Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej armii

Władca: Sudżahid Rashid [Vasemir]
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Vasemir
Posty: 56
Rejestracja: 2013-03-01, 14:44

Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej armii

Post autor: Vasemir »

Obrazek
Na początku wiosny, gdy tylko stopniały śniegi i było pewnym, że nie powrócą, część farysów z zachodniego i północnego Malhaazu została wezwana pod broń wraz z odpowiednimi siłami chłopskimi. Również trzy miasta i mniejsze miasteczka wystawiły siły reprezentujące poszczególne gildie i cechy i choć kilka tysięcy ludzi zbroiło się i szykowało do wojny, to była to zaledwie niewielka część drzemiącego w Królestwie potencjału. Podczas gdy większość aktualnie opłacanych przez Szacha najemników maszerowała z ponad tysiącem chłopstwa na zachód, przez Ahravan, większa, licząca ponad pięć i pół tysiąca barwna masa ludzi maszerowała ku północno-zachodniej granicy, przypominając raczej upity, rozchodzący się z wiejskiego odpustu tłum niż regularną armię.

Dopiero pod samą granicą rozbito kilka obozów i tam zawodowi wojacy - farysi i ich zbrojni, najemnicy, celnicy i inne jednostki zmilitaryzowane - skupiły się na przeglądzie, przeliczeniu i uporządkowaniu przybyłej masy. Pięćdziesięciu lekkich jeźdźców zostało w kilkuosobowych grupach wypuszczonych na daleki zwiad za stanowiącą granicę królestwa rzekę w celu rozpoznania terenu i pokojowym, bezkrwawym zorientowaniu się w sytuacji. Rozumowano, że kilku zbrojnych jeźdźców nie powinno przykuć szczególnej uwagi, choć z drugiej strony była to grupa odpowiednia, by nie została napadnięta przez chciwy plebs lub pomniejszych łotrów. Nie spodziewano się trafić na nic szczególnego - koniec końców, ziemie te z Malhaazem sąsiadowały, więc i nie pozostawały całkiem obcymi, tym bardziej, że Malhaazarczycy byli ludem często i ochoczo podróżującym - ale w ramach sztuki wojennej, dla zasady, należało rekonesans przeprowadzić.
Obrazek
Dziesięć dni później - czyli w czasie, gdy zwiadowcy powinni już wracać - do obozu, skąd dowodził Rami Daanam, marszałek polny, zbliżał się kilkudziesięcioosobowy orszak ciężkozbrojnych jeźdźców, z których część wyróżniała się szczególnie barwnymi i estetycznymi strojami, a za którym ciągnęła w oddali bezkształtna masa piechoty. Przybyły na miejsce Wielki Szach przywiódł jeszcze część późno zaciągniętych wojsk, ale przybył przede wszystkim po to, by uważnie dopilnować, by wszystko przebiegło pomyślne. Szczerze liczył na to, że rozlew krwi, który zapewne będzie mieć miejsce, będzie jak najmniejszy; że dzicy, niemal barbarzyńscy władcy z ziem północnych uznają rozsądne racje i siłę argumentów - tak intelektualnych, jak i żelaznych - Królestwa Wielkiego Malhaazu oraz Księstwa Lynn i dobrowolnie zaakceptują fakt, iż znajdują się od teraz pod opieką ich - światłych władców państw cywilizowanych, państw prawa i bogactw.

Posłał gońca na wschód, do Lynn, by odnalazł i powiadomił księcia Lyncha o gotowości bojowej, po czym zajmując się sprawami dyplomatycznymi i rozwiązując spory między swymi wasalami, oczekiwał powrotu wszystkich zwiadowców i informacji, które mieli przynieść.
Spoiler
Pokaż
Wzdłuż na północy Malhaazu rozstawiono trzy obozy i na początku wiosny budowano prowizoryczne mosty oraz tratwy, by bez problemu przeprawić się przez rzekę. Obozy te mają taką samą liczbę poszczególnych jednostek (tylko obóz Szacha liczy dodatkowo 50 ciężkozbrojnych jeźdźców), których suma wynosi: 5050 chłopów i mieszczan z pospolitego ruszenia, 250 lekkiej piechoty, 500 włóczników, 350 strzelców, 100 ciężkiej piechoty, 100 Najemników Malhaazarskich, 50 ciężkozbrojnych farysów konno oraz 50 lekkozbrojnych jeźdźców, przebywających obecnie na zwiadzie, przy czym doświadczeni wojownicy mają prawo i obowiązek nadzorować chłopów, rzemieślników i drobnych kupców. Zgodnie z tym, co deklarowałem w tym temacie, pięciuset chłopów obozuje jeszcze przy zachodniej granicy Malhaazu.

