddział żołnierzy może je strącić z tronu. Nasz Bóg natomiast jest wieczny, wszystko wie i wszystko widzi. Oto prawdziwy stwórca wszechrzeczy, władca nad władcami, sprawca zła i dobra.
Bóg jest jeden. Znajdą się pewnie tacy, którzy wymienią mi ich całą listę, ale tym mówię - to wszystko jest jedna istota. Prostak, który widzi raz wojnę, raz pokój, stwierdzi, że uczynili to dwaj różni bogowie. Ja zaś powtarzam - jeden to uczynił, tak jak jeden człowiek może raz jeść, a raz pić.
Co zaś się tyczy tych, którzy uznają, że tylko ich bóg jest prawdziwy - nie mają racji. Wszystkie te bóstwa to jedność, różnie postrzegana i różnie tłumaczona, ale jedność.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Królestwo Kninyrsk”