Jeśli to możliwe, prosiłbym o ogólny opis sytuacji w prowincji nr 17 - koniec końców są to moi i Merika sąsiedzi, na pewno coś o nich wiemy (tym bardziej, że [przynajmniej ja] posiadam stosunkowo wysokie wartości Kultury i Nauki).
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

Wróciło 16 zwiadowców. Gdy stawili się przed oblicze Wielkiego Szacha powiedzieli mu, że pozostali połączyli się w dużą grupę i ruszyli dalej na północ, w okolice środkowego biegu rzeki. Zwiadowcy powiedzieli, że zauważyli duże grupy tubylców, które szybko przemieszczały się na północ. Pojedyncze, oddalone od siebie wioski w odległości wielu mil od granicy są opuszczone, niektóre z nich zostały doszczętnie spalone. Nie znaleziono jednak żadnych ciał ludzkich, koni albo zwierząt gospodarskich. Uchodźcy zabrali ze sobą wszystko co nadawało się do zjedzenia i było lekkie. Resztę spalili.

Goniec wysłany do Lynn jeszcze nie wrócił.
Spoiler
Pokaż
Prowincja nr. 17 to kraj w dużej części stepowy, jedyne w jego północno-wschodniej części znajduje się duża puszcza.
jest to kraj trzech rzek. jedna jest graniczną z Del'Arte, druga wypływa z puszczy i łączy się w przy granicy z Lynn z inną rzeką, tworząca granicę z Lynn. Ich połączone wody tworzą jedną rzekę graniczną z Malhaaz. Południowa część jest słabo zaludniona, są tam tylko wioski 4-5 rodzinne. Północna część kraju, przy górnym i środkowym biegu rzek oraz przy puszczy jest lepiej zaludniona, choć nadal próżno tam szukać dużych miast. Stolica kraju, choć może to być duży eufemizm może się znajdować w puszczy. W państwie panuje feudalizm. Ludność zajmuje się rolnictwem i hodowlą koni. W wojsku prawdopodobnie przeważa konnica, gdyż w kraju jest ich bardzo duża liczba.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Vasemir
Posty: 56
Rejestracja: 2013-03-01, 14:44

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Vasemir »

Kilka godzin spędził Sudżahid na rozmyślaniach, nim podjął ostateczną decyzję. Rozkazał mobilizację sił swego obozu, a sam zajął się rozsyłaniem posłańców: jeden miał udać się w ślad za poprzednim wysłanym w Lynn i poinformować o zamiarach Szacha, podczas gdy dwaj roznosili rozkazy między pozostałymi obozami. Tymczasowo trzy obozy otrzymały z inicjatywy wojskowych trzy różne nazwy: zachodni przyjął miano "Złotego szczupaka", wschodni nazwę "Młota", a główny obóz Szacha, zgodnie z tradycją, nazwę "Słońca". Podczas gdy "Szczupak" miał przekroczyć granicę i powoli poruszać się wzdłuż rzeki stanowiącej granicę Del`Arte na północ, nie dalej niż na wysokość Twierdzy Centralnej Dlanorowego królestwa, "Słońce" miało przenieść się w stronę "Młota".

Szesnastu zwiadowców miało rozkaz odpocząć przez noc, a świtem ruszyć na poznane już przez siebie ziemie z wieściami: oto Wielki Szach Sudżahid w imieniu swoim i Wielkiego Księcia wzywał wszystkich władców, seniorów i burmistrzów i pretendentów do władzy z tych ziem na dyplomatyczne, bezkrwawe obrady i szczerze liczy na to, że niezrozumiały chaos na południu kraju nie przeszkodzi nikomu w podróży. Spotkanie to winno się odbyć w miejscu, gdzie dopływ środkowej rzeki styka się z granicą z Księstwem Lynn, a przywiedzenie na miejsce znaczących sił zbrojnych, jeśliby miały liczyć ponad pięciuset żołnierzy i rycerzy, zostanie odebrana jako potwarz dla wobec sąsiadów.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

Zwiadowcy i dywizja "Szczupak" ruszyli na północ.

Kraj był wyludniony, dywizja wędrowała przez monotonny, równinny teren, nikt im nie wychodził na spotkanie. Gdy dotarli na najdalsze umówione miejsce postoju zobaczyli w oddali skręcającą rzekę, a za nią małe miasto. Z tej odległości nie można było zobaczyć co się w nim dzieje.

Zwiadowcy przebyli już wiele mil, nie spotkawszy nikogo. Dotarli w końcu w okolice środkowej rzeki.
Odkryli tam kilkadziesiąt ciał koni i ludzi powystrzelanych z łuków. Byli to zwiadowcy wysłani wcześniej. Kilkadziesiąt metrów dalej leżały kolejne ciała. Strzelający najpewniej strzelali zza rzeki. Nie wiadomo co stało się z resztą wysłanych.
Wiadomość od tubylców wydaje się być oczywista. 16-u zwiadowcom nie pozostało nic innego jak powrót do obozów.

Zginęło 31 zwiadowców

Powrócili posłowie z Lynn
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Merik »

W Garnizonie Hyrr zgromadziła się przeszło siedmiotysięczna armia. Jako, że takie siły nie były widziane w jednym miejscu od czasu rządów Riardona Zdobywcy, wszelacy cywile walili do twierdzy tłumnie, kierowani ciekawością i chęcią zysku. Była to gromada bardzo kolorowa, od kuglarzy, przez pokątnych handlarzy, na markietankach kończąc - ze zgromadzenia Pierwszego Korpusu Ekspedycyjnego Armii Lynn zrobiło się nie lada widowisko.
Mimo tego wszystkiego panował względny spokój. Nadzór nad tym wszystkim sprawował przecież nie lada kto, ale Donovan zwany Niedźwiedziem, generał na obszar Starego Lynn, weteran wojenny, doświadczony dowódca. Co więcej - w miarę bystry i opanowany, co czyniło go idealnym dowódcą na tą właśnie kampanię.
Przegląd armii skończył równo w dniu przybycia posłów Malhaaz. Usłyszawszy wieści, pchnął na drugi brzeg dziesięciu zwiadowców z rozkazem płytkiego rekonesansu w celu odnalezienia szlaków komunikacyjnych, ewentualnych dróg zaopatrzenia oraz zapoznania się z topografią terenu. Mieli nie rzucać się w oczy miejscowych i nie alarmować ich niepotrzebnie. Następnie Niedźwiedź wysłał gońca do obozu szacha.
Konny z wieściami dotarł do obozu Słońca wkrótce potem. Stanąwszy przed obliczem samego Sudżahida Rashida oraz dowódców wojskowych, skłonił się sztywno po czym wyrecytował co następuje:
- Wielkiemu Szachowi Sudżahidowi Rashidowi, cześć i chwała jego imieniu, generał Donovan z Brynnów śle pozdrowienia. Armia Lynn stacjonuje w Garnizonie Hyrr, jest w pełni zmobilizowana i gotowa do wymarszu w każdej chwili. Jej liczebność to pięć tysięcy poborowych, przeszkolonych w wojennym obyczaju, z czego nieco ponad tysiąc stanowią łucznicy. Dalej następuje czterystu lekkiej piechoty, siedmiuset włóczników, dziewięciuset kuszników oraz dwustu łuczników konnych, a także pięćdziesiąt lekkiej jazdy, służącej za zwiad i łączność. Obecnie oczekuję na wieści od zwiadowców, wysłanych na drugi brzeg.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

Zwiadowcy z Lynn, zastali taki sam widok jaki widzieli wcześniej Malhaazanczycy. Zwłoki zwiadowców Wielkiego Szacha zostały jednak pochowane. Nad ich ciałami został naprędce usypany pagórek. Za rzeką widać było jeźdźców, którzy jeździli w te i wewte, nie przekraczając rzeki. Jednak nie zdecydowali się na strzelanie w kierunku intruzów.
Zwiadowcy wrócili do obozu wojsk Lynn
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Vasemir
Posty: 56
Rejestracja: 2013-03-01, 14:44

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Vasemir »

Gdy posłańcy zostali wpuszczeni do namiotu, Sudżahid siedział na wysokim krześle, tronie niemal, za stołem zastawionym jedzeniem zza którego ledwie tylko było widać mapę. Nie jadł, nie pił, a jedynie siedział w milczeniu i przysłuchiwał się dyskutującej między sobą generalicji. Machnął ręką, pozwalając przybyłym przekazać wieści, po czym od razu dał odpowiedź.
- Przekażcie, że przywiodłem dwustu lekkich jeźdźców, pięciuset włóczników, trzystu zaledwie strzelców i dwustu ciężkozbrojnych pieszych, z czego połowa to żądni sławy i złota najemnicy. Do tego pięć tysięcy plebsu... szlachty w to nie wliczam - dodał, wstając od stołu. Z lekką pogardą spojrzał na napitek postawiony wysoko postawionym żołnierzom, przebił się wzrokiem do mapy, po czym przeniósł spojrzenie na posłańców.
- Rzeknijcie księciu, że wątpię w możliwość rozwiązania sprawy pokojowo. Niemniej, pragnąłbym wraz z nim i niewielkim oddziałem wyjechać na północne ziemie i nawiązać kontakt z... z kimkolwiek, kto będzie chętny. Co więcej, trzecia część moich wojsk znajduje się już na terytorium tych dzikusów, którzy palą własne domy w panice, podczas gdy nie skrzywdzilibyśmy nikogo, kto by na naszej drodze nie stanął. Znajdują się na zachodzie, gotowi do okrążenia lub rozproszenia i pokazania głupcom, jakie zniszczenia mogą dotknąć tę nieszczęsną ziemię, jeśli będą stawiać bezcelowy opór. Chciałbym spotkać się z księciem jak najszybciej.
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Merik »

- To niemożliwe, panie - odarł posłaniec. - Kampanię prowadzi generał Donovan, nie książę. Przekażę mu twoje, panie, słowa.

Lynn, Garnizon Hyrr. Generał Donovan Brynn, czwarty raz czyta raport zwiadowców. Informacje w nim zawarte są dość ubogie - nie ma tam nic, na czym mógłby oprzeć swoje plany. W ciemno walczyć zaś nie sposób, jego armia nie może być niczym dziecko we mgle. Należy zdobyć więc informacje.
Informacje mają ci, którzy mieszkają za rzeką - oni jednak porzucają swoje domy i kierują się na północ. Zapewne do miasta... i zapewne nie wszyscy. Część chłopów musiała skryć się w bezdrożach, nie chcąc zostawić swojej ojcowizny. Wysłać po nich zwiadowców? Bez sensu, nie ma co narażać dobrych ludzi. Czyli...
- Ogłoś wymarsz - nakazuje adiutantowi. - Do wieczora wojska mają być gotowe.

Pierwszy Korpus Ekspedycyjny Armii Lynn przekroczył most w nocy. Zwiadowcy zostali rozesłani ponownie, tym razem w liczbie trzydziestu osób, w grupach po pięciu. Rozjechali się po okolicy, tym razem z rozkazem sprowadzenia przed oblicze generała każdego, na kogo się natkną. Właściwe siły zbrojne parły zaś naprzód, najpierw do północy po przeprawie, następnego dnia niemalże do zmierzchu. Wojska przemieszczały się śladem uciekinierów, korzystając z drogi nad brzegiem rzeki [tej, która wypływa z lasu]. Marsz ustał godzinę przed zachodem słońca, wtedy też padł rozkaz założenia pierwszego obozu na ziemiach wroga. Powstał on na i obok przydrożnego wzniesienia - chroniony był z jednej strony stokiem, z drugiej - nurtem rzeki. Rozbito namioty, wyznaczono warty, dowództwo ulokowało się na szczycie wzgórza. Do Malhaazańczyków został pchnięty kolejny goniec, z rozkazem doniesienia o poczynaniach i pozycji armii Lynn, a także z propozycją spotkania dla szacha.
Spoiler
Pokaż
@Nevrast - wybacz, że opisałem teren - drogę i wzgórze - bez konsultacji, ale Cię nie zastałem. Jeśli ma ich tam nie być, daj znać, zedytuję. Gdybyś mógł, daj mi w odpisie znać, czy są tu jakieś drogi i generalnie jak ukształtowanie powierzchni - cobym wiedział chociaż, czy teren jest bardzo pofałdowany, płaski czy jeszcze inszy.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

Wartownik dłubiący w nosie, stojący niedaleko namiotu przywódcy spostrzegł płynącą na południe tratwę. Zawołał tedy kolegę o wzroku bystrzejszym, aby obaczył, któż to znajdować się na niej może.
Tenże jegomość rzucił okiem na te kilka posklejanych ze sobą bali drewna i obwieścił obecność na nich starca z bardzo długą białą brodą i dwóch dryblasów zawzięcie wiosłujących.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Merik »

Dryblasy długo nie powiosłowały - wzięci na cel przez łuczników, przypłynęli do brzegu. Następnie cała trójka została otoczona przez wojaków Lynn i poprowadzona do namiotu dowództwa.

- Długo im to zajmie, panie dziesiętniku? - spytał Wiśnia, prosty kusznik, człek tyle ciekawski, co niedoświadczony w sprawach wojskowych.
- Co? - odparł, jakże elokwentnie, zapytany.
- No, przesłuchanie. Tego dziada, cośmy go z wody wyłowili...
- Nie wyłowili, tylko sam przypłynął. Ponoć zdrajca jakowyś... A jak zdrajca, to nie będzie przesłuchania. Zapłacą mu, powie, co wie...
- E, dziesiętnik, gadacie, a sami nie wiecie co. Dziad nie jest zdrajca, bo jak już na brzegu stanął, to naszych rwał się bić...
- A... No to może. Nie, niedługo to potrwa... Powiadam ci, Wiśnia, jutro zwiniemy ten obóz i dawaj na wroga! Dziad jeszcze tej nocy wszystko wyśpiewa. Jak nie po dobroci... Mamy tu takiego jednego, co to jeńców sprawiać umie.

Dziesiętnik prawie gadał. Dziadziusia i dwóch jego... no, dryblasów, kimkolwiek dla starca byli usadzono w namiocie. Nie kazano czekać im długo - wkrótce ktoś przyszedł z nimi porozmawiać. Nie byle jaki ktoś, bo sam Audytor, sędzia wojskowy, zajmujący się również przesłuchaniami; siwy mężczyzna w nienagannie czystym mundurze, z nienaganną, przepisową wojskową fryzurą i nienagannym, uprzejmym półuśmiechem na obliczu.
- Witam - odezwał się. - Zapewne zastanawiają się państwo, w jakim celu zostaliście tu sprowadzeni. Otóż chciałbym z panami zamienić parę słów, porozmawiać o kraju, w którym się znajdujemy. Chciałbym dostać jego możliwie najdokładniejszą mapę, usłyszeć nieco o tutejszej władzy, oraz niepokojach i problemach ludności, rzecz jasna prócz naszej tutaj obecności. Proszę mi wierzyć, nie przybyliśmy tu, by problemy te pogłębiać czy tworzyć nowe - przeciwnie, chcemy je rozwiązać. Państwa współpraca zostanie doceniona.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

Dziadunio był bardzo zmieszany słysząc trudne dla niego słowa i wyrażenia.
- He? - odbełkotał - Nie wim pan o co pytujesz. Po krowęm wracilim bom zapomniał jom wzjonc, gdy kazano ić na północ za rzekę.Pan kazal. Winc wziołem Marcinka i Patriczka, bo we trzych łatwiej. Co to je mapa?
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Merik »

- Szczyglic - rzekł Audytor cały czas uśmiechając się delikatnie. - Przetłumacz.
Szczyglicem okazał się być młodzian, który zawołany wetknął głowę do namiotu.
- Wieśniak nie wie, o co jest pytany, panie - stwierdził. - Wszyscy z okolicy kierują się na północ, za rzekę...
- Spocznij, Szczyglic. Wypytaj go jeszcze o topografię terenu, szlaki na północ, czy tylko on korzysta z rzeki. A, i kto jest jego panem i gdzie go można znaleźć.
Młodzian zwrócił się zatem do dziadunia:
- Góry tu jakie są? Wzgórza? Czy płaska ziemia? Lasy rosną? Na północ, to rzeką chłopy płyną? Czy drogami uciekają? I tego pana, co kazał, to jak go wołają i gdzie swoją ma siedzibę?
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

- Ja tutejszy, nie wim nic o punocy, mówi sie, ze tam lasy, gur ni ma. Pirszy raz ic tam miołem tylkom po zwirza wrocim, bo go skoda. Chopy roznie idom byle na pónoc, rzekami drogmi. Pana żem ni widzioł nigdy, ktorys z ryzyrzów mowi co pan kazuje, jego siediba kilka staj stont na punoc, pszi zece.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Merik »

- Na razie wystarczy - stwierdził Audytor. - Szczyglic, dopilnuj, niech ktoś z nimi jeszcze porozmawia, jeśli będzie trzeba - trochę przyciśnie. O co pytać, wiecie.
Mężczyzna wyszedł z namiotu i zrelacjonował przebieg rozmowy generałowi.
- Setka konnych łuczników ma ruszyć wachlarzem po pobliskich drogach - padł rozkaz Niedźwiedzia. Niech wyłapują kapłanów, pisarzy gminnych, kogokolwiek bardziej umnego od tego tam chłopa. Reszty niech nie tykają, rabować, zabijać i gwałcić nie lza, użyją sobie później. Meldunki co sześć godzin, cały czas niech baczą na topografię, drogi, ślady większych osad... aha. Jakby się natknęli na jakowychś partyzantów czy inne cholerstwo, próbować brać żywcem. Co do reszty - zwijać obóz i wymarsz, wzdłuż rzeki. Zwiadowcy przodem, niech szukają tej siedziby pana, o którym gadał chłop. Tam staniemy.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

Łucznicy konni rozjechali się na wszystkie strony, ale nie mogli trafić na bytność ludzką. Kraj był wyludniony, choć już wcześniej nie mieszkały na nim wielkie ilości ludzi. Z pustymi rękoma wrócili do armii.

Zwiadowcy dotarli w okolice murowanego miasteczka, rozłożonego u stup wysokiego pagórka, na którym stał drewniano-murowany pałac. Blisko niego płynęła rzeka. Miasto było martwe, a po jego ulicach włóczyły się padlinożerne zwierzęta, a ptaki co jakiś czas lądowały nad jakim smakowitym w ich mniemaniu kąskiem padliny. Kamienie i drewno tworzące mury miejskie i ściany domostw miały ślady podpaleń.
Smród rozkładanych ciał powoli zanikał tak, jak zwłoki ludzkie i zwierząt gospodarskich zjadane przez padlinożerców. Ta sytuacja mogła już trwać około tygodnia.
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Merik »

Donovan spojrzał na zasłane trupami ulice miasta.
- Niech medycy spróbują zbadać trupy, ustalić konkretnie, co się tu wydarzyło - rzekł do adiutanta. - Niech powyciągają groty, pooglądają rany, jeśli znajdą, raport mam mieć do wieczora.
Przyboczny generała pognał przekazywać jego rozkazy, Niedźwiedź wrócił zaś do obozu. Ten znajdował się nieco powyżej miasteczka, gdzie woda była nieskażona - jakoś nikt nie miał ochoty zajmować zniszczonej i cuchnącej osady. Znajdowało się tam tylko kilkudziesięciu żołnierzy - teoretycznie mających szukać czegokolwiek przydatnego, w praktyce szabrowników - oraz kartograf, ten przeszukujący pałac w poszukiwaniu map.
Oficerom, w przeciwieństwie do szeregowców, nie było dane odpoczywać. Wszyscy co ważniejsi dowódcy zostali wezwani na naradę.
- Panowie - zaczął Donovan, kiedy wszyscy zajęli swoje miejsca. - Albo trafiliśmy na wojnę domową, albo mamy do czynienia z kurewsko silnymi bandami rozbójników, którzy nie dość, że potrafią spustoszyć miasto pod protekcją jakiegoś władyki, to i zmuszają ludzi do ucieczki na północ. Sytuacja zarówno dobra, jak i niedobra dla nas - jeśli to faktycznie wojna domowa, tutejsi wyrżną się za nas sami, a władzę miłościwie nam panującego księcia Lyncha przyjmą ochoczo. Z drugiej strony wciąż jesteśmy jak dzieci we mgle, nie mamy żadnych danych wywiadowczych, nie wiemy nawet, gdzie znajduje się najbliższe miasto, w którym można by było uzupełnić zapasy. Głód nam nie grozi, dodatkowe racje żywnościowe z pewnością do nas dotrą, nie w tym rzecz zresztą.
Jutro ruszamy dalej wzdłuż rzeki, nie wszyscy jednak, o czym za chwilę. Powodów jest kilka, dość oczywistych zresztą - przede wszystkim, na tym szlaku prawdopodobnie natkniemy się na jakiś warty zajęcia obiekt. Tam zorientujemy się w sytuacji i podejmiemy dalsze plany. Z drugiej strony, nie postawię wszystkiego na jedną kartę. Panie Starven, weźmie pan pod swoją komendę setkę konnych łuczników, dwustu lekkich piechociarzy, tyluż kuszników i trzy setki włóczników. Ufam, że będziecie poruszać się sprawniej, niż ta pięciotysięczna hołota. I żreć mniej, bo jedyne zapasy, jakie weźmiecie ze sobą, to to, co uniesiecie na plecach. Resztę zdobędziecie sobie po drodze, w razie potrzeby. Korpus ten odbije najpierw na zachód, później na północ, po granicę z Del'Arte, wreszcie skrajem Rdzawego Lasu z powrotem ku rzece. Macie się trzymać koło trzy dni jazdy od nurtu, a jeśli wcześniej znajdziecie niespaloną ziemię i rozmownych ludzi, bliżej nawet. Będzie z wami dyplomata, Tymbrud Młodszy - jeśli zlokalizujecie miasto, udacie się tam w charakterze posłów. Tymbrud ma wszelkie pełnomocnictwa, rozmowy poprowadzi samodzielnie, będziecie stosować się do ich wyników. Jeszcze jedno - ma być dyscyplina, póki się nie dowiecie, którą stroną można bić. I pamiętaj, Starven, że nie wiedziesz ze sobą riardonowych zastępów, toteż w starcia masz się nie pchać, chyba że w razie konieczności.
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

W jednej z części miasta nastąpiło duże ożywienie. Po chwili w kierunku wodza szła grupka żołnierzy z Lynn prowadząc jakiegoś zmizerniałego starca z opaską na twarzy. Ledwo chodził, widać było że jest bardzo osłabiony. Żołnierze w końcu zdecydowali się zrobić dla niego prowizoryczną lektykę z desek nie naruszonych przez pożar. Dotarli przed oblicze Donovana...
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Merik »

- Zająć się nim - polecił generał. - Niech ktoś doprowadzi go do stanu używalności, da mu jeść, pić, czy czego tam potrzebuje. Tylko migiem!
Rozkaz został spełniony, odżywiony nieco staruszek raczej mdleć nie zamierzał, zatem Niedźwiedź przeszedł do rozmowy.
- Jesteś w obozie Pierwszego Korpusu Ekspedycyjnego Armii Lynn, dziadku - poinformował. - Nie grozi ci tu niebezpieczeństwo, o ile odpowiesz mi na pytania. Jest to także w twoim interesie, jeśli chcesz pomścić mieszkańców tego miasteczka... Zatem - kim jesteś? Kto dokonał tych zniszczeń i jakimi siłami? Jak dawno? Wiemy już, że chłopi uciekają na północ - przed czym? Gdzie znajdziemy najbliższe miejsce nie spustoszone tą wojną i kogoś, z kim moglibyśmy porozmawiać? I przede wszystkim - co się dzieje w tym kraju?
Awatar użytkownika
Nevrast
Posty: 809
Rejestracja: 2013-02-16, 17:42
Tytuł: Kuchcik borysadowy
Has thanked: 5 times
Been thanked: 2 times

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Nevrast »

- Jestem Roland... - zaczął starzec - i byłem tu jednym z doradców Margrabiego Olwina, który rządził tymi ziemiami i tym miastem Olwiburgiem. Zaatakował nas nasz zachodni sąsiad margrabia Alwyn. Nie udało się mu przeszkodzić w spaleniu miasta. Niektórym z naszych udało się uciec za rzekę, bo mieliśmy trochę statków. Margrabia Olwin zdołał uciec za rzekę, ale dalej nic nie wiadomo. TO WINA TYCH PRZEKLĘTYCH POŁUDNIOWCÓW Z MALHAAZ! To był spokojny kraj. Mozni się kłócili ze sobą, co dziwnym nie jest. Bogaci ludzie nie mają co robić poza gromadzeniem bogactwa, gdy się nudzą to się kłócą, ale istniała równowaga sił. PRZEZ TYCH SKURWIELI Z POŁUDNIA NASI WŁADCY ZACZĘLI SIĘ ŻREĆ! Ludzie widzieli, że gromadzi się tam armia. Lordowie obwiniali się wzajemnie, że któryś chce przejąć władzę w kraju z ich pomocą. Nigdy nie widziałem ich tak wściekłych. No i wybuchła wojna. Cztery marchie stoczyły sobie do gardeł, cholera. Tyle dobrze, że podzieliły się tylko na dwa obozy, wschodni i zachodni. Południowe dołączyły do swoich sojuszników na północy. Nie wiem co się tam dzieje teraz...
Działacie z Malhaaz czy chcecie sami nas podbić? Jedno i drugie sprowadzi na nas zgubę. Wasze przygotowania też doszły do naszych uszu, trochę później
Najpierw uśmiechy, potem kłamstwa. Dopiero potem kule.

Me ollaan samaa tuhkaa,
samaa kevyttä ilmaa,
Joten rauha nyt,
tää maailma on vihaan kyllästynyt
Awatar użytkownika
Merik
Posty: 401
Rejestracja: 2013-03-01, 14:37

Re: Pokojowa stabilizacja sąsiadów przy pomocy troskliwej ar

Post autor: Merik »

- Tsa - prychnął Donovan. - Pieprzeni Malhaazańczycy... Z ich powodu tu jesteśmy, panie Rolandzie, i nam też chodzi o równowagę sił... A, co mi tam. Siadajcie, panie.
Generał wskazał gościowi proste krzesło, stojące przy stole z boku namiotu, po czym sam zasiadł na podobnym, naprzeciwko.
- Zostawcie nas - polecił. Oficerowie skłonili się lekko i polecenie spędzili, w namiocie zostało tylko dwóch strażników, których, znać było, polecenie nie dotyczyło.
- Zamierzam mówić otwarcie - rzekł znów Niedźwiedź. - Informacje, których teraz znajdą się w twoim, panie, posiadaniu, będą cenne... i niebezpieczne, zatem niedobrze byłoby, gdybyś podzielił się nimi z tymi, z którymi ja dzielić się bym nie chciał. To, rozumiem, jest jasne? Dobrze.
Sprawy mają się tak - między Malhaazem a Lynn nie ma wojny. Żyliśmy w pokoju, rozwijając się, handlując i tak dalej bez lęku o to, że sąsiad nagle wzrośnie w siłę. Nie znam szczegółów, ale władcy porozumieli się, uzgadniając, że nie będą prowadzili podbojów - ot, w celu zachowania równowagi sił. Tyle tylko, że Malhaazańczycy porozumienie podeptali - łatwo było im to zrobić, nie było jawne, toteż zewnętrzni obserwatorzy protestować nie mogli. Pierwszy Korpus Ekspedycyjny Armii Lynn wkroczył na waszą ziemię w celu powstrzymania zaborczego sąsiada - niestety, nie posiadaliśmy wystarczających danych wywiadowczych, by zatrzymać ich już na granicy. Kierujemy się więc na północ, szlakiem uchodźców, w celu połączenia sił z tutejszymi siłami i zmuszenia Malhaazu do wycofania się.
Donovan zasępił się.
- Teraz muszę chyba skorygować plany - wojna domowa nie wróży dobrze, a mój pan, wielki książę Lynch, wydał mi jasny rozkaz. Pacta sunt servanda, jak rzekł, równowaga sił ma być zachowana. Rolandzie, muszę pomówić z przywódcą wschodniej frakcji. Razem z nim może zdołam skłonić zachód do zaprzestania walki ze swoimi ziomkami - wtedy możemy zjednoczyć się przeciwko najeźdźcom. Wy przetrwacie, a Lynn nie będzie zagrożone... Czy zatem wskażesz mi drogę do kogoś, z czyją pomocą uda się skończyć to wszystko?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Królestwo Wielkiego Malhaaz”